5

1.3K 55 6
                                    

Christian
Obudziłem się kilka minut po szóstej. Szybko wstałem i zrobiłem swój codzienny trening. Lubiłem dbać o siebie, sprawiło mi to przyjemność. Kobiety legły do mnie niczym magnes. Mogłem je wymieniać. Wziąłem szybki prysznic, rozluźniał całe moje ciało. Dziś miałem przedstawić projekt budowy domu naszemu inwestorowi. Ten projekt to duża rzecz. Starałem się i pracowałam nad nim przez ostatnie dwa miesiące. Szybko ubrałem bokserki i spodnie w kant, zabrałem naszykowaną wczoraj marynarkę. Spojrzałem na teczkę, która leżała na stole. Grace zostawiła ją wczoraj w moim samochodzie. Nie zaglądałam do niej. Ale teraz nabrałem litewskiej ochoty sprawdzenia co tam jest. Ekspres zasygnalizował koniec pracy, więc zabrałem kubek z kawą i wziąłem duży łyk. Postawiłem kubek i chwyciłem teczkę. Otworzyłem ją a moim oczom ukazały sie rysunek. Góry, kładka, chmury, niby rysunek dziecięcy, jednak każda możliwa kreska odzwierciedla rzeczywistość. Każda fala wody wygląda jak prawdziwa. Wyciągnąłem kartkę a pod spodem był wyraźny rysunek faceta. Siedział przy stole a w ręku trzymał ołówek. Uśmiechnąłem się. Następne zdjęcie to ogród, róże, krzewy. Wszystko takie jak naprawdę.
Dziewczyna naprawdę wiedziała co robi. Jej rysunki były bardzo dobre. Ian mógł być zadowolony. Emily i Bruno nawet nie próbowali rysować, a Grace robiła to. Isabell wpadnie w szał.
Muszę jechać po umowę do Iana. Więc od razu oddam jej te teczkę. Zabrałem telefon i dopiłem kawę. Szybko sprawdziłem czy zabrałem wszystko i ruszyłem do wyjścia.

Zaparkowałem przed domem Iana kilka minut przed ósmą. Jeśli będę miał szczęście to ich gosposia już będzie. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem do drzwi.

-Panie Fortman dzień dobry!

Kobiecy głos zatrzymał mnie, Gosposia Iana szła w stronę domu z zakupami.

-Dzień dobry, już otwieram.

Zabieram od niej reklamówkę.
Otwiera drzwi i wchodzi pierwsza ja robię to po niej i zamykam drzwi. Stawiam zakupy i ściągam płaszcz.

-Zaniesie Pan to do kuchni, ja pójdę do spiżarni po dżem dla Pani Isabell.

-Tak, postawię na stole.

Zbieram torbę i idę prosto do kuchni. Zawsze podziwiałem Iana że odnajduje się w tym ogromnym domu. Jest tu dziewięć sypialni. Niestety zimno i mróz panujący pomiędzy domownikami, bije po twarzy.

-Chriastan?

Spoglądam na schody gdzie stoi już ubrany Ian.

-Przyjechałem po umowę, po drodze spotkałem twoja gosposie poszła do spiżarni a ja muszę zanieść torbę do kuchni. Chodź, napijesz się kawy.

Kiwam w stronę kuchni i ruszam pokonując ostatnie kilkanaście centymetrów. Z twarzy znika mi uśmiech a dobry humor pryska. Na podłodze leży Grace. Jej włosy zasłaniają twarz a nogi podkurczone są pod brzuch.

-Ian!-krzycze odstawiając zakupy. -Ian, dzwoń po pogotowie!

Pochylam się nad brunetką i próbuje ocucić ale nie reaguje.

-Co się?! -Ian wpada do kuchni i widząc nas szybkim krokiem podchodzi i klęka.

-Grace? Hej słyszysz mnie? -Dotyka twarzy córki. Dziewczyna nie reaguje.

-Dzwoń na pogotowie. Ja ją położę. -Ian patrzy na córkę jakby nie wierzył że to ona. -Ian, dzwoń na pogotowie!

Krzyczę i uderzam go. Otrząsa się i wyciąga telefon.
Podnoszę głowę Grace, zdejmuje marynarkę i zwijam ja, żeby ułożyć jej głowę. Przecieram ręką głowę, ale nie czuje krwi.

-Dzień dobry. Ian Fulton moja córka jest nieprzytomna, znalazłem ją w kuchni.

Ian rozmawia przez telefon a ja oglądam ją. Jej lewa ręką jest sina. Jej drugą ręką kurczowo trzyma się koszulki. Zabieram ją, i podnoszę koszulkę ku górze. Tężeje widząc jej płaski brzuch pokryty w siniakach.

The Perfecto Duo ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz