12 O jedno słowo za dużo

131 9 3
                                    

Czasami nienawidzę sobót. Znaczy są fajne ale zazwyczaj przez cały dzień nikt nie ma dla mnie czasu.
Życie w bazie zaczyna się jakoś o 10, pierwszy zawsze w barze jest Kuro który coś tam sprząta i robi kawę.
Dużo kawy. Potem wstaje reszta ligi. Potem jak każdy coś zje(albo nie), odbywają się narady na które nie mam wstępu. A potem albo ludzie rozchodzą się po pokojach, przychodzą jacyś ludzie ze zleceniami, którzy nie mogą mnie zobaczyć bo były by problemy. A ja siedzę i się nudzę.
Postanowiłam że stanę pod drzwiami i podsłuchiwałam o czym mówią, bo czasem były to ciekawe rzeczy. Stałam pod tymi drzwiami z uchem przyłożonym do nich, gdy nagle się otworzyły a ja upadłam prosto na Tomurę. Popatrzyłam na niego, i zobaczyłam że był zły. Szybko się odsunęłam.
-Co ty tu do cholery robisz ?- zapytał ze złością
- Stoję nie widać -powiedziałam ale to nie był chyba dobry pomysł
- Ile razy mówiłem że masz siedzieć w pokoju jak liga ma narady- powiedział zdenerwowany. Zauważyłam stojącego za nim tatę, patrzył na mnie
- Ale to nie fer że nie mogę tam z wami siedzieć, i mam się nudzić. Też jestem częścią ligi- powiedziałam podnosząc głos
- Nie jesteś częścią ligi, tylko bachorem naszego szpiega i jednego z członków - krzyknął na mnie
-Nie krzycz na nią- warknął Dabi
Poczułam jakby mnie ktoś spoliczkował. Te słowa zabolały ale nie chciałam okazywać słabości.
- To po co pomogłeś mnie stworzyć ?-
- A wiesz że nie wiem, bo jesteś wkurwiającym dzieciakiem który się tylko pląta pod nogami-
Wszyscy z baru patrzyli co się dzieje.
- To trzeba było mnie nie tworzyć, albo zabić ale jak tak ci przeszkadzam to nigdy więcej mnie nie zobaczysz- krzyknęłam z łzami w oczach, po czym wybiegłam z baru. Dabi podbiegł do Shigarakiego i chyba go uderzył, zaczął krzyczeć, a Toga wybiegła za mną, ale ja wzbiłam się w powietrze i od leciałam na tyle daleko że nie było mnie widać.
Przez jakąś godzinę latałam nad miastem płacząc. Było mi przykro. Widoki zapierały dech w piersiach, ale smutek był coraz bardziej odczuwalny. Nagle zobaczyłam jakiś dwóch typów którzy próbowali okraść jakiegoś chłopaka.
Postanowiłam mu pomóc, szybko otarłam łzy rękawem. Podleciałam do nich od tyłu i używając piór podniosłam typków do góry. Przy okazji pożyczyłam portfel jednego z nich bo czemu nie.
- Macie zostawić tego chłopaka albo pożałujecie -
- Nie wtrącaj się dzieciaku i odstaw nas grzecznie na ziemię- powiedział jeden z nich. Był łysy i nawet z odległości 3 m można było wyczuć od niego alkohol. Podpaliłam pióra, które sprawiły że zaczęły im się palić ciuchy. Uciekali aż się kurzyło.
Podeszłam do chłopaka siedzącego na ziemi. Miał niebieską skórę, granatowe włosy i oczy o różnych kolorach. Jedno było różowe, a drugie fioletowe. Ubrany był w za dużą czarną bluzę i luźne krótkie spodenki do połowy uda.
-Wstawaj- powiedziałam i podałam mu rękę, ten złapał za nią i wstał
- Yym dzięki za pomoc- powiedział cicho miał dziwny głos bo bardziej brzmiał jak dziewczyna niż chłopak
- Nie ma za co -
- Jak masz na imię ?- zapytał chłopak ,był ode mnie wyższy i na pewno starszy, ale sprawiał wrażenie wystraszonego dzieciaka
-Jestem Aki, a ty ?-
- Kai-
- Miło cię poznać -
-Ciebie też-
Odwróciłam się i miałam odejść gdy chłopak zapytał
-Czemu mi pomogłaś ?-
- Sama nie wiem, ale nie lubię takich ludzi więc pomogłam- zaczęłam iść w stronę gdzie kończyła się uliczka i było przejście na ulicę główną
-Gdzie idziesz ?-
-Pożyczyłam portfel od jednego z tamtych gości więc idę do sklepu-
-A to nie jest przestępstwo ?-
-Może i co z tego, jak chcesz to możesz iść ze mną -
-Serio ?-
- Jasne-
Kiedy sobie szliśmy postanowiłam się dowiedzieć trochę o moim nowym koledze
-Ej Kai ile ty masz lat ?-
-13, a ty ?- powiedział, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. Nie wyglądał na 13
-10-powiedziałam a chłopak popatrzył na mnie zaskoczony
- Serio masz 10 lat, i nikt ci nie broni tak łazić samej- zapytał zdziwiony
-Aktualnie tata wyjechał a reszta mam mnie najprawdopodobniej w dupie może oprócz taty i siostry ale no- powiedziałam trochę smutno
-Na pewno się o ciebie martwią-
-Tak na pewno a wujek w szczególności- Powiedziałam z ironią 
Chłopak popatrzył na mnie lekko zmartwiony
-A z resztą nie ważne- powiedziałam ucinając temat
-No okej - powiedział i ruszyliśmy w stronę jakiegoś sklepu spożywczego.

Stworzona w probówce l Córka HotwingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz