18

77 4 0
                                    

Po wydarzeniach z dnia, gdy pojechałem do Iselin, nie widziałem się z blondynką. Jak sama powiedziała musi sobie wszystko przemyśleć, dodatkowo musząc skupić się na prowadzonej przez nią sprawie. Prawdę mówiąc, nawet nie miałem zbytnio czasu myśleć o tym. Mistrzostwa Świata były za mną i określiłbym je jako pozytywne. Może nie zająłem miejsca na podium indywidualnie, może drużynowo również tego nie zrobiłem, ale to kolejne doświadczenie. Z resztą ten sezon był w moim wykonaniu przeciętny. Mimo tego byłem z siebie zadowolony i nie narzekałem, choć mogło być lepiej.

Coraz bliżej nas był wylot do Planicy. Obecnie mieliśmy kilka dni intensywnych treningów na różnych skoczniach. Raz padło na jedną z austriackich skoczni. Mimo, że nie przepadałem za Innsbruckiem i za Bergisel, trzeba było przyznać, że ma swój urok. Byłem pewien, że jeśli byłaby tutaj Iselin to zakochałaby się w tym mieście. Pomimo jej zamiłowania do dużych aglomeracji, doceniała te mniejsze, bardziej urokliwe w jej odczuciu. Ostatecznie na kilka dni przed wylotem do Słowenii, byliśmy na naszym mamucie. Kapryśna zdaniem niektórych, skocznia w Vikersund należała do moich ulubionych, jeśli miałbym wybierać spośród skoczni mamucich.

Skoki szły mi wyjątkowo dobrze, co optymistycznie prognozowało na Planicę. Nie psułem ani jednej części pozycji najazdowej, w fazie lotu nie chwiałem się, a lądowanie telemarkiem było niemalże książkowe. Alex był cholernie zadowolony, że wszyscy jego zawodnicy dobrze się prezentują przed ostatnimi konkursami. Pewne było to, iż Kryształowa Kula trafi do Halvora. Przez calusieńki sezon trzymał formę, co udowadniał w konkursach.

Nic nie zwiastowało wydarzeń, jakie miejsce miały w najbliższej przyszłości.

Słowenia powitała nas dobrą, choć nie świetną, pogodą. W treningach każdy skoczek prezentował się dobrze. Dwudziestego piątego  dnia marca też tak było. Seria próbna pomyślna prawie dla wszystkich, no nie licząc tych, którzy dostali wiatr w plecy.

Szykowałem się do swojego skoku.  Zawodnik przede mną sunął już po rozbiegu i po wybiciu się z niego, zniknął z mojego pola widzenia. Sprawdziłem zapięcie kasku i wpiąłem buty w narty. Gdy jeden z członków sztabu organizacyjnego pozwolił usiąść mi na belce, jeszcze raz rzuciłem okiem na zapięcie. Było w porządku. Zaczekałem na znak od trenera i zielone światło, które błysnęło praktycznie od razu po tym jak sprawdziłem zapięcia. Alex machnął chorągiewką, a ja zacząłem sunąć po rozbiegu.

Wybiłem się, przyjmując jak najbardziej poprawną sylwetkę. W okolicach setnego metra coś zaczęło być nie tak. Starałem się jakoś wyratować, machając rękami, ale widząc, że nic to nie daje i tak czy siak obróci mnie na bok, zasłoniłem nimi głowę. Rąbnąłem z impetem w bulę, nart odleciały gdzieś. Zrobiłem coś jakby fikołek i toczyłem się w dół zeskoku, nieustannie się obracając. W pewnym momencie straciłem przytomność.

_____

Razem z innymi z oddziału antyterrorystycznego dostaliśmy wiadomość o tym, kiedy ma dojść do transakcji pomiędzy członkami kartelu, który od miesięcy zatruwa życie ludzi w stolicy Norwegii. Jako, że boss owej grupy przestępczej miał na swoim koncie morderstwo i miał broń, której nie oddał po odebraniu pozwolenia, sprawa trafiła do oddziałów antyterrorystycznych. Czekaliśmy na to, aż pojawią się przestępcy. Do transakcji dojść miało w hotelu, w którym był jeden z naszych ludzi. Siedzieliśmy uzbrojeni po zęby, wyczekując.

- Storm?

- Co chcesz Sig?- spytałam używając pseudonimu mężczyzny. Jedyne co każdy z nas widział, poza stopniem jaki kto miał, to właśnie kryptonim, jakim się posługiwał.

- Jak sądzisz, dojdzie do strzelaniny? Pytam, bo jesteś szefem naszej grupy i...

- Zrozumiałam. Sądzę, że to niewykluczone. Zależy w jakim tempie ich złapiemy. Już dwa razy nam się wywinęli, więc nie ukrywam, że mogą być ostrożni jeszcze bardziej- odpowiedziałam i czekając na sygnał, pogrążyłam się w swoich myślach.

