Rozdział 6

572 46 8
                                    

- Tom! On zwariował! On atakuje... - Lestrange próbuje się wytłumaczyć, tylko po to, aby zostać uciszonym przez spojrzenie Toma.

-Ośmieliłeś się dotknąć tego, co jest moje? - warknął Tom. Kiedy Tom zobaczył, jak Lestrange całuje Harry'ego, stracił panowanie nad sobą. Przez sekundę myślał, że Harry odwzajemnia pocałunek i serce zaczęło mu pękać, ale było jeszcze gorzej. Lestrange narzucał się Harry'emu. Jemu Harry'ego.

Lestrange patrzył na niego przerażonymi oczami, ale z pewnością wiedział, że teraz jest już za późno. Nie byłoby litości po skrzywdzeniu Harry'ego. Tom nie mógł tego nikomu wybaczyć.

- Crucio!

Zaklęcie uderzyło w Lestrange'a, a ten zaczął krzyczeć upadając na podłogę. Tom słyszał, jak ktoś wykrzykuje jego imię, ale nie puścił zaklęcia. Na chwilę stracił wszystkie zmysły, skupiając się tylko na Lestrange'u. Który wciąż wił się na miejscu. Nie zdziwiłbym się Tomowi, gdyby to było jego najpotężniejsze crucio w historii.

Ktoś szarpał go za ramię z różdżką, ale niewiele to dało i Tom odepchnął ich od siebie. Tylko po to, by nagle zostać rzuconym na kolana od najpotężniejszej i najbardziej tłumiącej magii, jaką kiedykolwiek czuł.

Zaczął się dusić, a zaklęcie ustało. Ucisk na jego gardle natychmiast się rozluźnił, a on sam zwiotczał nieco, tylko po to, by szybko wyprostować ramiona.

Spojrzał bojaźliwie w górę, spodziewając się wroga, a nie Harry'ego wpatrującego się w niego tak, jakby go nie znał. Tylko nie Harry, proszę, tylko nie Harry. Harry nie mógł patrzeć na niego w ten sposób. On bronił Harry'ego! Jak Harry mógł go powstrzymać!?

Harry zamrugał, a wszystkie emocje zsunęły się z jego twarzy. Jego oczy, które zawsze tak bardzo błyszczały, były teraz puste i pozostało w nich tylko zimne spojrzenie. Temperatura wokół nich spadła o co najmniej dziesięć stopni, Tom zadrżał, ale nie mógł odwrócić wzroku od Harry'ego.

Harry uniósł rękę i pomachał nią nad Lestrange'em. Drgawki ustały z tego, co Tom mógł dostrzec kątem oka, ale ten chłopak nie zasłużył na nic, nawet na spojrzenie Toma. Jego wzrok nadal skupiony był na Harrym.

Gdy tylko Harry skończył z tym, co robił, zaczął mówić.

-Abraxas. Zabierz Lestrange'a do skrzydła szpitalnego. Nie znajdą żadnych uszkodzeń Crucio. Powiedz im, że znalazłeś go na korytarzu i nie wiesz co się stało. Zakładam, że mogę liczyć na twoje milczenie? - odezwał się Harry, zrównując Abraxasa spojrzeniem.

Malfoy milczał przez chwilę, zanim się odezwał. - Oczywiście, moi panowie - Następnie lewitował Lestrange z podłogi i wyszedł z Pokoju Życzeń. Cisza rozbrzmiała głośno w całym pomieszczeniu. Tylko szybki oddech Toma wypełniał pustą przestrzeń.

Harry wydawał się dziwnie spokojny, czego Tom się nie spodziewał i to go trochę martwiło.

- Dlaczego mnie zatrzymałeś? - Tom zgrzytnął, jego gniew ciągnął się za nim, zżerając go. Ten sukinsyn powinien być torturowany aż do...

- Bo byś go zabił, Tom. - Harry przerwał jego wewnętrzny zamęt.

- A on by na to zasłużył! Dotknął cię bez twojej zgody! - warknął Tom, niechętnie wracając myślami do chwili, gdy zobaczył, jak Lestrange przyciska swoje plugawe usta do ust Harry'ego - przygniótł go magią, by nie mógł uciec.

- Zajmowałem się tym! Do kurwy nędzy, Tom! Nie możesz ciągle zabijać ludzi tylko dlatego, że tak ci wygodnie! - fuknął Harry. W tych zielonych oczach wreszcie pojawiły się jakieś emocje. Niestety, Tom zobaczył tylko wściekłość.

If We Could Turn Back TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz