Chapter Twenty-One: Good Day

605 78 15
                                    

Karl wpatrywał się w połyskującą wodę i zachodzące słońce zastanawiając się co jeszcze życie mu przyniesie na tej zakręconej drodze którą sobie obrał. Obiecał w końcu Sapnapowi, że pokaże, iż wcale nie jest tak zły jak mu się wydaje. Ale jak? 

Co powinien zrobić?

Cóż, wciąż szukał odpowiedzi na to pytanie. Jednak wiedział jedno - chciał dać z siebie wszystko, gdyż Nick zasługiwał w jego mniemaniu na więcej.

W pewnym sensie mu lekko współczuł, gdyż ten najpewniej był strasznie nieszczęśliwy, patrząc na to jak ponury i chłodny był w stosunku do innych. Oczywiście rzeczywiście mógł być to tylko jego charakter, ale no... Szczęścia nigdy za wiele przecież, racja?

Chłopak poczuł dłoń na swoim ramieniu przez co skierował głowę w ową stronę. Nick miał lekko zakłopotaną minę, trzymając go za wymienioną wyżej część ciała. Chyba nie wiedział co robić. 

Wszystko w porządku? – Zapytał Karl lekko zdziwiony.

Co... Ja, tak, to raczej pytanie do ciebie bo patrzysz się w dal nieobecnie już dobre pare minut. – Odparł puszczając go. 

Wybacz... Zamyśliłem się chyba. Idziemy się przejść plażą? Jest niedaleko podobno. – Zmienił nagle temat chcąc uniknąć drążenia tematu.

Uh... No, czemu nie właściwie... 

Karl więc zaczął prowadzić. Tak na prawdę był już kiedyś w tym miejscu i to trzy razy, z czego dwa się składały z bycia z osobą którą niegdyś kochał. Tęsknił, jednak tak było lepiej, gdy ich drogi się rozeszły. A czemu okłamał Nicholasa? Cóż, chciał, by ta chwila była wyjątkowa dla ich obu i by przeżyli ją tak samo na nowo jak by tu byli po raz pierwszy. 

Właściwie pamiętał to miejsce jak przez mgłę - choć był tutaj jeszcze w zeszłą zimę - więc cieszył się że mógł je odwiedzić z Nickiem.

A zmieniając temat... Nic o tym nie mówił, jednak czuł się mega chory a tu do tego wiał wiatr który sprawiał, iż było mu jeszcze chłodniej niż wcześniej. Jednak to nie było teraz ważne. Najważniejsze było spędzenie czasu z czarnowłosym. Chciał się po prostu cieszyć jego towarzystwem.

Karmelowłosy wszedł na piasek kierując się w stronę wody. Przyjemny szum zajął jego myśli i nim się obejrzał stał przy samych falach. 

Dlaczego akurat to miejsce? – Zapytał po krótkiej chwili Nick.

Zwykły przypadek. – Skłamał zerkając w jego stronę z uśmiechem.

Przeszli się więc brzegiem oceanu skoro już przy okazji tutaj byli. Rozmowa nie była jakaś fascynująca i dużo czasu wypełniały puste luki ciszy jednak mimo wszystko było przyjemnie.

Miło spędzało się Karlowi czas.

*

Wracając do domu Nicholas okrył swoją kurtką brązowookiego. Prawdopodobnie zauważył, że ten się trzęsie jak galaretka i zarządził powrót.

– Dziękuję za dzisiaj, było miło spędzić z tobą czas. Na prawdę się cieszę że między nami jest już okay... Wybacz że o tym wspominam, po prostu dalej nie mogę połączyć faktów... – Rzekł karmelowłosy zerkając na duży budynek przed nimi.

– Hej. Było - minęło. Nie zakrzątaj sobie tym głowy i nie wspominaj o tym bo nie ma po co i może przy okazji się rozmyśle jeszcze, więc ostrzegam. 

– O niczym nie mówiłem! – Od razu odparł zakrywając ręką usta swoją lodowatą dłonią okrytą rękawiczką.

– Dobra no, sio do domu bo się jeszcze bardziej rozchorujesz...

– Już idę. I jeszcze raz dziękuję. – Pożegnał się po czym udał się w swoją własną stronę. 

Wszedł do budynku przechodząc przez klatkę schodową i ruszył schodami na pierwsze piętro, udając się do swojego mieszkania. Minęło dobre pare minut gdy się wdrapał po tych nieszczęsnych schodach na górę. 

I... Właśnie wtedy zorientował się iż dalej ma na sobie kurtkę Bruce'a. 

Kurczę, znów wylądowała u niego ta kurtka... To już drugi raz gdy będzie musiał mu ją przywieść. 

No cóż, tak już bywa w życiu...

Ściągnął z siebie odzież wierzchnią i zawiesił na wieszaku, zdejmując także buty z swoich stóp. Wziął kurtkę swojego znajomego i poszedł do salonu który był jego głównym pokojem i odłożył ją na sofę. Wtem coś zaczęło wibrować w kieszeni a ten z ciekawości sprawdził cóż to takiego było. 

No i jak się okazało - co było chyba oczywiste - była to komórka. 

Cóż... Ciekawość to pierwszy stopień do piekła ale... Odblokował telefon, który już przestał wydawać z siebie stłumione dźwięki. 

Patrzył chwilę na tapetę zdziwiony, były na nim dwie blondynki, jedna starsza, a druga młodsza w jej ramionach. Zdecydowanie było to dziecko na oko coś między siedem a pięć lat. Wpatrywał się w nie z wielkimi oczami próbując wymyślić kto to jest. Jednak nie wpadł na nic, oprócz tego, iż była to jakaś bliska rodzina.

No... Mniejsza z tym. Teraz wpadł na inny pomysł a mianowicie sprawdzić jaki Nicholas ma gust muzyczny. No bo co innego miał by sprawdzić? Wiadomości? Połączenia? Nie, po co? Przecież to jego prywatne sprawy, nie powinien się mieszać. 

Już samo grzebanie mu w telefonie było nie ładne.

Chłopak kliknął w ikonę Spotify a to co tam ujrzał bardzo go ucieszyło. Było tam mnóstwo jego ulubionych autorów, autorek i innych tym podobnych. Już wiedział jakie tematy się szykują na następną rozmowę i czego mogli by ewentualnie razem kiedyś posłuchać. 

Było cudownie. 

Odłożył urządzenie do kieszeni wychodząc uprzednio z aplikacji i powiesił kurtkę na krzesło. Następnie poszedł się przebrać i umyć, a następnie ułożył się na kanapie zaczynając się grzać pod ciepłą kołdrą. Przed tym oczywiście jeszcze wziął leki popijając je wodą. 

To był... Dobry dzień.

________
Słów: 887

Two Sides || KarlnapWhere stories live. Discover now