[Twoje imię] 6

774 45 1
                                    

— Co zrobisz, gdy w końcu będziesz musiała wybrać stronę? — spytał mężczyzna, spoglądając na zachodzące gdzieś za horyzontem słońce. Wzięłaś głęboki oddech i wzruszyłaś ramionami.

— Wybrać stronę? To znaczy obronić tego który jest z góry skazany na śmierć czy obronić tych, którzy mają szansę jeszcze żyć? — spytałaś tym swoim oczywisto-logicznym tonem, który tak w tobie lubił. Po raz pierwszy od dawna uśmiechnął się i spojrzał na ciebie ciepłym ale jednocześnie zmęczonym wzrokiem. Był zmęczony.

— Znam Cię, nie oddasz go bez walki... — zaczął spokojnie — Ale musisz pamiętać, że to co całe życie uważałaś za słuszne wcale nie jest tak dalekie od prawdy, jednak ma pewne dziury. Ninja mają z góry narzucony jakiś los, nie uważam jednak, żeby to była klątwa i nie widzę powodu żeby ją przełamywać... Po prostu musisz pozwolić tym ludziom wybrać ich własną śmierć...

— Jeżeli do tego dojdzie...

— Pozwól mu wybrać. — Nie pozwolił Ci dokończyć, dlatego westchnęłaś ciężko i oparłaś się o jego ramię.

— Głupi... — wyszeptałaś, bojąc się, że kiedyś w końcu go stracisz. Tak bardzo się nie zmienił, a jednak wiedziałaś, jakie to było dla niego ważne, jak ważne było to, żebyś pozwoliła im wybierać.

***

— Nie no proszę, pozwól mu dokończyć — zaczął pewnie Orochimaru, który zaskakująco długo odwlekał swoją - jakże długo wyczekiwaną - walkę z Trzecim. Nie wiedziałaś czym było to spowodowane, ale wiedziałaś, że nie robi tego bez przyczyny. Aż trudno było uwierzyć Ci w to, że wydajesz mu się tak interesującym człowiekiem. Teraz po tym wszystkim, jakby udawał, że wciąż jesteś dla niego zagadką. Jakby już nie wiedział o tobie wszystkiego.

— Nie wybieraj śmierci! — krzyknęłaś bardziej do siebie niż do niego. Wiedziałaś, że gdy podejmie decyzję, będziesz musiała ją uszanować. Po raz pierwszy od dawna w twoich oczach pojawiły się łzy, bo oto ponownie stanęłaś oko w oko ze śmiercią bliskich ci osób. Oto ponownie na szali stanęły wszystkie twoje wartości. Trzeci spojrzał na ciebie ciepłym, niemal ojcowskim wzrokiem i uśmiechnął się delikatnie.

— Wybierz stronę [Twoje imię] Uchiha — powiedział pewnie i rzucił się do walki z Orochimaru. Uderzyłaś dłońmi o posadzkę.

— Głupi staruch! — krzyknęłaś, zrywając się i biegnąc w stronę otaczającej was osłony. — Nienawidzę i Ciebie i jego! — krzyknęłaś, przedostając się na drugą stronę. W oczach wciąż miałaś łzy, ale wiedziałaś, że podjęłaś słuszną decyzję. On też to wiedział, w końcu twoim zadaniem była ochrona Naruto i Sasuke.

Biegnąc w stronę lasu, gdzie właśnie teraz walczył Gaara i Naruto, nie miałaś żadnych złudzeń, Trzeci umrze, mało tego, gdzieś między tym wszystkim widziałaś to zimne spojrzenie Kakashiego. Nigdy nie przestanie myśleć o tobie jak o zdrajcy. Nie miałaś mu tego za złe, ale gdzieś w głębi duszy bolało Cię to, że znowu będziesz musiała uciekać, że znowu będziesz na walizkach, że znowu stracisz coś stabilnego.

