40. Palenie was złączy i zabije

733 47 21
                                    

Wieczór był dosyć mroźny i nieprzyjemny, głównie z uwagi na fakt, że wyszli na zewnątrz w samych koszulach, a płaszcze zostawili rzucone gdzieś w swoich dormitoriach. Draco siedział na ławce nieopodal niefortunnej altanki, machał radośnie nogami jak dziecko i wypuszczał zimne podmuchy powietrza z ust. Jako jedyny z dwójki pomyślał, żeby zabrać ze sobą marynarkę w tak zimny wieczór. Wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał, nadal ukradkiem wpatrując się w okularnika, który brodził po śniegu sięgającym mu do połowy łydki, mrucząc jakieś niezrozumiałe frazesy do siebie. Już kompletnie zignorował to, że jego spodnie całe przemokły i powoli przestawał czuć swoje stopy. Nie dało się ukryć, że cała ta sytuacja niesamowicie śmieszyła Ślizgona. Nie potrafił wyzbyć się jednak bolesnego uczucia, kiedy myślał o tym, że Potter prawie przestał okazywać mu swoje zainteresowanie. Przecież to byłaby dla niego tragedia, gdyby nie miał kogoś na każde swoje skinienie. Może i miał Zabiniego, Pansy, ale atencja Pottera była czymś zupełnie innym. Nikt nigdy wcześniej nie okazywał mu takiego zainteresowania i ciągłej protekcji, do której zamiłowania głośno się nie przyzna, ale bardzo uwielbiał być nią otaczany. Potter robił to doskonale, ciągle za nim chodził, robił to co chciał i nawet potrafił go rozśmieszyć - co w ostatnim czasie było cholernie trudnym zadaniem. Cóż, czy był o niego zazdrosny? Do tego również się nie przyzna, ale jak najbardziej był. Nie chodziło mu tu również o aspekt stricte romantyczny, jak pomyśleć można było, co to to nie. Pojęcie ,,romantyczny" i ,,Potter" w jednym zdaniu odrzucały go i obrzydzały do tego stopnia, że wypowiedzenie zdania z powyższymi słowami doprowadziłoby go do wymiotów lub natychmiastowego i kategorycznego zaprzestania z Harrym jakichkolwiek stosunków. Bynajmniej tak mu się wydawało. Zależało mu na nim jak na przyjacielu, dzięki któremu jeszcze trochę żyję. Nigdy też nie czuł się niczyim dłużnikiem, przywykł do tego, że ludzie robili coś dla niego, a on bez dziękuję, do widzenia odchodził i był zadowolony. Coś z tyłu głowy niestety podpowiadało mu, że wypadałoby być dłużnikiem tego czupiradła, aby dalej żyć bez żadnych zakłóceń i problemów. Jeśli o problemach wspominamy - już nawet cała ta śmierć nie jest dla niego problemem. Problemem jest Potter, który jeśli się nie ogarnie to zniszczy cały jego misterny plan.

- Głupi, głupi, głupi, głupi! - wrzeszczał poirytowany, kopiąc w kolejne zaspy śniegu.

- Jako twój formalny przyjaciel nie śmiem się z tobą nie zgodzić - westchnął. Zaczął szybko pocierać o siebie rękami aby się rozgrzać, ale mało to dało. Harry deptał rytmicznie do odmawianego po ciuchu ,,un deux trois" przez Ślizgona i irytował się jeszcze i jeszcze bardziej.  Un deux trois - prawo, un deux trois - lewo, un deux trois - prawo, no i jeszcze kilka razy lewo, prawo.

- Nie rozumiem jak mogłem dać się omotać w tak głupi sposób. Musze być naprawdę zdesperowany, że daje się ponieść w moment i robię takie rzeczy. W czym ta dziewczyna jest lepsza od innych - mamrotał to do siebie, to do Malfoy'a. Cóż, problem w tym, że podświadomie chłopakowi nie chodziło o sam wygląd tej dziewczyny. No dobrze, może i chodziło, ale bardziej obchodziło go to do kogo ta dziewczyna jest podobna i jak długo starałby się oszukiwać, że zamiast jej twarzy zawsze widział szarmanckiego, uroczego Dracona, który w tamtym momencie siedział na przeciwko niego i zwyczajnie z niego szydził. Denerwowało go również to jak panienka Celine była chętna i dostępna, w przeciwieństwie do tego bufona.

- Nie wiem, nie wiem, nie mam pojęcia. Jest śliczna, to fakt, ale jak już wcześniej wspomniałeś jest bardzo podobna do mnie - wytknął mu jego wcześniejsze słowa. Młody Malfoy był dobrze świadomy swojego uroku i wiedział jak go wykorzystywać. Nie przypuszczał jednak, że nie robiąc kompletnie nic, może doprowadzać Pottera do takiego stanu.

- Nie próbuj mi wmówić, że byłem podatny na jej urok tylko dlatego, że wygląda jak ty, dobre sobie - oburzył się i przysiadł w najbardziej odległym od Dracona skraju ławki.

Obserwator//DrarryWhere stories live. Discover now