Niepokój

420 49 24
                                    


Na tym świecie nie ma nic równie trudnego do zdobycia i równie łatwego do stracenia jak zaufanie.

Cholera, dlaczego wszystko mnie boli? I dlaczego jest mi tak niedobrze?

Próbuję otworzyć oczy, ale powieki są okropnie ciężkie. Po kilku próbach udaje mi się wybudzić, ale przez to jest jeszcze gorzej, bo nie mija chwila a przetaczam się na łóżku i rzygam jak szalony.

Zryw. Dłoń. Korzenna chakra.

Łzy zalewają mi oczy, kwas wypala gardło. Pojawia się ręcznik a do mnie dociera, że wszystko puściłem do miski. Mózg zaczyna pracować a ja widzę, że Sasuke zabiera miskę i znika w łazience. Wycieram twarz i zaczynam szukać jakiejś logiki. Tylko moje ciało jest zdruzgotane, co szybko utwierdza mnie w przekonaniu, że musiałem pić. Nie wiem, dlaczego, ale alkohol coś ze mną robi i osłabia chakrę Kuramy. On sam kiedyś stwierdził, że to kara za brak szacunku do demona, jakiego w sobie mam, ale już sam nie wiem, co jest prawdziwą przyczyną.

Rozglądam się wokół. Na dworze jest jasno, ale śnieg pada tak mocno, że prawie nic zza okna nie widać. Jestem u siebie a samo mieszkanie potwierdza, że piłem. Ilość butelek robi wrażenie, tylko nie takie dobre, że super, bo zrobiło się coś zajebistego a takie podłe, że się spieprzyło. Sasuke wraca do pokoju z czystą miską i kładzie ją obok łóżka. Chcę coś powiedzieć, ale dociera do mnie, jak śmierdzę. Koślawo wstaję z łóżka i szybko tego żałuję, bo nie mam żadnej równowagi. Pojawia się ramię, pojawia się Uchiha. Prowadzi mnie do łazienki, pomaga zdjąć zapocone ubrania i bez  żadnej złośliwości wciska pod prysznic.

I wychodzi a ja siadam w brodziku próbując przypomnieć sobie wszystko.

I wraca do mnie, jak po rozmowie z Kibą byłem załamany. Załamany i zły. Shikamaru zaproponował, żebyśmy skoczyli na ramen, ale odmówiłem. Zamiast tego, kupiłem alkohol i wróciłem do mieszkania.

A potem piłem. Piłem, płakałem i już sam nie wiem, kiedy urwał mi się film.

Żałosne. Cholernie żałosne.

Myję się na szybko, zęby za to szoruję długo, ale nie pomaga w pozbyciu się tego nieprzyjemnego uczucia w gardle. Wciągam pierwsze lepsze spodnie, nawet nie pomyślałem, żeby się rozpakować po misji, więc zostają mi dresy do spania. Może i dobrze, nie nadaję się dzisiaj do wychodzenia z domu.

Kiedy ponownie wracam do pokoju, Sasuke siedzi w moim jedyny fotelu i czeka. Po jego minie widzę, że jest diablo zły a że jeszcze nosi się w tej swojej wiecznej czerni, to zaczynam się zastanawiać, czy nie chce mnie zabić. Może to jakieś wyjście, bo jak nie on, to wykończy mnie zatrucie po alkoholu. Siadam ciężko na łóżku i chowam twarz w dłoniach. Może spałem twardo, ale wyrzutów sumienia się nie pozbyłem.

— Co tu robisz? — pytam, z trudem wyrzucając słowa.

— Sam się zastanawiam. Dlaczego jesteś w takim stanie?

— Ty możesz się zalewać a ja nie? — warczę, nie ogarniając, skąd we mnie tyle złości.

— Ja nie kończę tak jak ty.

— Bo masz większą wprawę — odgryzam się.

Głowa jest za ciężka, więc kładę się na łóżku, ale od tego jest mi jeszcze gorzej. Mam za swoje, należało mi się.

— Spotkałem wczoraj Hinatę. Chciałem z nią porozmawiać, ale była z Kibą… nie wyszło za dobrze. Chyba nie mogło, no bo jak… chciałem tylko… sam już nie wiem, co chciałem.

Gwiezdny Pył🌟 | SasuNaruWhere stories live. Discover now