***

Po walce w której udało Ci się uratować zarówno Naruto jak i Sasuke, byłaś świadkiem dwóch pożegnań, pierwszego, Sasuke z Kakashim oraz drugiego, Sasuke i Sakury. Było Ci jej szkoda, była desperacko zakochana w chłopaku do szpiku pochłoniętym zemstą. Nie miałaś prawa oceniać co czuje, bo nigdy w życiu nie byłaś zakochana, ale miłość jaką go żywiła wydawała Ci się całkowicie bez sensu.

— Oi, młody! — krzyknęłaś wychodząc zza drzewa, zanim jeszcze Sasuke spotkał się z grupą Orochimaru, która czekała na niego gdzieś w oddali.

— Czego chcesz? — spytał oschle, zaśmiałaś się i bezradnie rozłożyłaś ręce.

— Wiesz, że Orochimaru chce Cię wykorzystać... Chce przejąć twoje ciało, bo nie udało mu się przejąć Itachiego...

— A co Cię to obchodzi? Skoro tak jak Itachi poluje na Uchiha, nie powinnaś się raczej martwić o siebie? — spytał z kpiną. Wzruszyłaś ramionami i spojrzałaś na księżyc. Przypomniało Ci się tyle chwil z twojej przeszłości, kilka znich faktycznie bardzo mocno było związanych z Orochimaru.

— Wiesz o co nigdy mnie nie spytałeś a bardzo chciałeś... Czy naprawdę tam nie byłam... — powiedziałaś cicho.

— Byłaś — odparł przez zaciśnięte wargi.

— Nie, nie okłamałam Cię co do tego, nie byłam tam w tej chwili — odpowiedziałaś cicho, zamykając na chwilę oczy. Nie byłaś przy tym, jak Itachi wybił klan Uchiha. — Ale wiedziałam... Wiedziałam wcześniej...

— I nic nie zrobiłaś! — krzyknął, uderzając pięścią w drzewo. Spokojnie pokreciłaś głową.

— Nie — odpowiedziałaś. Chłopak spojrzał na Ciebie jak na coś gorszego niż człowiek. Czasami wciąż myślałaś, że przecież właśnie tak jest.

— Może i nie zabiłaś ich fizycznie, ale zdradziłaś swój klan, zdradziłaś swoje dziedzictwo! — krzyknął, odchodząc s stronę lasu. Uśmiechnęłaś się smutno. Zdradziłaś swoje dziedzictwo. Tak naprawdę to nigdy nie miałaś swojego dziedzictwa.

***

Tuż po pogrzebie Trzeciego wpadłaś na Kakashiego, który spojrzał na ciebie tym samym zimnym, ostrym wzrokiem.

— Uciekłaś, pozwoliłaś mu umrzeć! Widziałem to, tego właśnie chciałaś? Od początku wiedziałem, że nie można Ci ufać.

— Znałeś Trzeciego! Myślisz, że naprawdę chciałam go zostawiać?! — Po raz pierwszy od dawna czułaś, że coś w tobie pęka. Ta stalowa twarz którą udało Ci się zachować przez tyle lat powoli zaczynała pękać. Nie chciałaś pokazywać mu swoich słabości, ale nie miałaś już siły. Wioska Liścia, która tak Cię skrzywdziła oczekiwała wsparcia i pomocy. — Nie mów o mnie jak o człowieku którego dobrze znasz! Nic o mnie nie wiesz! Jedyne co teraz widzisz to skutki działania wioski, nie do mnie powinieneś mieć pretensje — rzuciłaś ostro, odchodząc w stronę swojego mieszkania. Udało Ci się nie rozpłakać, ale poznał za dużo twoich słabości.

***

Kakashi jeszcze przez chwilę stał i wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno stała [Twoje imię] Uchiha, po raz pierwszy pokazała się z możliwie najbardziej ludzkiej strony i to go przerastało.

— Kakashi... — powiedział spokojnie Shikaku Nara.

— Tak? — Mężczyzna odwrócił się gwałtownie w jego stronę. — Coś się stało?

— Mam Ci przekazać list od Trzeciego... Dał mi go jeszcze przed atakiem — powiedział poważnie, wyciągając kopertę z kieszeni i wręczając ją Kakashiemu.

Po co mi to zostawiłeś?

W pogoni za przeznaczeniem |Kakashi & reader|Where stories live. Discover now