5. Na dobre i na złe.

4.9K 89 14
                                    

Regularnie dwa razy w tygodniu siedziałam w tym miejscu, z początku dla mnie mało komfortowym. W tym samym gabinecie, na tym samym wygodnym krześle. Przed sobą miałam białe biurko. Cały pokój był urządzony w jasnych kolorach. Białe i jasnoszare ściany, białe meble i jasna, drewniana podłoga. Na ścianach było kilka obrazków. W zasadzie sama nie wiem co one przedstawiały, ale za każdym razem się im przyglądałam. Były to jakieś randomowe plamy w różnych kolorach. Później przychodziłam tam co tydzień i polubiłam to miejsce. Słuchała mnie miła kobieta, doradzała i pomagała. Nie oceniała moich głupich myśli, nie oceniała mnie. Często gdy sama nie umiałam sobie poradzić, ona zawsze znalazła jakieś rozwiązanie i to właśnie polubiłam.

Pani Greecle patrzyła na wszystko obiektywnie. Nie znała nikogo więc to też mi bardzo pomagało.

Teraz siedzę w bardzo podobnym pomieszczeniu, ale kobieta przede mną nie jest panią Greecle. Jestem tutaj drugi raz i zastanawiam się po co tu przyszłam...

- Kim on dla ciebie jest? - kobieta o ciemnych włosach przerwała moje myśli. Chwilę zastanowiłam się nad odpowiedzią, wracając w głowie do tematu, na który rozmawiamy, ale nie wymyśliłam niczego sensownego.

- W zasadzie to nie wiem. - wzruszyłam ramionami.

- Czyli go kompletnie nie pamiętasz...

- Tak. - weszłam jej w zdanie. - To znaczy... - zająknęłam. - On nie chciał żebym go pamiętała. - wytłumaczyłam, przypominając sobie słowa Rose.

- Dobrze. - kobieta coś zanotowała w zeszycie po czym na mnie spojrzała. - A reszta znajomych? Myślisz, że mogli mieć coś wspólnego z wypadkiem? - dopytywała. Westchnęłam i zastanowiłam się.

- Nie sądzę. - machnęłam ręką. - Ale też znamy się już długo. - dodałam, co jest prawdą. W zasadzie to poznałam wszystkich w pierwszej klasie, z wyjątkiem Marcela, jego nie znałam wcześniej bo przeprowadził się do San Diego rok temu. Niesamowite. - Nie chcę o tym myśleć... - rzuciłam. Naprawdę nie chcę o tym myśleć.

- Merci... - zaczęła, zamykając swój zeszyt i odkładając go na biurko. - Przez prawie godzinę rozmawiałyśmy tylko o nich, a przede wszystkim o tym chłopaku. - powiedziała pewnie. - A teraz mi mówisz, że nie chcesz o tym myśleć? - zapytała, a ja uniosłam brwi. Po chwili kobieta się zaśmiała, a to sprawiło, że mi trochę ulżyło.

- Bo z jednej strony chcę żyć tym jak jest teraz. Jeśli mam ich znowu poznać to ich poznam... - wzruszyłam ramionami. - Kiedy ich widzę nie chcę myśleć o tym jak było kiedyś bo i tak straciłam pamięć. - dodałam, opierając się wygodnie na fotelu. - Z drugiej strony nie daje mi spokoju to, co robiliśmy, jak wyglądała nasza relacja i tak dalej, rozumie pani... - zatrzymałam się na chwilę. - Żadnych zdjęć, wspomnień, zero. Wielka niewiadoma.

Wyrzuciłam to wszystko z siebie. Zagryzłam wargę i wbiłam wzrok w blat biurka przed sobą. Dlaczego ja cały czas o tym myślę?

- Jak myślisz... czemu mógł chcieć żebyś go nie pamiętała?

Skąd mam to wiedzieć?

- Nie wiem, wszystko co przychodzi mi do głowy jest bez sensu więc jedyne co mogłoby być odpowiednie to to, że ten chłopak ma zmienne humorki i tak mu się po prostu wtedy zachciało. - parsknęłam na własne słowa.

- Moim zdaniem... - zaczęła. - Powinnaś z nim porozmawiać. - powiedziała szczerze, patrząc mi w oczy. Nieprzyjemne uczucie przeszło po moim ciele. To chyba znak, że nie powinnam tego robić. - O tatuażu, przeszłości... Masz prawo znać prawdę. - dodała przekonująco.

To były te słowa, których potrzebowałam.

- Już minęła godzina więc będę się zbierać, dzięki. - wstałam z miejsca i zabrałam torebkę z fotela. Kobieta ciepło się do mnie uśmiechnęła.

Time to race - ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz