Artysta nie tworzy by jeść, lecz je by tworzyć. Nie ważne jaką dziedziną sztuki się zajmuje, tworzenie jest mu potrzebne jak oddychanie, bez niego marnieje i gaśnie z dnia na dzień. Nie jest to kwestia wyboru, lecz powołania. Niełatwa droga, pełna niezrozumienia ze strony otaczającego nas świata. Bywają takie dni, że chcemy to rzucić, zapomnieć o tym kim jesteśmy i żyć jak normalni ludzie. Dostosować się... Jednak czy tak się da?
Każdy artysta ma swoje demony. Codziennie szepczą, mówią, krzyczą o dziełach, które czekają na stworzenie. Szwendają się korytarzami potężnej galerii umysłu i podsuwają coraz to nowe obrazy, które wypełniają jej ściany. Ta galeria nie ma końca, tak jak ich namowy. Człowiek, świadomy swej ułomności i wobec nieubłaganie przemijającego czasu wie, że nie jest w stanie ukazać światu swej duszy w całej okazałości, ale musi chociaż próbować.
Tak też jest ze mną. Dzień bez pędzla w ręku, jest dniem zmarnowanym, straconym, bezwartościowym, a demony tylko piętrzą się na moich barkach, ciążąc coraz bardziej. Prędzej czy później każdy się podda, weźmie pędzel do ręki i zaprzyjaźni się z demonami. I w końcu ja się poddałam. Sięgnęłam po to, czego tak bardzo się bałam, płótno.
Był to pewien przełom w moim życiu. Po kilku latach tworzenia pawie wyłącznie na tablecie graficznym, przejście do malowania na płótnie, było dla mnie wejściem na kolejny poziom w moim rozwoju, jako artysty. Malowanie pozwoliło mi odkryć siebie na nowo i codziennie daje mi nadzieję, że jest w tym wszystkim jakiś sens.
CZYTASZ
Malarstwo z pogranicza światów
FantasyArtBook poświęcony mojemu malarstwu. #1 w surrealizm - 03.11.21 - 27.11.21