-13-

586 47 17
                                    

Pov: Dream

- O rany, to długa historia. - Zaczął różowo włosy z westchnieniem. - Tak więc od początku. Nasza współpraca zaczęła się rok temu. Ja byłem nowy w mieście, a Bad szybko się zainteresował nowym miejscem. Tak więc przyszedł do mnie z propozycją wspólnego biznesu. Chciał, żebym się zgodził na to żeby dawał mi towar a ja bym go sprzedawał. Wtedy odpalił by mi jakiś procent że sprzedaży i obydwoje byśmy byli na plus. No to zgodziłem się bo współprace nie chodzą tak o. Wtedy zaczęliśmy naszą działalność, on rozpromował miejsce a ja sprzedawałem jego rzeczy. Biznes się kręcił i były z tego niezłe dochody. Jakiś miesiąc po naszym pierwszym spotkaniu całkiem się zaprzyjaźniliśmy, wtedy też pojawił się Dream. Na mieście szybko rozniosła się wieść, że jest pewien chłopak. Z wyglądu niepozorny a jednak coś musiał zrobić, że było o nim tak głośno. - Przerwał i odwrócił się do chłopaka, który zajął miejsce na taborecie z ikei obok Tommy'ego.

- Co..? Mam kontynuować tą jakże wybitną historię? - Chłopak który wcześniej mówił westchnął przytakujący głową. - Dobra luz. Wtedy Bad sprowadził jakieś nowe zioło. Byłem dosyć zainteresowany, bo słyszałem o nim ale nie mogłem go nigdzie zdobyć. Doskonale wiedziałem gdzie są wszystkie dobre miejsca z dobrym towarem. Chociaż nigdy nie odwiedziłem tego miejsca, bo nie uważałem go za dobre. No ale się myliłem, jak widać lokal jest niepozorny, daleko od głównych ulic, jednocześnie w przyzwoitej lokalizacji. Pracownicy też bez zastrzeżeń, ale był minus przez który tu nie przyszedłem. Nie było nic ciekawego, towar zwykły. Gdyby nie wprowadzili nowości to bym tutaj nie zagościł.

- I nie było by problemu. - Przerwał mi Tommy.

- Tommy utkaj się. - Techno rzucił w niego książką, przez co chłopak spadł z krzesła. - Mów dalej.

- Wracając. - Kontyntynuowałem przy okazji dobijając Tommy'ego drugą książką. - Wtedy poznałem Techno. Gdy tylko wszedłem do tego miejsca przywitał mnie krzyk zwycięstwa jakiegoś typa. Wygrał duże pieniądze, przynajmniej tak to wyglądało bo się cieszył a inni byli źli czy tam smutni. Na stole z kolei leżało dużo pieniędzy. Nie przejąłem się tym zbytnio bo nie przyszedłem grać. Podszedłem do baru, za ładą stał Dave. - Wskazałem na chłopaka przy regałach. - Oczywiście od razu mnie poznał, bo miałem swoją maseczkę z uśmiechem, wtedy jeszcze musiałem się nią zadowolić. Powiedział, że jak z nim wygram w karty to mi da DrUgS, a jak nie to nie. No ale gdybym nie wygrał to bym nas tu nie było. Czyli wygrałem podczas rozgrywki, wymieniliśmy parę zdań a potem razem zapaliliśmy. Właściwie to był jedyny moment naszej znajomości gdy nie był debilem.

- Language. - Wtrącił bad.

- Wtedy powiedział, że cieszę się sławą w mieście. Miałem, i dalej mam znajomości które przydają się do naszej "branży". - Ukuło mnie poczucie winy bo George właściwie dowiedział się dość "brutalnie", że jednak dalej jestem uzależniony od narkotyków.

×××

- Jak ci mogła spaść świeczka i tego nie zauważyłeś?

- Dragi. - Powiedziałem to bez przemyślenia. - Miałem wtedy 15 lat, albo 16.

  I znowu powiedziałem coś czego nie chciałem. Człowieku panuj nad sobą. Popatrzyłem na niego, wiedziałem o co chce zapytać.

- Dalej je bierzesz? - Spytał niepewnie.

- Już nie. - Spróbowałem powiedzieć to pewnie, chyba mi wyszło bo się uśmiechnął.

×××

  Tsa, myślałem, że jak zataje prawdę to ona nie wyjdzie na świat.

- Dream? - Zdałem sobie sprawę, że przestałem mówić. - Dreeeam. - Niski brunet machał mi ręką przed twarzą.

- Co, co. - Odsunąłem jego dłoń. - Tylko się zamyśliłem. Także wtedy zaczęła się nasza super współpraca, zapoznał mnie z Badem i ta melina dzięki mnie zyskała popularność. Przychodziło tu więcej osób ale wiązało się z tym również ryzyko. Ryzyko, że policja się nami zainteresuje. I tak zrobiła, zamykali wcześniej takie miejsca i takich ludzi. Bad - popatrzyłem na niego znacząco.

- Tia, tak więc całkiem spoko się z tego zarabiało. Odpalałem im procent ze sprzedaży, ale tak właściwie go wymieniali na towar. To nie jest tania rzecz. Gdy psiarnia się nami zaczęła interesować nie bardzo się tym przejęliśmy. No może trochę, bardziej uważaliśmy na to kogo wpuszczamy. Minęło kilka miesięcy i wtedy Popełniliśmy znaczący błąd.

- Ty go popełniłeś. - Stwierdził różowowłosy.

- Tak można na to tak popatrzeć. - przytaknął. - No ale jeden ze stałych klientów nie dostał swojego zamienienia na czas przez co nam groził. Cytując "Wy kury przez w jak mi nie dostarczyciel towaru na do jutra jesteście u glin". Nie obyło się bez przekleństw, ale nie będę ich wspominać. Także, wyszło na to że nie mieliśmy dragów na czas iii..

- To twoja wina i przez niego policja miała nowe informacje? - Powiedział obojętnym ale pełnym ironi głosem Tommy.

- Jakby, można tak powiedzieć. Ale nie był jakby on zbyt inteligentny i osobiście tam poszedł. Nie pamiętał gdzie jest to miejsce i jak się naprawdę nazywamy bo był zjarany. Sam się wkopał i przy tym też trochę nas. Dostali informacje o naszych pseudonimach, czyli wystarczy przesłuchać tych którzy wiedzą i nas mają. Także od tamtej pory trzymamy się na baczności. - Westchnął ciężko. - Jakieś pytania?

  George chyba nie wiedział co powiedzieć. Patrzył na nas i wiedzieliśmy, że ma dużo pytań które chce zadać ale jednocześnie nie chce znać na nie odpowiedzi. Po chwili ciszy wstał niepewnie.

- Muszę się przewietrzyć. - Szybko i znacząco na mnie spojrzał.

- Też pójdę. - Wstałem i szybko wyszliśmy na zewnątrz.

   Brunet oparł się o ścianę i zamknął oczy. Po kilku chwilach popatrzył na mnie.

- Ta historia, jakby. Mówicie o tym tak spokojnie jakby to było nic... To.. To.. - Oczu mu się zeszkliły, przez co ukrył na chwilę twarz w dłoniach. - Nie mogę przepraszam, ja chcę ci pomóc ale.. Ale nie wiem jak, czuje że nie dasz się przekonać do pójścia na odwyk czy coś.. -   Mówił coraz ciszej.

  Na chwilę zapadła cisza którą znowu przerwał George, tym razem mówił poważnie i patrzył mi w oczy.

- Dream to jest uzależnienie, im dalej w to brniesz tym bardziej się uzależniasz. Jesteś w takim momencie gdzie jeszcze możesz z tego wyjść. Mówiłeś że nie potrafisz znaleźć przyjaciół? Nie zastanawiałeś się czemu tak jest?

   Rzeczywiście, to co mówi to prawda. Przez ten cały czas myślałem że to po prostu przez mój charakter czy coś, bo ludzie raczej nie wiedzieli o moich problemach. Ale gdy powiedział to na głos..

- Mam nadzieję, że w końcu przejrzystości na oczy. - Złapał mnie za rękę i lekko ją podniósł. - Tylko nie rób głupot, proszę? - Po czym puścił mnie i zaczął odchodzić ale zatrzymał się na końcu uliczki. - Przemyśl to, potrzebujesz pomocy. - I odszedł na dobre.

1042 słowa

- Psycha Siada - DNF -Where stories live. Discover now