ROZDZIAŁ XII: UJAWNIONA MOC

1.2K 63 9
                                    

2769 ROK TE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

2769 ROK TE

Amarth doskonale pamiętała, kiedy po raz pierwszy przybyła do Samotnej Góry. Nie zażądała od Thróra, ówczesnego Króla pod Górą, niczego w zamian za swoją pomoc. Już wtedy była znana i poważana wśród wielu Władców Śródziemia ze względu na swoje niezwykłe umiejętności.

Z biegiem czasu, Lady Amarth zyskała szacunek i pozycję na Królewskim Dworze. Zdarzało się, że Thrór wolał słuchać się jej, niż swoich doradców, a oni nawet nie patrzyli na niego krzywo z tego powodu. Wiedzieli bowiem, że Lady Amarth żyła na tym świecie dłużej od nich, miała wiedzę na temat zawierania sojuszy, traktatów handlowych.

Była cennym nabytkiem w skarbcu Thróra, który pragnął zatrzymać ją przy sobie na zawsze.

Pewnego dnia, Amarth obudziła się w swojej komnacie zlana potem. Przez stosunkowo krótką chwilę, wydawało jej się, że miała jakieś omamy, że to, co ujrzała w swoim śnie, nie mogło wydarzyć się naprawdę. Ale jej wizje, choćby nie wiadomo jak brutalne by nie były, zawsze znajdowały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Nim się obejrzała, była gotowa do drogi i spakowana. Musiała zasięgnąć rady u Pani Galadrieli w Lorien. Tylko ona mogła potwierdzić jej przypuszczenia. A ona nie zamierzała popełniać drugi raz tego samego błędu... przyglądać się bezczynnie jak jej przyjaciele giną. Oni nie byli jej ojcem. Byli niewinni.

A Amarth widziała w swych ostatnich koszmarach wyłącznie śmierć i zniszczenie.

— Lady Amarth, coś się stało? — zapytał ją zmartwiony Thorin, najstarszy wnuk Throra, który spotkał ją, gdy elfka przemierzała w pośpiechu wydrążone wewnątrz góry korytarze. — Wyglądasz... dość blado. Masz gorączkę?

— Nie, to nie jest choroba — zaprzeczyła, poprawiając swoją podróżną torbę, która zwisała jej z ramienia. Thorin pobladł, gdyż domyślał się, co tak naprawdę wywołało u niej tak wielkie poruszenie, że zdecydowała się wyruszyć w jakąś kolejną podróż.

— Co widziałaś? — zapytał cicho. Amarth westchnęła ciężko. Czy powinna powiedzieć mu prawdę? Jego lud czekała zagłada, jeżeli Thrór nie poskromi swej manii na punkcie złota.

— Nie wiem, jak poważnie powinnam do tego podchodzić — rzekła, starając się za wszelką cenę przybrać jak najspokojniejszy ton głosu, by nie trapić na zaś Thorina. — Muszę stąd odejść.— Jej przyjaciel rozwarł lekko usta ze zdumienia. — zasięgnąć rady u Mistrza Elronda i Pani Galadrieli.

— Chcesz nas opuścić? — zapytał ją agresywnie. — Teraz, gdy znaleźliśmy Arcyklejnot? — Pokręcił z niedowierzaniem głową. — Wiesz, co może pomyśleć o tobie mój dziadek?

Tak, Amarth nie miała absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że Thrór nie poprze jej działań. Dlatego nie zamierzała nawet pytać ją o zgodę do opuszczenia jego królestwa. Nie była w Ereborze więźniem. Przybyła tu z własnej woli. I z własnej woli stąd odejdzie.

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz