Rozdział 15 - Klejnoty i czerwony księżyc

82 10 20
                                    


- Ale słyszałem, że w domu wodza Enderpearl Town są cztery kesseki. Musimy je ukraść i spierdolić stąd jak najszybciej! - oznajmił stanowczo Jachimozo. - Lecz poczekajmy do zmroku, wtedy będzie łatwiej się zakradnąć do domu Wodza. Wchodzicie w to?
- Akcja po zmroku, brzmi ciekawie! Wchodzę w to! - odezwał się Tritsus.
- Ja również! - również się odezwał Mikołaj, reszta również się zgodziła. Wtedy drużyna wyszła z baru i wróciła do domu Dominika by poczekać na zmrok.

Lecz nie wiedzieli, że to był ostatni dzień, gdzie mogli ujrzeć światło dzienne i słońce..

Kiedy w końcu zapadła noc, Karol wyszedł jako pierwszy z domu. Dostrzegł, że księżyc nie wyglądał normalnie- był czerwony i emitował czerwone światło, niczym słynny Krwawy Księżyc.
- Zauważyliście, że księżyc wygląda inaczej? - zapytał brunet po zobaczeniu księżyca.
- Faktycznie, nigdy na oczy nie widziałem czegoś takiego - uznał blondyn spoglądając w górę. Był zarówno zaciekawiony i pełen niepokoju tym zjawiskiem.
- Słyszałem kiedyś legendę o Królu Księżyca, który został wypędzony do lochów bo zwariował. Potrafił unosić i opuszczać księżyc i dzięki niemu luna świeciała na nocnym niebie. Obecnie podobno naturalny satelita Ziemi sam się podnosi i opuszcza - oznajmił Maciej wychodząc za nimi.
- Skąd ty to wiesz? - zapytał Tritsus.
- Niegdyś studiowałem magię i obecnie jestem niezwykle dobry jeżeli chodzi o władanie magią. W jednej z ksiąg było wspomniane o Królu Księżyca. - wytłumaczył - Lecz berło mi ukradziono. Amba Fatima wpierdoliła - dopowiedział brunet.
- Wow. Zaskoczyłeś mnie typie - odezwał się Marcin.
- Ej a co jak będzie wieczna noc, na zawsze? zapytał zaniepokojony Żelazny.
- Kiedy właśnie Król Księżyca został wypędzony do lochów to nastała wieczna noc. Możliwe że on właśnie uciekł i poluje na ludzi którzy nie śpią. Podobno zagryza ludzi na śmierć gdy ci nie śpią - dopowiedział Sheo. - Cytując legendę "Jest wyższy niż żyrafa, ma przerażający śmiech i puste białe oczy. W nocy buszuje i poluje na ludzi, którzy nie śpią i gdy ich przyłapie.. zagryza ich na śmierć! Więc strzeżcie się!" - chciał ich nastraszyć brunet.
- Pfff, to tylko bajeczka dla małych dzieci! - burknął Dealer - Ej, a może Krwawy Księżyc jest prawdziwy..?
- To coraz bardziej brzmi jak historia z kreskówki o kolorowych konikach.. - uznał enderman - Nie mamy czasu, musimy udać się do domu Wodza i zajebać Kesseki, biegiem! - pogonił ich Jachi i pobiegł do Enderpearl Town. Reszta pobiegła za nim.

- To ten dom Wodza? - zapytał Karol po tym jak enderman zaprowadził ich do wielkiego domu zbudowanego z obsydianu.
- Oczywiście. Mietek jest w chuj bogaty więc stać go było na obsydianową chatę. Poza tym on jest takim jebanym zgredem.. - odparł enderman.
- To ty chyba nie widziałeś Juliusza! - odezwał się Doknes.
- Ej ale Słowackiego mi tu nie obrażaj! - oburzył się Maciek.
- Ktoś jeszcze chce coś dodać? - zapytał Dealer - Ty najlepiej nie mów nic alkoholiku jebany - powiedział gdy Sheo chciał coś powiedzieć.
- Jak tam wejdziemy? - zapytał Żelazny.
- Mietek nigdy nie zamyka drzwi na klucz. Endermany już są takie tępe - oznajmił Jachi.
- Jeszcze lepiej! Wbijamy! - wrzasnął Tritsus i wbiegł otwierając drzwi do chaty wodza.
- Jak umrzemy to twoja wina - oznajmił Jachi zwracając się do Ernesta wchodząc do chaty wodza.

Nie wiedzieli jednak, że ktoś za nimi szedł.

                                  ***

Drużyna już od dwóch godzin chodziła po cichu po domu Mieczysława. Krwisty księżyc dalej widniał na niebie. Lecz nagle Tritsus coś zauważył, to był szafir, miał owalny kształt i był średniej wielkości. Klejnot znajdował się przy wielkim, podłużnym kufrze który był na stoliku.
Kufer był granatowy z złotymi akcentami.
- Chłopaki, coś znalazłem - szeptnął do nich jeż podchodząc do stolika. Ernest złapał za otwarcie i je podniósł. W środku jeszcze były trzy klejnoty, jeszcze były wypustki na 8 klejnotów. Pierwszy z klejnotów przypominał kształtem romb, był on niewielki ale większy od Kesseka Uazumi, miał kolor bladofioletowy, drugi przypominał trójkąt, był nie za duży nie za mały, miał odcień seledynowy. Ostatni miał kształt gruszki i był średniej wielkości, był koloru ciemnoróżowego.
- Japierdole! To chyba kufer gdzie były przechowywane kesseki! - odezwał się szeptem Dealer podchodząc do Tritsusa.
- Chyba. Musimy sprawdzić w chacie Jachimoza, jeżeli wrócimy.
- Nie sądzę - odezwał się obcy głos. Gdy reszta się odwróciła zastała zakapturzonego chłopaka. To był ten sam chłopak co ciągnął zwłoki endermana- Agent 06042011.
- Kim ty jesteś?! - wrzasnął Karol podchodząc do chłopaka.
- Nie potrzebna ci ta wiedza, chłopcze - odezwał się zakapturzony chłopak ściągając kaptur. - Przybyłem po Kesseki, mój szef Entity ich potrzebuje. Więc oddajcie mi je pokojowo, a nie będzie przemocy.
- Pierdol się! - wrzasnął Sheo i wysunął lewą rękę na zachód i nagle.. krzesło co było przy ścianie się uniosło w powietrzu z  a prawe oko Maćka zmieniło kolor na fioletowy. Sheo ruszył ręką na Agenta a krzesło poleciało na niego.
- Co do cholery..? - odezwał się zaskoczony brunet.
- O kurwa jaki ja jestem silny! - krzyknął Maciek ponownie uniósł krzesło za pomocą telekinezy i ponownie uderzył agenta po czym postawił krzesło na miejsce.
- Co jest..? - zapytał Agent podnosząc się z podłogi.
- Twoja stara w zoo - odezwał się Sheo - Dajcie mi kurwa berło! Skoro moja telekineza się obudziła to znaczy że gdzieś jest moje berło! - wrzasnął rozglądając się.
- Maciek nie rozkręcaj się typie - rzekł Tritsus.

Doknes zauważył łuk z strzałami i żelazny miecz. Pobiegł do nich i wziął łuk oraz miecz.
- Chłopaki mam broń! - krzyknął blondyn podając miecz Dealerowi - Musimy się stąd zwijać zanim nas on pozabija!
- Nie kurwa, ja z nim zawalczę. Bierzcie kufer i niebieski klejnot ja z nim się zmierzę! - powiedział biegnąc do bruneta z blond grzywką. Gdy Dealer chciał zrobić zamach ostrzem w stronę Agenta, ten nagle zniknął w dymie. Karol był zdziwiony.
- Zniknął.. - odezwał się.
- Jak to możliwe? - zapytał Mwk.
- Chuj wie. Ale zniknął
- Musimy się zmywać do domu zanim Mietek się obudzi! - pogonił Jachimozo, wtedy Sheo rozejrzał się i dostrzegł okno. Podbiegł i wyskoczył z okna, byłoby to normalne gdyby nie fakt że byli na drugim piętrze.
- Debil - gdy Tritsus to powiedział, wziął niebieski klejnot i włożył w jedno z miejsc w kufrze. Szafir idealnie tam pasował. Jeż zamknął kufer i wybiegł z nim za resztą i poszli po schodach by wyjść z domu Mieczysława. Okazało się, że Sheo przeżył upadek z 2 piętra bo wpadł na siano, typowa logika z kreskówek.

                                  ***

- Franz, znaleźli kufer - oznajmił wykończony Agent idąc pod Bar, gdzie wcześniej drużyna była. Czekał tam na niego Franz, we własnej osobie. Brunet z blond grzywką miał rany na twarzy po uderzeniach krzesłem.
- Jak to znaleźli?! - wrzasnął rudzielec zdenerwowany.
- Znaleźli. Pojawiłem się za późno - przyznał się do swej porażki Agent.
- Michał, ty tępy chuju. Miałeś nie dopuścić do tego! - wrzasnął kolejny raz rudowłosy podchodząc do niego i łapiąc za szatę peleryny. - Całe Stowarzyszenie 303 liczy na właśnie na ciebie, a ty zawiodłeś! - rudowłosy puścił chłopaka.
- Wiesz dlaczego? - odezwał się również zdenerwowany brunet. - Bo odchodzę od tego przeklętego stowarzyszenia! Podsłuchałem, że chcą znaleźć Arka. - Na słowa chłopaka Franz jeszcze bardziej się zezłościł.
- No to mam pomysł. Zabijemy go
- Nie pozwalam.
- Przecież to będzie rozsądne rozwiązanie, Michał.
- Dla was, Stowarzyszenia 303 to brzmi rozsądnie ale dla osoby która zna go praktycznie od małego to będzie cios w serce. Nie pozwolę żebyście go zabili. - po wypowiedzeniu tych słów złapał za fragment naszyjnika Byeonsin. Urwał z łatwością wystający fragment klejnotu.
- Nawet się nie waż! - Zagroził rudy, po chwili się jednak rozmyślił - W sumie to się jeb, i tak miałem cię w dupie - po wypowiedzeniu tych słów uciekł w stronę bramy Enderpearl Town. Były agent westchnął z ulgą po czym cisnął fragmentem szmaragdu o ziemię rozbijając fragment klejnotu na tysiąc kawałków i szybko założył pelerynę na głowę. Z jego czarno-zielonego stroju zmienił się w granatowaty. Twarz była zasłonięta kapturem. Po czym chłopak uciekł z Enderpearl Town.

To był koniec Agenta 06042011. Maska została zdjęta, ale niewiadomo kto się skrywał pod maską chłopaka z blond grzywką.

                                  ***

- To są na pewno Kesseki, Karol? - zapytał Doknes gdy Dealer szukał w księdze o znalezionych klejnotach.
- To Flair, Cura, Humility i Siirus! Spryt, Odpowiedzialność, Pokora i Szczerość! - odezwał się Karol. - Szafir to Flair, bladofioletowy to Cura, seledynowy trójkąt to Humility a ciemnoróżowy to Siirus!
- Nie uważajcie to za dziwne, że nagle moce Maćka się obudziły pomimo faktu, że Sheo przy sobie nie miał berła? - zmienił temat jeż - Jego prawe oko również zmieniło kolor.
- Kiedyś czytałem o magii i magia działa nawet kiedy nie ma się berła, wystarczy uwierzyć że się ma w sobie magię - wytłumaczył dwukolorowooki.
- Ciekawe.. - podsumował Dealer - kontynuując, Flair ma moc żywiołu wiatru i potrafi sprawić że wywoła się tornado i silne wichury, patronem tego Kesseka jest jastrząb. Cura ma moc lodu i potrafi wytworzyć kryształki lodu i sople, patronem Kesseka jest czarna pantera. Humility ma moc żywiołu ziemi, potrafi wywoływać trzęsienia ziemi, patronem Kesseka jest koń. A Siirus ma moc regeneracji, potrafi leczyć swoje rany i dodawać sobie siły, patronem Kesseka jest pies. - oznajmił czytając fragment z Księgi Kesseków.

Minecraft - Bez Kontroli [TOM I] Donde viven las historias. Descúbrelo ahora