11

315 13 0
                                    

Przechodząc przez ścieżkę rosły kolorowe kwiatki i dopiero co zasadzone drzewka przekonałam się, że dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tutaj samochodem. Odłóż koło alejki, zostały umieszczone drewniane ławki. Na jednej z nich siedziały nieznane mi dotychczas kobiety, które plotkowały o tym co wydarzyło się wczoraj i o tym, że to na pewno sprawka wilkołaków. Trochę my mnie po irytowały tymi słowami, jednak ja na razie nie miałam ochotę nic robić w tej sprawie.

Jak na razie musiałam, dowiedzieć się co sądzą inni o tym wydarzeniu. A najlepszym sposobem do było po prostu pójść do kawiarni, do której w niedzielę zawsze chodzi dużo osób po kościele. Najpierw udałam się, do której piekarni kupiłam świeżutki bochenek chleba po czym, kolejny raz wsiadłam do auta i pojechałam nim do kawiarni.



Odpaliłam samochód i pojechałam nim do mojego miejsca docelowego. Jakieś siedem minut później wchodziłam już do wielkiego lokalu. Tam też podeszłam do lady, zamówiłam makowca, chociaż w domu czekały na mnie moje wypieki; a następnie usiadłam przy wolnym stoliku.



I tego momentu nasłuchiwałam, co ludzie mają do powiedzenia w tej sprawie. Jak na razie udało mi się jednak usłyszeć w większości o wilkołakach jako mordercach, ale niektórzy twierdzili też, że jak się okazało, chłopiec został zabity przez dzikie zwierzęta.



Po jakimś czasie przyszła do mnie kelnerka z moim zamówieniem, a gdy ja chciałam już skosztować tego ciasta do kawiarni, przyszedł nieoczekiwany gość. Tego mężczyzny na pewno tu się nie spodziewałam. Facet był wilkołakiem i tak samo jak przywódca watahy mojej mamy było alfą. Lecz ten nie szukał Luny do swojego stada. Znałam go wystarczająco dobrze, ponieważ ten wilk był przywódcą sąsiedniej watahy, a ja przyjaźniłam się z nimi.



Jego przybycie do kawiarni spowodowało to, że żaden człowiek już nie odezwał się, tylko wszyscy patrzyli się na mojego przyjaciela z mordem w oczach. Wiadome było to, że patrzyli się tak na niego, ponieważ on jakiś rok temu pokazał tutejszym ludziom prawdziwą naturę wilkołaka i uzmysłowił im że w tej okolicy mieszkają też zmiennokształtni. Oczywiście większość ludzi nie przyjęła tego dobrze, ale w tym momencie nie o to chodzi.



Ja wstałam od stołu, położyłam pieniądze na blat stolika, po czym podeszłam do drzwi, złapałam wilka za rękę i wyszłam z nim na zewnątrz. Przeszliśmy kawałek w milczeniu, aż poszliśmy do samochodu Samuela, a ja pozwoliłam, by on zabrał mnie do swojej watahy.


Drogę również spędziliśmy w ciszy. A gdy po jakichś czterdziestu minutach pojawiliśmy się przed domem głównym watahy. Ten zawołał wszystkie swoje wilki do domu stada, po czym my również poszliśmy tam i takim cudem znalazłam się w sali konferencyjnej, siedząc na miejscu alfy. Wilkołaki oczekiwały ode mnie wyjaśnień tego poruszenia we wsi, a ja nie wiedziałam, od czego zacząć. Ale w końcu odważyłam się przestawić im całą historię.


-Dwa dni temu przeszłam przemianę w wilczycę w legendy o wampirach, a wczoraj gdy pokłóciłam się z rodzicami i ich alfą poszłam pobiegać. Moja wilcza postać wyczuła dziwny zapach, więc postanowiłam to sprawdzić. Znalazłam chłopca, który już nie żył, a wokół niego było pełno krwi. Stworzyłam wilkołaki, które przyprowadziły tam jakiegoś mężczyznę i stąd to poruszenie wśród ludzi- przedstawiłam im historię bez omijania mocy. Tym wilkom mogłam zaufać, ponieważ znałam każdego z nich i wiedziałam, że oni będą trzymać mój sekret i nikomu go nie wyjawią. Niejednokrotnie się o tym przekonałam.


543 słowa








Legenda białej wilczycyWhere stories live. Discover now