Hellblade: Senua's Sacrifice, czyli psychoza, ale nie ta Hitchcocka.

19 3 5
                                    

TYTUŁ: Hellblade: Senua's Sacrifice.

TWÓRCY: Ninja Theory (UK).

DATY/PLATFORMY:
8 sierpnia 2017: PS4, Xbox One, PC.

KATEGORIA: gra przygodowa, psychologiczna.

OGRYWANE NA: PC.

Wstęp.

Choroby psychicznie w grach to ciekawy temat. Niewiele dzieł traktujących o tym zjawisku jest w stanie trafnie i bez stereotypizowania je przedstawić. Warto tu przytoczyć takie tytuły jak seria Silent Hill, Fahrenheit, Spec Ops: The Line, czy Hellblade: Senua's Sacrifice właśnie. Ta gra zachwyca jak i przeraża. Zachwyca rzetelnym podejściem do tematu przy wykorzystaniu nietrywialnych zabiegów fabularno-narracyjnych. Przeraża natomiast pod względem jednorodności i powtarzalności gameplayowej. Ale o tym później, na razie powiedzmy co czyni Senuę wyjątkową pozycją na liście każdego gracza, i czemu wielu z was powinno po ten tytuł sięgnąć.

Fabuła.

Naszą protagonistką jest Senua, celtycka wojowniczka która po utracie ukochanego postanawia go wskrzesić w nordyckich zaświatach. By tego dokonać musi donieść głowę kochanka do Heli, bogini śmierci i zawrzeć z nią umowę. Nim do tego dojdzie należy jednak dotrzeć do Helu (nie na plażę z parawanami, nie aż tak hardkorowo), a po drodze zmierzyć się z innymi bogami oraz demonami nękającymi główną bohaterkę. Fabuła poprowadzona jest liniowo, nie ma tam miejsca na żadne wybory i można grę potraktować jak film. Dla mnie jest to gra na jeden raz, podobnie jak gry Davida Cage'a.

Choroba.

Senua cierpi na pewną przypadłość - psychozę. Choroba obecną jest z nią, a tym samym z graczem, cały czas podczas grania, najczęściej w formie głosów w jej głowie. Głosy mają różne role, czasem kosztują poczytania bohaterki, chaotycznie krzyczą w panice bądź ostrzegają podczas walki (można usłyszeć "evade", czyli kiedy należy wykonać unik). Jest to jeden z ciekawszych zabiegów narracyjnych, bo głosy śmieją się, rozmawiają same ze sobą, wspominają historię Senui oraz wytykają jej potknięcia, co pogłębia jej depresję. Ale psychoza objawia się nie tylko w głosach, zawirowania dotykają także obrazu. Refleksy świetlne, zakrzywienia, dynamiczne zmiany pogody czy oświetlenia. Wprowadza to pierwiastek szaleństwa do rozgrywki, tym samym podważając każdą akcję jakiej dokonuje gracz. Osobiście cały czas czułem się przytłoczony i zdenerwowany, bo ciągle coś słyszałem, nadmiar bodźców był straszny, co zaliczam na plus tej produkcji. Na plus nie mogę natomiast zaliczyć kilku innych rzeczy:

Komunikacja z graczem.

Nie wiem czy to tylko ja, ale wydaje mi się że gra nie dostatecznie dosadnie komunikuje różne informacje, na przykład nie wyjaśnia wielu mechanik, których gracz musi się potem domyślać lub które musi testować w ferworze walki. Gra nie informuje o sterowaniu czy mechanikach walki, dopiero po kilku śmierciach dotarło do mnie, że mogę jeszcze się podnieść dzięki klikaniu guzika A. O mechanice kopania wrogów z tarczami dowiedziałem się w sumie przypadkiem i to pod koniec rozgrywki. Sprowadza to frustrację, kiedy coś co powinno zająć jeden ekran samouczka pozostawia się bez opisu jeszcze w grze, która walką nie stoi w ogóle. Spędziłem chyba z pół godziny na walce z jednym bossem, bo co chwila mnie zabijał. Jak się okazało, bohaterka może jeszcze się podnieść, jednak gra nie uznała za stosowne mi tego zapowiedzieć w sposób możliwy do zapamiętania. Bo walka w Helblade Senua's Sacrifice to...

Drewno.

Tak, walka to niestety najmniej dopracowany moim zdaniem segment gry, to znaczy nie sprawia nawet małej przyjemności podczas starć z wrogami. Przeciwnicy to gąbki na ciosy, często lubią pojawić się kupą i otaczać Senuę jak dresy gimbusa na osiedlu, by go skopać i zakosić komórkę. Tylko że w tym przypadku dostajemy oklep od wroga którego nie mieliśmy prawa widzieć, a nawet jeśli słyszymy głosy w głowie mówiące, by unikać ataków, to najpewniej albo wpadniemy pod miecz innego wojownika, lub zablokujemy się na ścianie. Co skutkuje kolejnymi śmierciami. Z każdą taką porażką zgnilizna pochłania ramię Senui, a kiedy dojdzie do głowy podobno gra usunie save. Jest to straszak na graczy, bo by tego dokonać trzeba umierać duuużo razy, a zresztą z każdym nowym rozdziałem opowieści zgnilizna się resetuje, więc jest to tylko taki motyw mający zaszczepić w głowie gracza ziarno paranoi, co się udaje. Walka jest nadzwyczaj prosta jeśli chodzi o możliwości: silny i szybki atak, unik, specjalne lusterko które ładuje się z każdym kolejnym ciosem, co pozwala zwolnić czas i w szybkiej akcji rozwalić kilku wrogów. I tyle. Czasem zdarzy się boss przy którym należy wykorzystać zebrane doświadczenie, jednak na ogół atakują nas archetypy wrogów, czyli zwykły typ z czaszką na głowie, typ z tarczą, inny z młotem, jakiś wielkolud... No standard.

Zagadki...

Tak, psychoza Senui objawia się wyszukiwaniem abstrakcyjnych kształtów, które pozwalają iść jej na przód, tutaj jest to wyszukiwanie charakterystycznych run w środowisku, może to być cień, połączenie kolumn czy gałęzi, które ułoży się w specyficzny symbol. Runy blokują bramy, więc by przejść do następnej lokacji należy, że tak powiem, odblokować zamki. W tym celu wykorzystujemy elementy środowiskowe takie jak drzwi i spuszczane mostki, ale czasem trafi się jakiś portal odkrywający część lokacji lub specjalne maski przedstawiające lokację w zupełnie innym wymiarze. Jednak zawsze chodzi o te runy. Mnie osobiście pod koniec zaczynało to męczyć, bo zagadki ostatecznie są do siebie bardzo podobne z niewielkimi urozmaiceniami. Przyjemną zmianą były fabularne "próby", o których nie będę się produkował bo jednak spojlery. Jednak ten segment jeśli chodzi o zagadki jest najlepszy z całej gry. Niestety moim zdaniem reszta jest zbyt powtarzalna.

Interfejs diegetyczny.

Co to znaczy diegeza? Są to wszystkie elementy osadzone w wirtualnym świecie gry. A interfejs diegetyczny to taki, który ma realny wpływ i wydźwięk w wirtualnym świecie. Wszelkiego rodzaju paski życia czy many w rogu ekranu to najczęściej elementy do wglądu dla gracza, podobnie czarnobiały ekran w Uncharted gdy oberwiemy za mocno. W Hellblade interfejs jest maksymalnie osadzony w świecie przedstawionym, gnijąca ręka przedstawiająca nasz status porażek to postępów, błyszczące lusterko, głosy w głowie informujące o dalszych potencjalnych ścieżkach lub możliwościach dalszej podróży... również narracja i znajdźki są jak najbardziej widzialne dla głównej bohaterki. Podczas podróży znajdziemy małe pomniki z runami, po których zgłębieniu w głowie odezwie się stary mentor Senuy, który objaśni jej i nam arkana mitologii nordyckiej.

Ostatecznie, czy warto?

Dla fanów oryginalnej narracji poruszającej problemy psychiczne, pięknej grafiki, wyrazistej bohaterki i pięknych landscape'ów gra jak znalazł. Podobnie jeśli lubicie zagadki logiczne, bo w te Senua obfituje. Jeśli potraktujecie Hellblade jako "doświadczdnie" to będziecie się dobrze bawić, tak jak ja, pomimo że gra ma kilka elementów nieco drewnianych lub bez pomyślanej ewolucji. Bawiłem się dobrze.

Ciekawostki.

W pierwszej lokacji gdy zerkniecie przez 3 sekundy na drewnianą strukturę Helheimu to usłyszycie kobiecy wrzask.

Melina Juergens, kobieta wcialająca się w Senuę wcale nie jest aktorką. Była graficzką pracującą w Ninja Theory i użyczyła swojej twarzy do testów, jednak ostatecznie została Senuą na pełen etat.

Kilku koderów z Ninja Theory dla jaj zrobiło wyścigi gokartów osadzone w świecie gry, oczywiście nigdy się nie ukazały ze względu na poważną tematykę produkcji.

Następną recenzją będzie...

Przygoda ze Świętym Piotrem.

NIE MOGĘ ZAPAUZOWAĆ - Czyli Moje Recenzje Gier Wideo (I Retro Sprzętu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz