Rozdział 4.

16.2K 450 5
                                    

Gdy wczoraj znalazłem ją zwiniętą w kulkę, na kanapie, nie mogłem się powstrzymać. Wziąłem ją w ramiona. Jezu, jaka ona jest lekka i piękna. Nie mam pojęcia co mi odbiło, że się tak wkurwiłem. Ma prawo sypiać z kim chce, a ja nie miałem prawa się o to czepiać. Szczególnie, że z nią nie jestem, ale się wkurwiłem. Kurwa wiedziałem, że Matwiej to kawał chuja, sądząc po jej reakcji musiał ją zranić. Gdy ją niosłem, przebudziła się.

- Cii. Śpij Kruszynko.

Była nią. Drobniutka i śliczna przede wszystkim. Czuć było od niej winem, więc musiały jeszcze z Bi wypić więcej. Zastanawiałem się dlaczego mnie tak przyciąga do siebie. Nie mogę przestać o niej myśleć, to jest chore. Nic o niej nie wiedziałem i jeszcze to, że odważyła się mi odpyskować, przy wszystkich. Muszę przyznać, że mi się to podoba, pociąga mnie to jeszcze bardziej. Pragnę jej, z każdym dniem mocniej. Takie rzeczy co mi chodzą po głowie, żeby z nią zrobić.. lepiej, żeby nikt się nie dowiedział, bo jeszcze mnie zamknął. Kurwa. Położyłem ją do łóżka i przykryłem kocem. Jakiś czas jeszcze stałem i tak po prostu patrzyłem się na nią. Zachowywałem się jak jakiś psychol dosłownie. Odbiło mi bo zobaczyłem cycki i dobrą dupę. Wyszedłem z jej pokoju i udałem się do siebie. Musiałem się trochę przespać, czekał nas jutro bankiet i trochę interesów do zrobienia. Layla jest mi potrzebna nie tylko wizualnie, ale też intelektualnie. Doskonale zna się na swojej pracy i potrafi zaskoczyć nie jednego człowieka. Oczarowała już każdego, a szczególnie mojego ojca. Ten już kocha ją jak córkę. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Miałem znowu przed oczami to cudowne ciało i czarne jak węgiel oczy.

Dzień tradycyjnie zacząłem od biegania i miałem cichą nadzieję, że Layla do mnie dołączy, ale nigdzie jej nie widziałem. Pewnie odsypia wczorajszą popijawę.
Po skończonym treningu, wziąłem prysznic i szybko ubrałem się w ulubiony czarny zestaw, składający się z garnituru i koszuli. Zszedłem do jadalni na śniadanie. Prawie wszyscy już byli. Czekaliśmy tylko za Bi i Laylą. Już miałem zapytać się przyjacielowi o nie, ale usłyszeliśmy śmiechu, dochodzące z korytarza. Po chwili ukazały nam się w szampańskich humorach. Gdy spojrzałem na nią, to zaniemówiłem. Kurwa mać. Ubrała się cała na czarno. Koronkowy top idealnie podkreślał jej cudowne kształty. Kurde, ale ten tyłek i nogi w tych skórzanych spodniach, to istne piekło i niebo na ziemi. W dłoni trzymała jeszcze skórzaną kurtkę i na nogach miała trapery z mnóstwem ćwieków. Rozpuściła włosy i lekko skręciła. Boże miałem ochotę owinąć sobie je wokół nadgarstka i pieprzyć ten cudowny tyłek do rana. Była gorąca i dla mnie niestety niedostępna. Musiałem wybić sobie ją z głowy. Mój kutas dosłownie bujał się w spodniach. Miałem ochotę na nią..

- Dzień dobry wszystkim. – zaświergotała radośnie, a ja zastanawiałem się czy wczoraj za dużo wypiła i poprzestawiało jej się, że ma taki dobry humor. Wszyscy się z nią przywitali i zajęliśmy miejsca. Śniadanie upłynęło nam spokojnie. Gdy piliśmy kawę, córeczka gospodarzy zaczęła płakać. Już Bi miała do niej podejść, ale Layla ją uprzedziła. Nachyliła się nad kołyską i wyciągnęła ją, następnie mocno przytuliła, nucąc jakąś piosenkę. Mała patrzyła się na nią i powoli zamykała oczka. Musiałem wyglądać jak debil, patrząc się na nią, ale nie mogłem odwrócić wzroku. Zahipnotyzowała mnie i urzekła. Niby była dla mnie tajemnicą i niewiadomą, ale nie umiałem sobie jej wybić z głowy. Najgorsze było to, że chyba nie chciałem tego robić. Chciałem ją mieć, ale ona nie była kobietą, której można zniszczyć życie. Nie zasługiwała na taki los, na życie u boku takiego potwora jak ja. Była za delikatna i krucha. Nie mogłem jej złamać. Nie byłem zbyt dobry dla niej. Byłaby dobrą matką.

- Byłaby idealną matką dla moich dzieci.– głos Matwieja wyrwał mnie z szaleńczych myśli. Dosłownie się zagotowałem w sobie, czułem jak moja krew bulgocze, a żyła na szyi niebezpiecznie pulsuje. Miałem ochotę odwrócić się do niego i porządnie skopać. Kurwa. Spojrzałem się na niego.

- Nie wydaje mi się. Raczej nie chciałaby nią zostać.-  zaśmiał się na moje słowa, czym wkurwił mnie jeszcze bardziej.

- Jeszcze się zobaczy. Będzie moja.
Nie wytrzymałem. Wstałem gwałtownie i złapałem go szybkim ruchem za gardło, przyciskając do ściany. Oczy mu się powiększyły, nie spodziewał się tego, ale szybko zamaskował jakiekolwiek emocje oprócz uśmiechu. Doskonale wiedział, że igra z ogniem.

- Odjeb się i więcej tak nie mów. Jest tutaj ze mną. – ostatnie zdanie wyszeptałem mu do ucha. Nie chciałem, żeby to usłyszała.

- Lucas zostaw go. – gdzieś w oddali słyszałem głos przyjaciela, ale nic do mnie nie docierało, byłem jak w amoku.

- Boli? – zaśmiał się. Zapomniałem jakim potrafił być kozakiem i psychopatą w jednym. – Dopnę swego i doprowadzę to do końca. Wiesz, że zawsze dostaje to co chce. – zacząłem go dusić. Kurwa chciałem, żeby przestał gadać. Nagle poczułem palące spojrzenie, przez co się odwróciłem. Layla.

- Obronisz mnie mała? Zwariował. – odezwał się ledwo ten idiota.

- Zastanawiam się coraz częściej, jak niektórym ludziom udaje się żyć bez mózgu.- powiedziała do niego i spojrzała na mnie z pogardą w oczach. Kurwa mać. Puściłem go niespodziewanie, przez co się przewrócił na podłogę.

- Jak zawsze miła. – mruknął młody pod nosem. Layla podeszła do niego i nachyliła nieznacznie. Po czym rozjebała mnie totalnie.

- Pamiętaj, że jeśli się do Ciebie uśmiecham, wcale nie oznacza, że Cię lubię. Mogę na przykład wyobrażać sobie, jak stoisz w płomieniach. – jej uśmiech dosłownie raził w oczy. Wszyscy zaczęli się śmiać, oczywiście oprócz Mata. Spojrzała się na mnie morderczym wzrokiem, przez co od razu zamilkłem. Po czym wróciła spojrzeniem do chłopaka na podłodze.. –  Wiesz co? – wycelowała we mnie palcem. – Miałeś rację. Nie jest mi obojętny. Wkurwia mnie jak nikt inny. – oznajmiła i wyszła wraz z śmiejącą się Bianką na zakupy. Zatykając wszystkich.

Wyszedłem szybko z domu i wsiadłem do swojego samochodu. Musiałem odreagować. Spojrzałem we wsteczne lusterko w poszukiwaniu ochrony, ale zauważyłem tylko samochód Ethana. Super, teraz będzie mi prawił kazania. Przyspieszyłem, ale ten dureń dzielnie trzymał się mojego zderzaka. Wjechałem w polną drogę i pojechałem do końca, aż ukazał mi się mały domek.

Zaparkowałem i wszedłem do środka. Strzelnica. To mi pomoże w opanowaniu skołatanych nerwów. Wziąłem ulubioną broń i przygotowałem. Oddałem jeden strzał i następny, z każdym kolejnym moje nerwy ustępowały. Gdy skończyłem, odłożyłem broń i przybliżyłem tarcze. Prosto w serce i między oczy. Doskonale zdawałem sobie sprawę z obecności przyjaciela, który nie miał wcale siedzieć cicho.

- Lepiej? – nie mógł sobie odpuścić.

- Cholernie.- burknąłem w odpowiedzi i udałem się do wyjścia. Jedyne czego chciałem teraz, to napić. Tylko to mogło mi pomóc w stu procentach, no i może coś jeszcze.. Piękna Layla. Kurwa, nawet teraz musiałem o niej myśleć. Wszystko psuła tym, że w ogóle była. Nie mogłem pozwolić, żeby stała się moją słabością. O ile już nią nie jest. 

- Co Ci odjebało? – staliśmy już na parkingu.

- Mi? Nic kurwa. Wkurwił mnie.

- Tyle zauważyłem, ale czym? Ciebie nie jest łatwo wyprowadzić z równowagi. – spojrzał na mnie podejrzliwie i wiedziałem, że zaraz wyczyta ze mnie wszystko jak z otwartej książki. Zawsze to potrafił. Nigdy nie wiedziałem jak to robi, bo umiałem ukrywać emocje, ale nie przy nim.– Layla. Wkurwia Cię, bo się do niej dostawia. – klasnął w dłonie jak mały chłopiec, który właśnie dostał górę prezentów.

- Ona mnie nie interesuje. – warknąłem, ale kurwa nie przekonałem nawet siebie.

- Jasne, a ja jestem baletnicą. Widziałem jak na nią patrzyłeś, gdy miała Laurę na rękach. Mnie nie oszukasz. Wyglądałeś jak oczarowany. Jebany gówniarz który jest na pierwszej randce z dziewczyną..

- Gówno wiesz. Odjeb się.- Złapałem go za poły marynarki, a on oczywiście się zaśmiał w odpowiedzi. – Z czego się śmiejesz idioto? .

- Diabeł oczarowany sekretarką. – pokręciła głową. – No dalej uderz mnie. Ulży Ci. – teraz się śmiał jak psychopata, a ja go puściłem. Kurwa. Przetarłem dłońmi twarz.

- Nic nie ma. Nie może być. Nie jestem dla niej. Jest za delikatna. Nie mogę jej zniszczyć. – Boże. Brzmiałem tak żałośnie.

- Zawsze wiesz lepiej co jest najlepsze dla każdego, tylko nie dla siebie. Ogarnij się chłopie, bo taka kobieta jak Layla, zniknie z Twojego zasięgu. Jesteś zajebistym człowiekiem i zasługujesz na nią. – zapewnił. – Swoją drogą. – zaczął – Coś mi w niej nie pasuje.

- Co masz na myśli? – Zmarszczyłem brwi.

- Właśnie nie wiem. Po prostu mam wrażenie, że ona wcale nie jest taka delikatna.. – przerwał – więc jest idealną kandydatką na panią Evans.
Pokręciłem tylko głową i wsiadłem do samochodu. Słyszałem jego śmiech i miałem ochotę znowu wysiąść i go jebnąć w łeb. Postanowiłem jednak odjechać i udać się do rezydencji.
Dom był pogrążony w ciszy, aż dziwne. Mój instynkt wilka się wyostrzył i nasłuchiwałem potencjalnego zagrożenia.

- Nie skradaj się już tak. Wejdź. – Jurij siedział w fotelu ze szklaneczką whisky. Usiadłem na przeciwko niego, na kanapie. Podał mi czystą szklankę i nalał  bursztynowego płynu na dwa palce. Wziąłem bez zastanowienia do ust i wypiłem jednym haustem.

- Nie będę dociekał, co takiego powiedział. Wiem jedno, że musiał przegiąć. Ciebie trudno jest wyprowadzić z równowagi. Mogę się domyślać. – odezwał się po chwili ciszy.

- Nic nie wiesz! Wszystko jest kurwa nie tak jak powinno. – krzyknąłem. Wiedziałem, że nikogo nie ma.

- Ładnie namieszała Ci w głowie. Wielki Diabeł. Kto by pomyślał. – podniosłem na niego gwałtownie głowę.

- Co ty pierdolisz?! – krzyknąłem, ale doskonale wiedziałem.

- Nie rób z siebie idioty, bo nim nie jesteś. Jest piękna, to fakt, ale czy warta tego?
Milczałem, bo nie wiedziałem co mam powiedzieć. Miał cholerną rację. Była. Była tego warta.

- Jesteśmy przyjaciółmi od dzieciaka. Kocham Cię jak brata, jednocześnie nienawidzę jak wroga. Wiem, że dobrze wybierzesz. Tylko nie zazdroszczę Ci co będziesz miał w głowie, jak zobaczysz jej sukienkę. – powiedział tajemniczo i wstał. Podszedł do mnie i poklepał po plecach. – Nie zazdroszczę Ci. Szykuj już sobie rączkę.

Nie dał mi nic powiedzieć, tylko ruszył na piętro. Kurwa mać, co ona znowu wymyśliła. Bałem się wieczoru, który przyszedł szybciej niż by się chciało. Niedługo po moim powrocie wróciły dziewczyny i zamknęły się w sypialni, gdzie czekała już na nie kosmetyczka z fryzjerką.

Zabrałem się za swoje przygotowania. Oczywiście tradycyjnie cały na czarno, ale dzisiaj zmieniłem krawat na muchę. Założyłem złoty zegarek, na włosy nałożyłem żel i spryskałem się perfumami. Gotowy zszedłem na dół.
Po pół godziny ukazała się Bianka, a chwilę po niej Layla. Gdy zobaczyłem drugą, zaniemówiłem. Dostałem dosłownie jebanego zawału, a mój kutas napierał na spodnie. Musiałem poluźnić muchę, bo nawet połykanie śliny sprawiało mi problem i paliło mnie żywym ogniem. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła szeroko.. Patrzyłem się na nią i podziwiałem jaka jest piękna..

__________________________________________

Hej kochani ❤️

Jak wam się podoba?
Lucas zazdrosny? Zapowiada się ciekawie 🥰




Bound by promise.Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora