[7] Urodziny Claytona

116 13 26
                                    

                               ~~~

Pov. George

Zawieszałem kolejne balony i przygotowywałem mieszkanie na przyjęcie. Pomyślałem, że wszystko gotowe, więc udałem się do sypialni, wziąłem prysznic, po czy nałożyłem krem na twarz. Wszedlem do swojej sypialni, ubrałem dzwony, oraz kolorowa koszulę z krotkim rekawkiem, którą wlozylem w spodnie, przed ttm użyłem dezodorantu i perfum.

Pov. Dream

Tak jak kazał George siedziałem w swoim pokoju a przy okazji sie ubierałem. Ubrałem czarne bojówki, czarną bluzkę, oraz czarne rekawiczki bez palców. Poprawiłem jeszcze raz włosy, i czekałem az George przyjdzie po mnie, bym wyszedłem do gości. Uparł się, że sam chce wszystko przygotować, co było dla mnie trochę zabawne, szczególnie patrzac na to, że sama jego obecność jest dla mnie wystarczającym prezentem. 

                              ~~~

- chodź, już jest Nick, a zaraz będzie reszta - powiedział wchodząc do mojego pokoju George, zawsze był ubrany schludnie i zawsze ładnie wyglądał.
- dobra - odrzekłem i ruszyłem za chłopakiem. Gdy wszedłem do salonu muzyka już była włączona, ale dosyć cicho, Nick i kilka innych znajomych życzyli mi wszystkiego najlepszego, dali mi koperty, poprzytulaliśmy się, w tym czasie poznałem też Alę, jest całkiem ładna. Nie musielismy długo czekać, aż zebrała się reszta gości, muzyka została podgłośniona i wszyscy zaczeli pić, wszyscy oprócz Georga.
- nie pijesz? - spytałem go.
- nie, nie lubię- uśmiechnął się. Impreza trwała, wszyscy bawili się cudnie. Miałem twardą głowę, więc mogłem ze spokojem pić kolejne shoty czy drinki. Wiele przetańczyłem tamtej nocy. Ktoś tam otworzył szampana, ktoś tańczył na stole. Niby impreza nie była za duża, ale zabawa była przednia. Finalnie postanowiliśmy zagrać w butelkę. Najpierw leciały jakies proste pytania, łatwe wyzwania. Sam dostałem za zadanie wypic 5 szotów w mniej niż minute. Jednak pod koniec leciały coraz to ostrzejsze wyzwania, w końcu, pechowo wypadło na mnie.
- dobra Clay - zaczął Nick - przeliż się z... - Nick miał bardzo dużo wypite, nie myślał trzeźwo - z Alą - chłopak poznał przyjaciółkę Georga kilka godzin temu, juz wtedy dziwnie na mnie patrzył. Nie miałem wyboru, podszedłem do Ali, chwyciłem ją w talii i mocno pocałowałem. Trwaliśmy w pocałunku dobre kilka minut, gdy w końcu odchodziliśmy od siebie, zobaczyłem wzrok Georga na sobie, który szybko powędrował w kierunku jego rozmówcy. Serio byłem zjebany, przelizałem mu przyjaciółkę, japierdole. Poszedłem do łazienki zebrać myśli. Obmyłem twarz zimną wodą, było mi głupio, ale nie miałem wyjścia. Gdy po 5 minutach opuściłem toaletę, znów zacząłem pić. Tylko tyle pamietam, przed tym jak urwał mi się film.

                                ~~~

- Clay! Wstawaj! - usłyszałem głos mojego przyjaciela, podniosłem głowę, w mieszkaniu nie było już nikogo, wszyscy musieli się zmyć. Nie było też zbyt czysto, ale salon i tak wyglądał lepiej niż jak go pamiętałem.
- o cholera... mój łeb - odpowiedziałem.
- wstawaj, i napij się, idioto - chłopak podał mi szklankę wody.
- dzięki Georgie - wziąłem łyk napoju - ale film mi się urwał - zacząłem, na moją wypowiedź moj przyjaciel lekko zachichotał - co cie bawi?
- Clayton - przeszły mnie ciarki, gdy wypowiedział moje pełne imię - ruchales się ze stołem - nie mógł powstrzymać śmiechu.
- nie! - krzyknąłem, na co chłopak zaczal smiac sie jeszcze bardziej.
- ruchałes sie ze stołem - wydusił z siebie - to go miałeś zaliczyć? - zaczął śmiać się jeszcze bardziej, zrobiło mi sie wstyd, a moją twarz okrył rumieniec.
- no ale, błagam powiedz, że w ubraniach... - powiedziałem cicho i również zacząłem sie śmiać.
- na szczęście! - nie mogliśmy powstrzymać śmiechu, siedzieliśmy tak z dobre 5 minut wyjąc, i tracąc oddech z powodu mojego wybryku - dobra, idź wziąć jakąś długą kąpiel, a ja tu ogarnę - skwitował podnosząc się.
- jezuu, dziękuję! Jesteś najlepszy!
- wiem - odrzekł i uśmiechnął się, zaczął zbierać papierki, i szklanki po piwie.

Pov. George

Doskonale zdawałem sobie sprawę, że Clay przelizał się z Alą, czego on sam chyba nie pamięta. Nie miałem mu tego za złe, obydwaj byli mocno nachlani, poza tym, to jego zycie. A lekkie ukłucie w środku na ten widok bylo czymś, co nigdy nie powinno powstać. Gdy ogarnąłem cały dom, poszedłem do swojego pokoju, a następnie wyjąłem z szuflady prezent dla Clay'a.
- co tam masz? - wystraszył mnie głos chłopaka stojącego w drzwiach.
- ym... prezent dla ciebie - powiedziałem na co ten zrobił zrezygnowaną minę.
- nie miałeś robić prezentu... przyjechałeś i na dodatek zorganizowałeś imprezę - zaczął
- no dobra, nie marudź - uciszyłem go.
- nie marudzę!
- no, wcale. Dobra, proszę bardzo - wręczyłem przyjacielowi torebkę z prezentem. Chłopak podszedł do mojego łóżka i usiadł na nim. Chwycił za pierwszą rzecz, którą okazała się być płyta Nirvany.
- płyta! Super! - powiedział i odłożył ją na łóżko, chwycił za małe pudełeczko - co to? Ile ty za to zapłaciłeś?
- nie marudź, tylko otwieraj! - zaśmiałem się, gdy chłopak otworzył pudełko, był w szoku, w pojemniczku znajdywał się ciemny sygnet z znakiem kota. Ostrożnie wyciągnął sygnet, i przymierzył go, pasował jak ulał.
- jezu, George! - blondyn wstał i przytulił mnie, jednak szybko puścił - jest cudny! Dziękuję!
- nie ma za co - uśmiechnąłem się - nadal masz kaca, co?
- no niestety - uśmiechnął się wyższy.
- może pójdziemy na plażę? Podobno morska bryza jest dobra na twojego "małego kaca" - podkreśliłem dwa ostatnie wyrazy.
- o, i to jest super pomysł, jedziemy!

_________________________________________

810 słów, miło będzie jak skomentujecie i zgwiazdkujecie. Piszę też inne książki!

You're my Dream [Dnf] [Zakończona]Where stories live. Discover now