Prolog

1K 57 10
                                    

-Plecy proste!- Krzyknęła Madame B. i niczym w zegarku, wszystkie się wyprostowały. Lekcje baletu były odskocznią. Miejscem odpoczynku. Chyba, że ktoś nie umie wykonać prostego piruetu, tak jak Marija. 

Po skończonym balecie, miałyśmy zajęcia na siłowni z nowym trenerem. Wydawał się wymagający, ale uprzejmy. Najpierw biegałyśmy, później brzuszki, ćwiczenia rozgrzewające i uderzenia w worek.

Następnie miałyśmy strzelnicę. Kilka strzałów i spokój.

Obiad. Skibka chleba, sałatka ziemniaczana, kiełbasa i woda.

Lekcje języków. Dzisiaj wypadł Łaciński, czyli sama nuda.

I tak dzień w dzień. Sekunda, do sekundy. Niczym roboty. Codziennie to samo, jakby przebywanie w pętli czasowej, która nigdy się nie skończy.  Zdarzały się misje, ale nie trwały więcej niż tydzień. Wolne były soboty. Każdy mógł robić co chciał, oprócz siedzenia. Moje soboty polegały na balecie. Jedyna pozytywna rzecz w tym przeklętym miejscu. Kiedyś ćwiczyłam razem z Cathariną, ale po jej zabójstwie jestem zdana na siebie.

Bycie tutaj mnie dobija. Kolejny tydzień i kolejna... No właśnie. Wszystko jest tak samo. Nic się nie zmienia. Przygnębiające.

Wszędzie czarno i czerwono. Ponuro jak nie wiem. Ponuro niczym pod ziemią, co jest śmieszne bo jesteśmy w powietrzu. Pokój, w którym śpimy jest czarny, a jedyne co się wyróżnia to białe pościele. Drewniane, skrzypiące schody prowadzące na sale baletową, to zdecydowanie najlepsza rzecz tutaj, nie licząc samej sali. Sala pełna luster, by móc oglądać się oglądać podczas tańca i wprowadzać poprawki. Mimo czarnych ścian, nie jest tam ponuro. Bycie tutaj sprawia, że czuję się jak mysz w klatce z kołowrotkiem, a inni liczą tylko na to, że będę biec. To miejsce jest gorsze niż piekło...

Córka Wdowy// Larysa Alianova Romanova x Wanda MaximoffDonde viven las historias. Descúbrelo ahora