Rozdział 10 - Wyprawa do Enderpearl Town i Magnez na Creppery

74 12 9
                                    


- Jeż powiadasz? - zapytał Tritsus po usłyszeniu że patronem Kibinu jest właśnie Jeż. Blondyn pokiwał głową na tak.
- Dobra wracając, Entity mówił że zaatakuje was popołudniu więc musimy się zmywać! - zaczął jeż z powagą i determinacją w głosie - Wiem kto może nam pomóc pozbyć się tych legend, nie znam go osobiście ale wiem że się zna w te rzeczy. Lecz najpierw musimy się udać do miasta endermanów które się znajduje na zimowym biomie w Enderpearl Town. Możliwe że znajdziemy tam kolejny kessek, później musimy przejść na badlandy po osobę, która zna tego znawcę legend i nas do niego zaprowadzi. Wtedy go znajdziemy i poprosimy go ewentualnie zmusimy go do pomocy nam w pozbyciu się legend - wytłumaczył swój plan Tritsus.
- Chwila moment, skoro w Enderpearl Town żyją endermany.. to one nas prędzej zabiją i przerobią na kiełbaski niż my znajdziemy trzeci kessek! - sprzeciwił się Sheo.
- Spróbujemy jakoś się tam przedostać tak, żeby endermany nas nie zabiły! - odparł Tritsus - A więc, zgadzacie się na plan? - dopytał.
- Ten plan na niebezpieczny i skomplikowany.. wchodzę w to! - oznajmił Dealer zaciskając pięść.
- Zrobię wszystko, by ocalić ten świat! - dopowiedział Mwk.
- Nie jestem pewien w 100% czy ten cały znawca legend nam pomoże.. ale także dołączam do misji! - rzekł Doknes.
- Ja też się przyłącze! - odparł Sheo.
- Czyli Ernest chcesz dołączyć do drużyny mojej? - dopytał jeszcze Karol, jeż jedynie pokiwał głową twierdząco. Brunet był zadowolony że już jego drużyna następców łowców ma 5 członków.
- No to trzeba spakować najpotrzebniejsze rzeczy i idziemy na wyprawę! - rozkazał brunet.

***

Po spakowaniu bagaży z jedzeniem, kocami, butelkami wody oraz bandaży i jeszcze biorąc Rambka oraz klacz Siekierę cała drużyna jeśli już można ich tak określić, wyruszyła w długą podróż na zimowy biom. Hubert nie ufał w 100% nowemu znajomemu.
- A więc wiesz kim był Wiktor i dlaczego Łowcy go tak nienawidzą? - zapytał zaciekawiony Sheo podchodząc od tyłu do jeża. Gdzieś mu się obiło o uszy postać Wiktora.
- Nie mówimy o Wiktorze.. - mruknął jedynie jeż.
- Ale mógłbyś tylko trochę o nim opowiedzieć, jak wyglądał jaki był - dopowiedział Sheo.
- Potwarzam poraz ostatni.. Nie mówimy o Wiktorze! - burknął oburzony jeż odwracając się do bruneta i warcząc na niego.
- Ale spokojnie spokojnie mio amico! Nie ma czego się denerwować! - próbował go uspokoić by go przypadkiem nie zaatakował.

Lecz nagle rozległ się krzyk, nie był to krzyk ani Dealera, ani Doknesa i ani Mwki. To był kogoś innego krzyk.
- Ej słyszeliście to? - zapytał Marcin odwracając się w tył do Maćka i Ernesta.
- Kto by nie słyszał - odparł Tritsus.
- Nic wam się nie stało? - dopytał się jeszcze brunet.
- Ja jestem cały, ale Małpa z downem mogłaby ucierpieć za wypytywanie o Wiktora - odparł Jeż.
- Hola! Ja mam na imię Maciej potocznie Sheo! - oburzył się Maciej.
- Dobra zapomnijmy o tym.. - zmienił temat - Musimy się dowiedzieć czyj był ten krzyk - powiedziawszy to zaczął się rozglądać po lesie. Karol, Hubert i reszta każde zaczęła się rozglądać.

Kątem oka jeż dostrzegł chłopaka uciekającego przed kilkoma crepperami. Nie dostrzegł dokładniejszego wyglądu chłopaka, odwrócił się w jego stronę i zaczął biec na czterech łapach do niego by uchronić go przed mobami. W biegu na czterech łapach wyjął swój srebrzysty miecz i rzucił nim w powietrze, skoczył i złapał do pyska miecz w locie.

Chłopak ścigany przez creppery zatrzymał się przy drzewie, bał się, że umrze. Wtedy Tritsus wybiegł przed niego i wstał na równe nogi, a raczej łapy. Wyjął z pyska miecz i wziął do łapy, gdy creppery się zbliżyły, Jeż zaczął je atakować mieczem i je odpychać od chłopaka tak by nie wybuchły, a to było trudne zadanie.

Ostatecznie skończyło się na tym, że jeden wybuchł a dwa ostatnie zostały zabite. Jeż spojrzał za siebie by upewnić się, że chłopak zaatakowany przez moby jest cały.
To był średniego wzrostu chłopak, wyglądał jakby był mieszanką żelaznego golema, jego skóra była szarawa z domieszką żółci, miał czerwone białka i czarne jak noc tęczówki i źrenice. Jego nos wyglądał niczym u żelaznego golema, który był szarawy, był ubrany w ciemny garnitur z czerwonym krawatem, spodnie i buty były tego samego koloru.
- Nic ci nie jest? - zapytał Tritsus chłopaka.
- Nie, jestem cały.. chyba - odparł chłopak z delikatnym uśmieszkiem.
- Co zrobiłeś tym crepperom, że ciebie zaatakowały? - dopytał jeszcze.
- Aaa wiesz co? Działam jak magnez na creepery i nie mogę się od nich uwolnić! Ciągle prawie ginę! Mam dosyć tego! - wyznał chłopak na to jeż zaniemówił. Pierwszy raz na oczy widział chłopaka i nie wiedział, ale było mu żal sytuacji chłopaka.
- Słuchaj, moi nowo poznani znajomi dostali wezwanie od samego Coltona żeby znaleźli wszystkie kesseki, plus stworzyć drużynę na następców i pokonać zmutowanego pająka. Jeśli chcesz możesz się do nas przyłączyć, ja nauczę ciebie samoobrony i wytrwałości. Wchodzisz w to? - powiedział jeż wyciągając do golema rękę. Golem chwilę się zastanowił i złapał jego rękę.
- Mikołaj jestem! Lecz preferuje gdy mówi się do mnie Żelazny! - przestawił się radośnie i niespodziewanie chłopak przytulił jeża - Nie wierzę że ktoś chce mi pomóc! Początkowo uznawali że jestem słaby, lecz ty się pojawiłeś i chcesz mi pomóc! Dziękuję! Dziękuję! Dziękujęęę! - wykrzyczał pełen radości Żelazny.
- Ernest inaczej Tritsus - przestawił się Tritsus przyduszony uściskiem chłopaka.

Minecraft - Bez Kontroli [TOM I] Where stories live. Discover now