#29 ' Wypuść mnie. '

128 13 2
                                    

    Jeśli ktokolwiek myśli, że samo wsadzenie mnie do auta było połową sukcesu, to nie miał zupełnej racji. Najpierw wsadzono mnie. Do tylu, ale po paru przejechanych kilometrach zaczęłam płakać, choć zupełnie nie wiedziałam, z jakiej to było okazji. Alkohol kazał mi płakać, to robiłam to bez większego zawahania.

    Finn przeniósł mnie na przednie siedzenie i choć nie wyglądał na złego, to wiedziałam, że właśnie taki był. Odwaliłam dużo i choć zdawałam sobie z tego poniekąd sprawę, to on również nie był bez winy, bo poruszył temat, którego w ogóle nie powinien poruszać. Nie była to jego sprawa.

    – Jesteś zł-y? – Zapytałam, skupiając się niebywale na fakcie, jak wypowiedzieć dane słowo.

    – Delikatnie.

    Naprawdę go zdenerwowałam, choć to się nie zdarzało. Byłam cholernie złą osobą. Byłam zła do szpiku kości i potrafiłam nawet ranić osoby, którym zależało na mnie bardziej, niż mogłam na to zasługiwać.

    – Przepraszam Finn, ja... – Próbowałam skupić się na sensie słów, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Czy w takim sensie ja właściwie nie żałowałam? – Zatrzymasz się, chyba mi niedobrze.

    Nie musiałam długo czekać, chłopak skręcił w jakąś polną dróżkę, a ja niczym oparzona wybiegłam z auta i padłam na kolana na trawie, zwracając zawartość alkoholu, jaką pochłonęłam.

    Czułam do siebie obrzydzenie i wiedziałam, że jakbym była Finnem, nie miałabym takiej cierpliwości. Szczerze całkowicie go podziwiałam za to, że czekał i spokojnie reagował, jakby nic się nie stało. Wiedzieliśmy, że popsułam nam wieczór, ale on nic nie mówił. Nie rozumiałam, jak było to możliwe, że on był w tym taki spokojny.

    Po zwymiotowaniu horrendalnej ilości płynów, poczułam, że robi mi się niezbyt dobrze przed oczami. Byłam zmęczona i zdenerwowana. Chciałam do domu, a z drugiej strony chciałam iść jeszcze na stacje i kupić większą ilość alkoholu, którą bym spożytkowała. Ja nawet nie ogarniałam, o czym myślałam i to wszystko nie miało sensu.

    Poczułam nagle rękę na moim ramieniu, na którą na początku delikatnie się wzdrygnęłam. Miałam nadzieję, że Finn wcale tego nie zauważył, choć doskonale wiedziałam, iż nie było to wcale takie delikatne. Dobrze, że nie skomentował wcale mojej reakcji, a ja mogłam skupić się na gorącu jego ręki.

    – Spokojnie Jenn, byłem w gorszych sytuacjach. Nie denerwuj się, że cokolwiek sobie pomyślę.

    Był w tym wszystkim taki słodki i delikatny, że nie do końca nawet już byłam pewna, czy nie śnię. W końcu miał on uczucia, był opiekuńczy, miły, cudowny, a przy tym zabawny... alkoholowe myśli wciąż podsuwały mi to inne i gorsze rzeczy, które byłabym w stanie zrobić, gdybym tylko chciała.

    A może mogę je zrobić?

    Wstałam na równe nogi, chowając się delikatnie, ale czując za sobą asekurację Finna. Miałam wrażenie, że on by mnie nigdy nie zostawił w takiej sytuacji, nawet jakbym go błagała na kolanach. Nie potrafiłam tego jakoś wcześniej w ogóle docenić. Fakt, że miałam go obok siebie, był jego ewidentną zgubą.

    – Na spokojnie, usiądźmy w aucie. Nie musimy jeszcze jechać, jeśli się źle czujesz. Wszystko zależy od ciebie Jenn. Jestem tu. – Wypowiedział, prowadząc mnie do auta i otwierając drzwi. – Jeśli jesteś zmęczona, to możesz się też położyć. Ja nie będę ci niczego wypominać, ale na pewno wrócimy do tej rozmowy.

    Nie wiedziałam, czy powinnam była śmiać się, czy płakać w tej sytuacji. Byłam dosłownie przepełniona jakąś dziwną energią i moje myśli w stosunku do bruneta również były inne, niżeli zawsze było. To było tak cholernie dziwne i straszne.

The Crown Where stories live. Discover now