Gdy się budzi, w pokoju jest ciemno. Noc. I potworny kac. Czuje suchość w ustach i ten smak... Kwaśny, nieprzyjemny. Gorycz.
Co się stało?
W głowie wciąż jej huczy; gdy próbuje się skupić, wszystko, jak na złość, tylko bardziej się rozmywa, zaciera.
Hemiona klnie.
Nawet nie wie gdzie jest.
Jakieś łóżko... Obce łóżko... Znajome?
Czy tak czuła się Złotowłosa? – zadaje sobie absurdalne pytanie.
– W takim razie kto jest misiem? – słyszy od progu.
Wzdryga się.
Kto tu jest? Kim on jest? W ciemności widzi zaledwie zarys wysokiej, szczupłej sylwetki w czarodziejskiej szacie.
– Severus? – szepcze.
– Nie, nie on.
Więc kto?
Nagle czuje niepokój... Jakieś wspomnienie... Mgnienie obrazu... Szept...
Nie będziesz pamiętać...
– Co mi zrobiłeś, do cholery? – prawie krzyczy. Podkurcza nogi, gwałtownie cofa się w kierunku zagłówka.
Łóżko jest duże, dwuosobowe, gdy Rookwood siada na jego brzegu nadal dzieli ich dobrych kilka stóp. To wcale jej nie pociesza.
– Czyli jednak pamiętasz – kiwa głową. – Jednak nie było z tobą aż tak źle, jak sądziłem.
– A co sądziłeś?
– Że jesteś tak pijana, że nie będziesz pamiętać, jak tu trafiłaś.
– Co-mi-zrobiłeś? – cedzi. W jej dłoni materializuje się różdżka. Nagle trzeźwieje. Zupełnie.
Rookwood kręci głową.
– Mówiłem ci już, że nie musisz się mnie bać.
– Nie? – Hermiona pyta ostro. – A co to było? Co zrobiłeś?
– Nic. Chyba, że masz pretensje o to, że nie pozwoliłem ci na teleportację po pijaku.
Hermiona się waha.
Nie pozwolił... Czy tylko to?
– Zaniosłem cię na górę – wylicza na palcach, – położyłem na łóżku i...
– Dlaczego wciąż tu jesteś? – przerywa mu.
– Dasz mi skończyć? – pyta zniecierpliwiony.
Hermiona powoli kiwa głową.
– I zszedłem na dół. Jakbyś czegoś potrzebowała. Nie wiadomo, kto cię widział, nie wiadomo, czy ktoś nie obserwuje mnie. Zdajesz sobie sprawę, co mogło by cię przypuszczalnie spotkać, gdybyś została sama?
– Ty przeciwko całemu światu? – prychnęła.
– Nie doceniasz mnie. – Uśmiechnął się przekrzywiając głowę.
– Więc ty nie... My nie...
– W takim wypadku nie mówiłbym na twoim miejscu "my". Byłaś nieprzytomna. To żadna zabawa.
Żadna zabawa...
– A gdybym nie była? – rzuca nagle, nawet nie wie czemu. Chyba alkohol wciąż robi swoje.
Wzrok jakim obdarza ją Rookwood sprawia, że Hermiona nie może nawet udawać, że nie wie, co wtedy.
Żadne z nich nic jednak nie mówi. Cisza, która panuje w pokoju jest niezręczna, przynajmniej dla niej.
YOU ARE READING
Podwaliny miłości sevmione/gussmione ZAKOŃCZONE
FanfictionOSTRZEGAM! Opowiadanie ze sporą dawką erotyki! Gdy śmierć przerywa rozwijający się romans a bitwa nie doprowadza do rozstrzygnięcia w walce ze złem, na drodze Hermiony stanie kolejna szansa, by rozwiązać problematyczną sytuację. Jednak czy w gmatwan...