32 ~ Co byś zrobił, gdybym odszedł?

452 43 15
                                    


Godzina 10 - Wstałem

13 - zjadłem obiad i o mało się nie po rzygałem

14 - przyszedł do mnie chłopaczek o blond włosach, i pomógł mi się ubrać.

A o godzinie 17 razem z Sunoo wyszliśmy z mojego domu i z prezentami w rękach, pojechaliśmy autem Yukei, pod sam dom naszego staruszka, który dziś obchodził swoje urodziny.

Obaj wyglądaliśmy przekomicznie. Sunoo miał zrobione lekkie loki, zajebiście ułożone na głowie, za to ja zrobiłem sobie najzwyklejszego w świecie kitka, wystarczy, że byłem zmuszony ubrać się bardziej elegancko, niż wymagało tego przyjęcie urodzinowe Jonga.

Pozegnaliśmy się  z moją opiekunką, zamknęliśmy za sobą drzwi samochodu, po czym naprawdę popędziliśmy do domu. Po wejściu do środka uderzył we mnie mocny zapach jedzenia.

- Omg coś dla mnie.. - powiedziałem szeptem, chcąc iść jak najszybciej do kuchni, zjeść to co dla mnie przygotował przyjaciel.

- Riki nie... Chodźmy się z nim najpiew powitać. - Sunoo, czy on mnie właśnie skarcił? A to mały cwaniak...

Jednakże miał rację, poszliśmy go szukać razem z Sunoo, szybko się jednak znalazł. Jego różowe włosy bardzo odróżniały się od reszty. Kolor różowy lekko został, jednak było widać już odrosty i wogóle. A i nie zabił Jungwona, tylko pofarbował mu włosy na zielono hahahshsheuxjd.

Jongseong na nasz widok aż się wydarł. Widać było, ze jest szczęśliwy... Nigdy kiedyś bym tego nie powiedział, ale jego uśmiech aż zarażał.

- Siema chłopaki. -  najpierw na odpierdol przytulił się do mnie, klepiąc mnie po plecach trochę za mocno, bowiem prawie wyplułem płuca. Gdy jednak przytulił Sunoo, to delikatnie i bez bicia. A to świnia.

- Wszystkiego najlepszego Seongiee~~ a oto prezenty. - Sunoo dał swój prezent, po czym ja dałem  swój.

- Ahh nie trzeba było... Nie trzeba. - jednak jego mina mówiła sama za siebie.

Otworzył najpierw prezent od Sunoo. Cała nasza trójka nieźle się uśmiała, gdy Jong otworzył kartonowe pudełko, a tam patelnia i jedzenie. Bardzo podziękował Sunoo, i wziął się za prezent ode mnie. Gdy skojarzył, że to książka do Japońskiego, stał z otwartymi ustami umierał w ciszy, jak to zwykłe mu się zdarzało.

- W O W! - otworzył każdą książkę po kolei, oglądając od środka, przyglądając się znakom Japońskim i na koniec jedząc Pocky, ostatecznie też przez niego otwarte.

Gdy pogadaliśmy, zaczęło się zbierać serio dosyć spora ilość ludzi. Ten chłopak aż tylu ma znajomych?!  Wow.

Po dobrej godzinie słuchania muzyki, patrzenia na ludzi i w ogóle, znaleźli nas chłopacy, jeden od drugiego w gorszym lub lepszym stanie. Śmiali się i gadali do rzeczy, na tematu które w ogóle nie miały sensu. Fajnie się z nich śmiało.

- Jae.. . . jaeyun. - mówił z czkawką Sunghoon, ręką obejmując Jaeyuna i kołysząc się z nim do aktualnie lecącej piosenki. - Jesteś takim super człowiekiem. Jesteś fajny. . . Słuchaj nie ma lepszego od ciebie, jesteś moim bratem.

Jaeyun coś odmymlał mu w odpowiedzi, jednak stanowczo już tracił z nami kontakt. Po chwili zasnął na siedząco, tuląc się do Sunghoona. Toć to dopiero 19!

• Never there was no such loud here | SUNKI ENHYPEN | (I CZĘŚĆ) Where stories live. Discover now