14

311 29 4
                                    

Stoick siedział na podłodze w swoim pokoju otoczony papierami. Nie miał pojęcia co, to było, znalazł je pod łóżkiem. Wziął do dłoni pierwszą kartkę z wierzchu i spojrzał na nią. To był list, nie byle jaki list a pożegnalny. Depresja wręcz wylewała się z niego. Odłożył go zdezorientowany i zaczął czytać resztę. Każdy kolejny pergamin był gorszy od poprzedniego. Jego ja z tej wyspy było o krok od odebrania sobie życia. Na samym dole był jeden, który się wyróżniał kolorem. Podczas gdy reszta była biała, on miał żółtawy odcień do tego zgięty go w pół. Miał pewne opory, by go przejrzeć, ale drżącą ręką chwycił to i otworzył. Niektóre słowa były rozmazane kroplami wody. Był pewny przez tematykę, jaka została użyta w tym wszystkim, że to były łzy. Ktoś płakał podczas pisania lub czytając, bo pismo tutaj było inne niż przy pozostałych. Spojrzał od razu na popis. Talia. Kim ona była? Zaczął czytać treść. W miarę czytania rozumiał coraz więcej. To był list od matki dla syna. Zapewniała, że jest wyjątkowy i że go kocha. Aż poczuł się wyjątkowo nie swój jakby, nie miał prawa grzebać w tak prywatnych rzeczach. Naszła go znikąd myśl. Czy Czkawka też chciał... Czy też on... Zagryzł wargi w zastanowieniu i pokręcił głową. To nie było to samo. Czkawka i on to dwie zupełnie różne rzeczy. Tutaj on faktycznie był na skraju, ale tamten patyk? On jakby chciał, to by mógł być lepszy. Mógłby porzucić swoje bezsensowne księgi i notesy i zamiast tego podnosić na przykład ciężary. Nile złapała się za głowę.

-Jak to jest, że najpierw myślisz z sensem, a chwile później wyjeżdżasz z czymś takim.

Mruknęła sama do siebie, by nie słyszał.

- O ile dobrze wiem, to młody miał listy, ale każdy palił...

Dodała po chwili

-Co?

Powiedział Stoick wyrwany z własnych myśli

- Nie nic.

Ważki zamrugał tylko i wrócił do listów.

----

Wie ktoś może jak nazwałam matkę stoicka z tego innego świata?

Bo serio nie pamiętam (tak jak reszty fabuły)

Zamiana Ról   |Jws|Where stories live. Discover now