~ 7. Wszystko okej? ~

731 38 25
                                    

Pov.Kendra.

- Strasznie Cię za nich przepraszam, Kendro. - Powiedział Paprot, zaraz po teleportowaniu się do Krainy Wróżek. - Naprawdę nie wiem co w nich wstąpiło.

Milczałam. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- Iskierko. - Paprot położył mi dłoń na ramieniu i zatrzymał mnie. Odwrócił mnie do siebie i spojrzał mi głęboko w oczy. - Wszystko w porządku?

Patrzyłam w jego srebrno-niebieskie oczy pełne spokoju i miłości.

Skierowałam wzrok na jego usta.

Tak jakby dalej czytał mi w myślach, objął mnie jedną ręką w tali, a drugą położył na moim policzku.
Zbliżył swoją twarz do mojej. Czułam jego ciepły oddech.

Mimo że byliśmy ze sobą od 3 miesięcy, serce gwałtownie mi przyspieszyło.

Uśmiechnęłam się. Paprot odwzajemnił ten gest.

- Jest w porządku. - Powiedziałam w końcu.

- To dobrze. - Odparł nie odsuwając się ode mnie - Chodź ze mną, pomożesz mi się spakować.

- A jak nie chce? - Uśmiechnęłam się złośliwie. Byłam ciekawa czy zacznie mnie przekonywać.

- A jakbym Ci powiedział, że nie zauważę jak jakaś moja bluza znika. - Wyszeptał nachylając się do mojego ucha.

Zarumieniłam się, ale uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

- Zatem chodźmy.

 ***

- Pomóc Ci, Kendro? - Spytała moja mama zaglądając na strych.

- Nie trzeba. - Odparłam szybko. - Już jestem gotowa.

Podniosłam swoją torbę i uśmiechnęłam się do mamy.

- Na pewno masz wszystko? - spytała zatroskana.

- Wzięłam parę ubrań, zapasową bieliznę, trochę pieniędzy, róg jednorożca i parę innych rzeczy. - Przeliczyłam wszystko.

- A co to za bluzę masz na sobie? - Zainteresowała się.

- To bluza Paprota. - Nie miałam ochoty kłamać.

Moja mama uśmiechnęła się i przytuliła mnie.

- Och skarbie... - Westchnęła. - Wciąż nie mogę pogodzić się z tym jak szybko dorastasz Ty i twój brat.

- Właśnie, gdzie jest Seth? - Odsunęłam się od mamy.

- W ogrodzie. - Odparła smutno.

- Przecież pada. - Zauważyłam.

- Wydaje mi się że on potrzebuje być chwilę sam. Ostatnio wydaje się trochę nieswój.

- Też to zauważyłam. Raz nie spał przez całą noc, i nic nie jadł.

- Martwię się o niego Kendro. O Ciebie również.

- Trochę się boje mamo. - Wyznałam. - Ta cała wyprawa po antidotum wydaje mi się przerażająca. Same myśli o tym że w moim ciele krąży pradawna trucizna i że zostały mi 3 miesiące życia wydają mi się nie z tego świata.

- Wiem skarbie. Ale wszyscy w Ciebie wierzymy i wspieramy. Zobaczysz że za parę lat będziesz się z tego wszystkiego śmiała. - Posłała mi słaby uśmiech.

- Możliwe...

- Wydaje mi się że Seth ma teraz ciężki okres, a Twoje... zachowanie, mocno nim wstrząsnęło.

- Może pójdę z nim porozmawiać. - Czując coraz większe wyrzuty.

- Dobry pomysł córeczko.

***

Pov.Seth.

Usłyszałem czyjeś kroki. Odwróciłem głowę i zobaczyłem moją siostrę. Miała na sobie szarą bluzę, dresy oraz buty sportowe.

- Co tu robisz? - spytałem.

- Przyszłam porozmawiać z bratem. - Wzruszyła ramionami.

- Na jaki temat? - uniosłem brwi.

- Seth coraz częściej widzę jak płaczesz. - Powiedziała na tyle cicho, żebym usłyszał ją tylko ja.

Pobladłem.

- Seth, wiesz że gdyby coś się działo, to możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?

- Wiem. - Westchnąłem.

- I nie masz mi nic do powiedzenia?

- A Ty? - Zagadnąłem.

Kendra westchnęła.

- Wiem że obiecałam Ci że już nigdy się nie samookaleczę, ale przez tą truciznę elfów nie myślałam trzeźwo. Byłam przerażona tym jak o mnie rozmawiacie przy mnie. Po prostu czułam ze ja się boję i nie chce tak żyć... - Kendra się rozpłakała.

Podszedłem do niej I przytuliłem.

- Przepraszam, nie powinienem pytać. - Wyszeptałem.

- Wiesz co jest śmieszne? Ani razu nie poczułam się źle ze świadomością że się pocięłam. Mam o wiele większe wyrzuty o to że wszystkich was przestraszyłam i zraniłam...

Poczułem się jakbym dostał cios w brzuch.

- Okropnie się o Ciebie bałem. - Przyznałem się. - Babcia powiedzenia mi że wszystko będzie dobrze a ja nie wiem czy jej wierzyć.

- Przepraszam Cię.

Zerknąłem w bok i zobaczyłem jak Warren z Tanu pakuje nasze torby do bagażnika samochodu.

- Wydaje mi się że zaraz jedziemy do Wenecji.

Kendra odsunęła się ode mnie i usiadła ciężko na ziemi.

- Wszystko dobrze? - zaniepokoiłem się.

- Tak, nic się nie stało. Po prostu jestem trochę zdenerwowana tym wszystkim. - Odparła. - A u Ciebie wszystko okej?

Nie.
Boje się.
Nie wiem co robić.
Proszę pomóż mi.
Nie chce Ci stracić.
Tak cholernie się boję.
Błagam Cię, pomóż mi.
Potrzebuje pomocy.
Nie daje sobie rady.
Czuje się niepotrzebny.
Tak bardzo Cię potrzebuje.
Błagam Cię przytul mnie.
Błagam Cię pomóż mi.

- Jest okej.

Baśniobór; Droga przez LegendyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz