1. Mrok

14.2K 211 123
                                    

Merci's POV

Dwa miesiące minęły naprawdę szybko. Dwa miesiące, w których cały czas chodziliśmy na miasto, imprezy i grzaliśmy się na słońcu. Zwiedzaliśmy nowe miejsce i robiliśmy masę zdjęć żeby później je wydrukować i włożyć do albumu. Piliśmy kolorowe drinki, opalaliśmy się na słońcu, a ja patrzyłam jak moi przyjaciele kąpią się w wodzie. Chodziliśmy po drogich sklepach i oglądaliśmy rzeczy, na które nas nie stać. Siedzieliśmy na plaży i piliśmy tanie wino przy zachodzie słońca. Chodziliśmy do klubów, tańczyliśmy całe noce w rytm ulubionych piosenek, a później pół dnia odsypialiśmy. Nie obchodziło nas zupełnie nic. Co tu dużo mówić. Musieliśmy wyszaleć się przed ostatnią klasą liceum. Jednak teraz przyszedł czas kiedy wakacje się kończą i trzeba wrócić do szarej rzeczywistości. Tydzień temu wróciliśmy do San Diego i muszę przyznać, że zbytnio nie tęskniłam za tym miastem. Co prawda, po dłuższej przerwie przyjechałam tutaj w marcu, ale te dwa miesiące podróżowania sprawiły, że zdążyłam zapomnieć o tym miejscu.

- Widziałaś gdzieś moje perfumy? - zapytała Rose, wchodząc do pokoju.

- Chyba są w łazience - rzuciłam, kończąc nakładać rozświetlacz na policzki. Dziewczyna szybko zniknęła za drzwiami.

- Ale mam zajebistą ochotę się uchlać! - to były pierwsze słowa Tylera, które usłyszałam. Zmarszczyłam brwi, rzucając mu spojrzenie. Minął próg i wparował do pokoju.

- Robiłeś to przez dwa miesiące... - zaczęłam. - Nie sądzisz, że...

- Nie. - stanowczo mi przerwał, na co przewróciłam oczami. Impreza, na którą idziemy to zakończenie wakacji. Organizuje ją ktoś z liceum, do którego chodzi Rose i Tyler oraz, w którym ja zagoszczę już pierwszego września. - To jedna z naszych huczniejszych imprez! Może kogoś wyrwę... - zamyślił się, kładąc się plecami na moim łóżku.

- Z twoim urokiem i gadką nie wątpię. - mruknęłam przekornie, na co przewrócił oczami, ale uśmiechnął się pod nosem, ale trzeba mu to przyznać. Ma ten swój urok i to coś, przez co ludzie po prostu go lubią.

- Będzie Linda Thomson... - wtrąciła się blondynka, wchodząc ponownie do pomieszczenia. - Mógłbyś w końcu ruszyć swój tyłek i do niej zagadać... - przewróciła oczami. - Tak tylko ci przypomnę, że od patrzenia na nią na przerwach, nie stanie się nagle twoja! - rzuciła dosadnie, a ja przyznałam jej rację. Nie znam tej Lindy, ale Tylerowi podoba się od dłuższego czasu. Mógłby zrobić ten pierwszy krok.

- Ty się lepiej nie odzywaj tylko zajmij się Mike'iem. - powiedział do Rose, a ona prychnęła pod nosem.

- A właśnie, będzie Mike? - zapytałam zanim zdążyła coś odpowiedzieć. Oboje posłali mi zdziwione spojrzenia. - No co? - wzruszyłam ramionami.

Mike to chłopak, z którym moja przyjaciółka zaczęła kręcić w połowie trzeciej klasy liceum. Poznałam go gdy wróciłam do San Diego. Czasami pogadaliśmy i mogę powiedzieć, że jest sympatyczny, ale nie znam go na tyle żeby mówić o nim coś więcej.

- Wszyscy będą. - zaśmiał się blondyn. Użyłam jeszcze swoich perfum. - Impreza jest przy samej plaży więc będzie masa ludzi. - dodał. Wstałam z miejsca i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne vansy i założyłam na nogi.

Nadal nie wiem czy to dobry pomysł, że tu jestem. Czy to dobry pomysł znowu chodzić ulicami tego miasta i po prostu tutaj mieszkać. Na ponad pół roku odcięłam się od tego miejsca, mieszkając w Miami. Jeszcze jakiś miesiąc temu powiedziałabym, że chcę tutaj być, ale teraz się zastanawiam. Z drugiej strony chcę chodzić do jednego liceum z przyjaciółmi, chodzić razem z nimi na imprezy i nocować u nich jak robią to nastolatki... Chyba jednak to przewyższa moje obawy. Przysięgam, że kolejnego roku sama w Miami bym nie wytrzymała. Co prawda byłam tam z moim bratem i wujkiem, jednak bez przyjaciół to nie to samo.

Time to race - ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz