4. Rozmowa z dyrektorem

307 9 1
                                    

Net obudził się w piątek 30 minut wcześniej niż zwykle. Już chciał obrócić się na drugi bok i znowu zasnąć, ale z komputera wydobył się pisk.

- Manfred! Co ty robisz? – spytał Net wyłączając dźwięk.

- Jakiś czas temu mówiłeś, że jeżeli zignorujesz budzik, to mam włączyć ten dźwięk.

- No tak, ale budzik zadzwonił za wcześnie.

- Sam go tak ustawiłeś.

- Kłamiesz.

- „Dobra. Siódma, to przestawiamy na szóstą trzydzieści. A teraz spać, bo nie wstanę." – głos Neta rozległ się z głośników komputera.

- Ta teraz sobie przypominam – mruknął chłopak i poszedł się przebrać.

***

Net wysiadł z autobusu 30 minut przed lekcją. Powlókł się w stronę gimnazjum. Kiedy przebrany wchodził już na górę, zobaczył Felixa i Nikę.

- Widzę, że wy też wstaliście wcześniej – powiedział Net.

- Net! Spóźniłeś się 10 minut – krzyknęła Nika.

- Przecież lekcję są dopiero za pół godziny.

- Nie mów, że zapomniałeś.

- Byliśmy umówieni wcześniej, aby pogadać ze Stokrotką – wtrącił się Felix.

- No tak – mruknął Net.

- Chodźmy. I tak już mamy opóźnienie – westchnął Felix.

***

Zapukali do drzwi sekretariatu.

- Proszę – rozległ się głos zza drzwi.

Przyjaciele weszli i od razu poczuli smród lakieru do paznokci. Zapach kręcił im w nosach i szczypał w oczy. Już po chwili rozbolała ich głowa. Helenka, ubrana w różowo-neonową, obcisłą sukienkę, suszyła swoje paznokcie przy użyciu komputera. Spojrzała na nich pytającym wzrokiem.

- Chcielibyśmy porozmawiać z dyrektorem. Felix, Net i Nika – powiedziała dziewczyna.

- Naciśnij ten guzik – oparła Helenka.

Nika posłusznie wykonała polecenie.

- Panie dyrektorze, Felix, Net i Nika do pana – powiedziała sekretarka.

- Wpuść ich, proszę.

- A teraz naciśnij ten guzik obok.

- Co mam naci...

Urwało, bo dziewczyna posłusznie wyłączyła intercom. Przyjaciele podeszli do drzwi. Net odruchowo zapukał, co nie przyniosło skutków. Otworzyli je i weszli do środka. Zobaczyli Stokrotkę z tradycyjną łysinką. Ubrany był w beżową koszulę, ciemnozieloną kamizelkę w kratę, błękitną marynarkę i niepasująco do niczego jaskrawo-fioletową muszkę w czerwone grochy.

- Proszę, usiądźcie na kanapie. W jakiej sprawie przyszliście? – spytał dyrektor i gestem wskazał sofę.

- My w sprawie tej gry walentynkowej – odpowiedział Felix.

- Ach tak. – Stokrotka otworzył szafkę i wyjął z niej plik kartek. – Zaskoczyliście mnie, że tak wcześnie przyszliście. Jesteście pierwszą klasą, która się do mnie zgłosiła. A więc. Jak już wiecie, z okazji walentynek zostanie zorganizowany „Walentynkowy bieg po szkole".

- Tytułu nam nie podali – mruknął Net.

- Ciii – syknęła na niego Nika.

- Uczniowie będą rozwiązywać po trzy zadania z każdego przedmiotu – kontynuował dyrektor. – Podczas lekcji będziecie chodzić po szkole i szukać punktów. Swoje odpowiedzi zapiszecie na odpowiednio przygotowanych kartkach. Na przerwach będziecie się stawiać w sali gimnastycznej na obowiązkowy odpoczynek. Drużyna, która zdobędzie najwięcej punktów otrzyma nagrodę niespodziankę. Dodatkowo, jeżeli z danego przedmiotu wszystkie odpowiedzi podacie prawidłowo, zostanie wam wstawiona piątka, a będąc na podium – szóstka. Mam nadzieję, że wszystko jasne.

- Tak, oczywiście – powiedziała Nika.

- To są ulotki, na których macie wszystkie informacje – wręczył im kartki.

Przyjaciele wzięli karteczki, pożegnali się i wyszli. Po drodze nawdychali się znowu lakieru, którego zapach był o wiele intensywniejszy i powrócił im ból głowy.

- Czy ona nie może tam czasem przewietrzyć? – spytał Net wachlując się papierem.

- Kręci mi się w głowie od tych zapachów – powiedziała Nika i oparła się o ścianę.

- Chodźmy już do sali. Za chwilę lekcje – wysapał Felix, próbując złapać oddech.

Powlekli się do klasy, choć nie było to łatwe przez ból głowy. Po drodze Nika kichnęła kilka razy. Miała załzawione oczy. Nie była przyzwyczajona do takich zapachów. Net czuł się lepiej od niej. Jego mama często używała farb, których nieprzyjemny aromat rozprzestrzeniał się na cały dom. Felix był w najlepszym stanie. Przyzwyczajony był do różnych zapachów, bo w domu często używa klei i mazideł konstruując roboty.

- Pójdę do łazienki, trochę się ogarnąć – powiedziała dziewczyna i skręciła w bok.

Późno, ale jest i to się liczy. 658 słów. To mało, ale zaczyna mi się nowa akcja i chcę zapisać ją w kolejnym rozdziale. Do jutra. (postaram się wstawić przed trzynastą, ale nie wiem czy dam radę)

Felix, Net i Nika oraz Szalone WalentynkiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora