Rozdział 59

11.3K 460 204
                                    



Célia

Patrzyłam na nią całkowicie zdumiona. Przez myśli przechodziły mi najróżniejsze scenariusze, a jednym z nich był właśnie ten, w którym to Susana jest tą jedyną, wielką miłością Cristóbala. Zastanawiałam się tego, dlaczego wysłała mi te zdjęcia? Czy chciała w ten sposób zaznaczyć swoją zdobycz i upokorzyć mnie? Niestety, Susana nie jest w stanie dać mi większego ciosu niż mój mąż. To on nie potrafił utrzymać kutasa w spodniach i być mi wierny. Ja pierdole, minęło kilka dni od naszego ślubu, a ja właśnie dowiaduję się o zdradzie. Co za pieprzony paradoks. Do wszystkiego brakuje tylko mojej ciąży... Boże Célia, wypluj natychmiast to słowo.

Rozmawiając z kimś przez telefon, odeszła kilka kroków na bok, tak bym niczego nie słyszała. Zabawne, może właśnie w tym czasie informuje mojego męża, że już o wszystkim wiem. Szkoda, że się z tym tak pospieszyłam, bo widok skołowanej twarzy Crisa byłby dla mnie najlepszą nagrodą. No cóż, nie można mieć wszystkiego, a ja jestem właśnie idealnym tego przykładem.

Bawiąc się szyjką kieliszka, przerzucałam beznamiętnym wzrokiem po barze. Gdybym miała jakąkolwiek szansę na to by skontaktować się z Antonio, poprosiłabym go o pomoc. To w sumie jest jedyna osoba, która szczerze nienawidziła Cristóbala oraz jego całej rodziny. Może w jakimś tam stopniu, byłby dla mnie ratunkiem albo ucieczką od męża. Bo to że będę musiała to zrobić to wiadome, pytanie tylko czy Carrera pozwoli mi odejść? Kurwa, o czym ja myślę?! Przecież ma romans z Susaną, więc nie jestem już mu do niczego potrzebna.

Kochanka mojego męża w dalszym ciągu rozmawiała przez telefon i co jakiś czas posyłała mi chłodne spojrzenie. Zachowywała się zbyt pretensjonalne, jak na kogoś kto jest zwykłą dziwką. Chwyciłam w dłoń swój telefon i przeglądając listę kontaktów, trafiłam na numer Luci. Przez moment zastanawiałam się, czy mogę do niej napisać, ale szybko zrezygnowałam. Skrolując dalej swoje kontakty, trafiłam na coś dziwnego. „Anioł stróż" – przeczytałam pod nosem, a następnie nie wahając się wybrałam ten numer. Kilka sygnałów odbiło się echem, dopiero gdy chciałam się rozłączyć, usłyszałam głos Antonia. To było jak zbawienie, na które czekałam.

— Wiedziałem, że zadzwonisz – powiedział ciepłym głosem, jakby wyczuwał, że coś się stało.

— Potrzebuję cię, naprawdę nie mam kogo prosić o pomoc – wydukałam błagalnym głosem.

— Podaj adres – mimowolnie spojrzałam na Susanę, która skończyła rozmowę i powoli zaczęła iść w moim kierunku. Spanikowana, powiedziałam tylko:

— Wyślę ci wiadomość – rozłączyłam się.

Panna Olivera zajęła z powrotem swoje miejsce, po czym wzdychając głęboko, rzekła:

— Jesteś gotowa w jakimś stopniu mi zaufać? – słysząc to żałosne pytanie, parsknęłam śmiechem.

— To są jakieś żarty? Jesteś ostatnią osobą, której w cokolwiek wierzę – chciałam wstać, ale blondynka złapała mnie za rękę i zatrzymując na chwilę, westchnęła:

— Ten adres, o którym wspomniałaś to nie jest miejsce, gdzie spotykam się z Cristóbalem. Nic mnie z nim nie łączy, odkąd pojawiłaś się w jego domu – zamarłam. W tym momencie już niczego nie byłam pewna. Wyrwałam swoją dłoń, po czym wkurzona zaciskając zęby, wysyczałam:

— A zdjęcia? Wysłałaś mi je.

— Zrobiłam je dawno temu, by mieć w przyszłości kartę przetargową. Jak widzisz, przydały się.

— Jesteś podłą manipulatorką! Dlaczego to robisz? – mój ton znacznie się podniósł, aż kilka osób siedzących blisko, spojrzało w naszą stronę.

Adicción Perfecta - #DESEOOSCUROWhere stories live. Discover now