Rozdział 7

776 59 11
                                    

Tom nie wie, jak to się stało, że zaczął wracać z powrotem do szkoły, ale wydaje mu się, że Malfoy praktycznie go zaciągnął. To musi być to. Wydaje mu się, że tak naprawdę jest w szoku po tym, jak zobaczył Harry'ego idącego z Grindelwaldem.

Harry nie był gotowy, Harry nie mógł pokonać Grindelwalda, a przynajmniej tak myślał Tom. Ale miał nadzieję, nie, pragnął, żeby choć raz się mylił. Chciał, żeby Harry'emu nic się nie stało, żeby wrócił do Wielkiej Sali, podszedł do Toma i powiedział mu, że był głupcem.

Tomek teraz wiedział, że był. Nie powinien był nigdy zagłębiać się w horkruksy i rozumiał, że Harry był nim zbulwersowany. Musiał to naprawić. Musiał być znowu cały, żeby móc być cały z Harrym. Nie chciał już życia wiecznego. Nie, jeśli oznaczałoby to, że nie miałby już Harry'ego. Chciał mieć Harry'ego tylko u swojego boku.

Mały głosik w jego głowie mówił mu, że jest żałosny i brzmiał jak jego ojciec, ale już go to nie obchodziło. Był naładowaną armatą, a Harry mu to pokazał.

Harry, Harry, Harry, Harry, Harry, to były myśli Toma przez całą drogę powrotną do zamku, w pewnym sensie zauważył, że Malfoy ciągnie go do skrzydła szpitalnego, ale dlaczego, tego nie wiedział. Został popchnięty na łóżko, a do ust wepchnięto mu uspokajający eliksir.

- Pij, panie Riddle. Miałeś atak paniki. - powiedziała mu Madam, sprawiając, że się wzdrygnął. Nigdy wcześniej nie był tak zdenerwowany. Jedyny atak paniki, jaki miał, to ten, kiedy kilka lat temu w Londynie spadły bomby. Był wtedy w sierocińcu i nigdy w życiu nie bał się bardziej. Ale wtedy bał się o swoje własne życie. Teraz bał się o życie Harry'ego.

Malfoy został z nim, a Tom nigdy nie okazałby mu słabości, gdyby to nie był Malfoy. Teraz naprawdę postrzegał chłopaka jako swojego przyjaciela. Czuł się tak już kilka tygodni temu, ale po Lestrange'u zobaczył, że oddanie Malfoya nie było jednym ze strachu, ale z szacunku. Dla niego i dla Harry'ego.

Kiedy Madam oddziału szpitalnego odbiła się od niego, zwrócił się do Malfoya.

- Dziękuję, Abraxas. Przepraszam za moje - załamanie. - Tom powiedział ze zmarszczonym nosem, nienawidząc tego, że tak się rozsypał.

- Nic się nie stało, mój panie. Rozumiem - Malfoy odpowiedział ze smutnym uśmiechem.

Tom przełknął ciężko. Abraxas wiedział o jego związku z Harrym i nawet mu o tym dokuczał.

- Mów do mnie Tom, proszę. Nie sądzę, żebym nadawał się do bycia lordem.

Abraxas mruknął patrząc na Toma w górę i w dół. - Nie zgadzam się z tym. W końcu pozwoliłeś nam pokazać, że jesteś człowiekiem. Próbowałeś rządzić nami za pomocą strachu, ale teraz masz mój szacunek. Twoje pomysły zawsze były dobre. Natomiast wykonanie nie jest tym, czego ten świat potrzebuje. Ale razem z Harrym, będziecie siłą nie do zatrzymania. Wy dwaj ulepszycie ten świat. Dla wszystkich pokoleń, które nadejdą. Więc nadal uważam, że nadajesz się na lorda. A w końcu jesteś Lordem Slytherinu - Abraxas ciągnął, ale kiedy Tom spojrzał na chłopaka, zobaczył, że ten się uśmiecha.

Tom uśmiechnął się z niesmakiem do Abraxasa. - Mimo to nalegam, abyś mówił do mnie Tom. Wolę mieć cię za przyjaciela, niż mieć cię za mojego wyznawcę.

Malfoy szczerzył się do niego. - W takim razie będę mówił do ciebie Tom. Cieszę się, że Harry pokazał ci światło, Tom.

Na twarzy Toma pojawił się wyraz bólu. - Ja też. Mam tylko nadzieję, że to nie był ostatni raz, kiedy go dzisiaj widziałem.

Abraxas roześmiał się. - Tom, jeśli ktoś ma wyjść cało z pojedynku z Grindelwaldem, to będzie to Harry. Miej w niego wiarę.

Tom spojrzał w dół na swoje dłonie i uśmiechnął się. Abraxas miał rację. Harry miał okazać się zwycięzcą. Tom musiał być tylko gotowy na jego powrót. A on będzie potrzebował pomocy. Szybko postawił wokół nich warunek wyciszający, a Abraxas spojrzał na niego z ciekawością.

If We Could Turn Back TimeWhere stories live. Discover now