2. dlaczego my

134 11 8
                                    

Postanowiłem pójść za nim. Pożegnałem się z Eri i z resztą a Todoroki rozmroził moje byty i na pożegnanie mnie przytulił.

Wszedłem do budynku i skierowałem się do pokoju Kacchana. Cicho zapukałem do jego drzwi.

- Kacchan? Dobrze wiem że nie wiedziałeś o tym że się przenosimy. Może ci pomóc z rzeczami?
- ... - cisza. Mogłem się tego spodziewać. Nigdy nie przyjął ode mnie pomocy.
- Dobrze skoro nie chcesz pomocy to może chociaż powiem ci gdzie idziemy i jak tam będzie?
- Właź debilu przecież otwarte jest!

Usłyszałem wrzask i nie zastanawiając się wszedłem do pomieszczenia. Zobaczyłem taki burdel że sam Augiasz by się przeżegnał jakby to zobaczył.

- No mów o co chodzi! Nie będziesz mi tu długo kurwa tlenu zatruwał - krzyknął chowając ubrania do jednej z walizek.
- No dobrze, więc przenosimy się z naszego budynku do budynku klas 3 ponieważ uznano że ich pokoje są większe a oni mogą wracać do domu codziennie i na weekend a zostają ci co mają daleko to postanowili że my powinniśmy mieć więcej przestrzeni bo spędzamy na terenie szkoły praktycznie cały czas i nie mamy kontaktu z rodzicami. W zasadzie to od tego semestru jesteśmy jedyną taką klasą przez to że to właśnie na nas liga ma największą ochotę.

Kiedy skończyłem zobaczyłem że chłopak przestał się pakować i patrzył na mnie znudzony. Spojrzałem na niego pytająco.

- Nie mogłeś tego powiedzieć w 5 słowach? Ja nie potrzebuję tutaj twojego durnego pierdolenia.
- ...To może potrzebujesz mojej pomocy - zapytałem z cichą nadzieją w głosie.

Chłopak stał chwilę w bezruchu patrząc na mnie z pogardą.

- Dobrze... spakuj moje podręczniki - powiedział zrezygnowany.

Od razu zabrałem się do roboty. Podręczników nie było zbyt wiele więc postanowiłem zapakować też książki które blondyn trzymał na wiszącej szafce nad biurkiem. Kiedy monotonnie już sięgałem po kolejną książkę dostrzegłem zeszyt. Nie był on zadbany. Był pognieciony i polany tuszem ale wyglądał dużo lepiej niż moje zeszyty z gimnazjum. Nie wiem co mnie podkusiło ale schowałem go do wewnętrznej kieszeni marynarki tak żeby Kacchan nie zauważył.

- Skończyłem - oznajmiłem wesoło.
- Ta dzięki - burknął chłopak odwracając się w moją stronę - a gdzie są książki z półki - zapytał w lekkiej panice.
- Postanowiłem że też je spakuję. Czemu wyglądasz jak trup? Coś zbladłeś - powiedziałem z troską.
- Em... to nic... jeśli nie masz co ze sobą zrobić możesz mi pomóc z ubraniami. Nie żebym potrzebował ale wydaje mi się że i tak byś mi nie dał żyć.

Szybko wziąłem się do dalszej pomocy. We dwoje uwinęliśmy się w 2 godziny. Zrobili byśmy to pół godziny wcześniej gdyby Kacchan cały czas nie darł się na mnie że źle układam. Domyślam się że pewnie miał to w dupie bo nigdy o szczegóły za bardzo nie dbał ale w tym wypadku dzisiaj chyba musi sobie więcej pokrzyczeć.

Kiedy wyszliśmy przed budynek Kacchan znowu oberwał w twarz i cały hałas jaki słyszeliśmy jeszcze przed wyjściem nagle ucichł. Wszyscy patrzyli na Minetę który wydawał się pogodzić ze swoim rychłym końcem. Współczuję mu. Jest bardzo miły ale czasami nie do końca rozumiem tej jego zbereźnej gadki o... z resztą nie ważne nie będę poruszał tego tematu.

Kiedy pan Aizawa zobaczył że przyszliśmy zaczął mówić.

- Jak dobrze wiecie przenosicie się do innego budynku. Jest on nieco inaczej skonstruowany ponieważ nie są to pokoju a bardziej małe apartamenty. Będziecie mieli na parę jedną łazienkę salon i małą kuchnie. W części wspólnej też będzie łazienka i kuchnia jednak większe. Wracając do pokoi. Macie także dwa oddzielne pokoje własne. Generalnie to tyle dzisiaj radzę wam już się rozpakować a jutro już mieć wolne - powiedział i poszedł do budynku szkoły U.A.

Wszyscy poszliśmy do nowego budynku. Po drodze zapytałem kilka osób czy będą ze mną ale nikt nie wyraził takiej chęci. Nikt z wyjątkiem Shoto.

Poszliśmy do pokoi i wszystko obejrzeliśmy ale po chwili przyszła do nas Momo.

- Um... cześć chłopaki. Mam pytanie. Czy nie chciał by się któryś zamienić. Nie chcę dzielić pokoju z tą osobą która została.
- Modoriya jeśli ci to nie przeszkadza to mogę ja iść - powiedział ozięble Todoroki.

Pokiwałem głową na znak że nie mam nic przeciwko więc oby dwoje wyszli z pokoju. Ja znów się rozejrzałem. Od wejścia znajdowało się spore pomieszczenie będące połączeniem salonu, kuchni i jadalni. Na lewo znajdowała się łazienka z prysznicem, toaletą, umywalką i lustrem za którym skrywały się półki na szampony itd... po prawej stronie były natomiast 2 inne pokoje. Jeden miał dwa okna i idealną wnękę na szerokie łóżko, biurko i sporą szafę. Drugi miał jedno okno, łóżko na piętrze, pod nim durze biurko, obok szafa oraz dwie komody.

Postanowiłem wybrać ten pierwszy. Więc zacząłem tam rozpakowywać swoje rzeczy. W między czasie usłyszałem że ktoś przyszedł. Pomyślałem że może Shoto czegoś zapomniał więc wyszedłem z pokoju i zobaczyłem Kacchana. Patrzył się na mnie tak jakby Bakugo.exe przestał odpowiadać. Obok niego stały torby które jeszcze nie dawno z nim pakowałem. W tym momencie zdałem sobie sprawę że Momo nie powiedziała w zasadzie z kim na początku miała dzielić pokój. Trochę logiczne bo w naszej klasie nie ma innej takiej osoby... no może oprócz wcześniej wspomnianego Minety który o dziwo przeżył dzięki Aizawie.

- K kacchan?

Blondyn po moim pytaniu nic nie powiedział tylko wyszedł. Zaraz po tym usłyszałem krzyk.

- Kurwa wy sobie chyba żartujecie! Nie będę spędzał czasu z niedorajdą!

Nie ukrywam zrobiło mi się trochę przykro ale z drugiej strony już przywykłem. Wróciłem do siebie i dalej się rozpakowywałem.

Nagle wpadł Bakugo.

- Słuchaj mnie kurwiu! Nie podoba mi się że tu jesteś ale będziemy musieli się chyba dogadać. Masz zakaz wchodzenia do mojego pokoju i lepiej nie gotuj. Ja się tym zajmę bo nasza kuchnia stanęła by w płowieniach przez ciebie - wykrzyczał i wychodząc trzasnął mocno drzwiami.

Nadal mi było przykro ale po prostu wróciłem do rozpakowywania się. Tym razem przykleiłem do ścian ze dwa plakaty a na biurku postawiłem kilka figurek. Najbardziej cieszyłem się z dużego łóżka. Pościel była mięciutka a kołdra gruba. Od zawsze w nocy było mi strasznie zimno nawet latem. Kiedy skończyłem i wszystko pochowałem do szafek poszedłem jeszcze wypakować rzeczy do łazienki. Zobaczyłem  że było w niej zapalone światło. Byłem przekonany że zostawiłem je kiedy wychodziłem więc pociągnąłem za klamkę.

- Oi! Pukaj jak chcesz wejść nerdzie - krzyknął Kacchan zza drzwi których nie zdążyłem jeszcze otworzyć.

Od razu pomyślałem że chłopak bierze prysznic.

- P-przepraszam! Nie wiedziałem że poszedłeś się myć i... - przerwały mi otwierające się drzwi. Bakugo wyszedł z łazienki jak gdyby nigdy nic. 
- Jakie mycie się, jest 17, rozpakowałem tam rzeczy ale po prostu widzę że trzeba cię nauczyć pukać - powiedział i sobie poszedł.

Szybko się rozpakowałem i wyszedłem z łazienki. Widziałem że Kacchan stał przy kuchni i coś gotował. Starałem się przejść obok niego bezszelestnie i po prostu iść do siebie.

- Deku!
Już po mnie - pomyślałem i spojrzałem z przerażeniem na Kacchana.
- Chcesz coś zjeść - zapytał spokojnie chłopak.
- T-tak... to znaczy... jeśli możesz? Nie chciał bym być dla ciebie problemem.
- I tak już jesteś... jajecznica może być - zapytał.
- Tak... - powiedziałem i poszedłem do siebie. siadłem na łóżku. Nie miałem co ze sobą zrobić więc wziąłem swój stary zniszczony przez wodę i błoto notes i go otworzyłem. kiedy to zrobiłem zatrzymałem się na chwilę. Coś mi się przypomniało. Zamknąłem zeszyt i popatrzyłem na okładkę. Z czymś mi się skojarzył ten widok. No oczywiście. Wyszedłem po cichu z pokoju i poszedłem do salony. Przy drzwiach stał wieszak na którym zostawiłem marynarkę. Pospiesznie wziąłem ją i szybko wróciłem do pokoju. Kacchan chyba mnie nie zauważył. Kiedy sięgnąłem do kieszeni...

---

Oboje Zadajemy Sobie Ból |BakuDeku| mha bnhaМесто, где живут истории. Откройте их для себя