To nie tak, że kiedykolwiek przestałam kochać Daniela. Cholernie mi na nim zależało, ale jednocześnie blondyn mnie cholernie zranił. Serce mówiło wybacz, rozum mówił zostaw. Niestety, ale rozsądek zaczynał przegrywać. To co czułam do niebieskookiego nigdy z mojej strony nie wygasło, a to, że kilka razy w ostatnim czasie to ja inicjowałam pocałunki mówiło samo za siebie. Jednak nie wiedziałam co miała Anja, a czego nie miałam ja, że gdy było źle w naszym życiu wolał związać się z nią. Ale teraz Daniel wracał do mnie i w jakimś stopniu moje marzenie od kilku lat o jego powrocie się ziściło.

Hab' immer alles gegeben, mein Traum wurde Realität.

- Wchodźcie. Zaczęli się zbierać- usłyszeliśmy przez słuchawki w uszach.

Idąc w odpowiedniej formacji, opuściliśmy busa. Zmierzając do wejścia na ugiętych nogach, prowadziłam moją grupę. Weszliśmy, a recepcjonista dziwnie się na nas popatrzył. Nasz nieumundurowany człowiek podszedł do niego i wyjaśnił mu, że w chwili obecnej ma tutaj miejsce operacja policyjna i prosi o zachowanie spokoju. W tym momencie stało się coś czego się nie spodziewaliśmy.

Z trzech stron rozpoczął się ostrzał. Przeturlałam się za najbliższą mi rzecz, mogącą robić za tarczę. Zlokalizowałam osobę, która strzelała w moim kierunku. Brak kamizelki kuloodpornej, po chwycie na broni widać, że nowicjusz. Strzeliłam w niego, nie odbierając mu życia, ale poważnie raniąc. Na słuchawce usłyszałam, że kierowcy zadzwonili już po karetki i wsparcie.

- Sig idę na górę sprawdzić czy tam nikogo nie ma- oznajmiłam do stojącego najbliżej mnie współpracownika.- Rocky dawaj za mną- powiedziałam na słuchawce, a kobieta udała się w tym kierunku co ja. Weszłyśmy na górę i zaczęłyśmy sprawdzać pokój po pokoju.  Ludzie widząc nas unosili ręce na taką wysokość, abyśmy widziały, że są nieuzbrojeni i nie wiedzą co się dzieje. Przechodziłyśmy przez kolejny korytarz, kiedy jeden z poszukiwanych wyszedł z pokoju trzymając Idę- siostrę Daniela. Przełknęłam nerwowo ślinę. Mężczyzna trzymał pistolet przy jej skroni. Wymierzyłam w niego, póki ten mnie nie zauważył.- Puść ją, rzuć broń i ręce na widoku- mówiłam spokojnym głosem idąc w jego kierunku małymi kroczkami.

- Stój, albo ją zabiję!- wrzasnął, a ja zwolniłam krok do praktycznie nie widocznego z jego odległości.

- Posłuchaj, nie chcesz tego robić. Ona jest niewinna- powiedziałam, zauważając wyraz twarzy Idy.- Nic ci nie zrobiła, pewnie chce tylko wrócić do domu- skierowałam spokojnie te słowa w jego kierunku.

- Nie podchodź bliżej!- ponownie wrzasnął, a ja stanęłam. Pokazałam na palcach z tyłu ile osób wezwać ma Rocky Usłyszałam jej kroki jak wychodzi.- Naprawdę ją zabiję! Nie zbliżaj się do mnie!- krzyknął, a ja w tym momencie strzeliłam z jego szyję. Cóż kolejny trup do kolekcji, mówi się trudno.

Podeszłam do Tande i mimo zakazu od komendanta, oddałam jej kamizelkę kuloodporną. Rozejrzałam się i zaczęłam z nią iść w kierunku schodów. Sprowadziłam ją po nich, po czym starałam się ją odeskortować do karetki.

- Ida uciekaj!- wrzasnęłam czując jak potężny ból przerywa mi tkanki. Zaraz za nim jest drugi.  Biegłam do bezpiecznego na tamtą chwilę miejsca. W pewnym momencie wyrżnęłam jak głupie zwierzę sądzące, że ucieknie przed zostaniem czyimś obiadkiem.  Poczułam kolejny ból, tym razem kilkukrotnie mocniejszy, w okolicach klatki piersiowej. Złapałam się za brzuch, starając się zmniejszyć wypływ krwi. W pewnym momencie odleciałam, nie walcząc nawet z opadającymi powiekami.

_____

Więc tak, obie perspektywy są w tym samym dniu, o innych godzinach. Ciężko mi było opisać upadek Daniela, więc idealny ten opis nie jest.

piosenka w mediach i fragmencie kursywą: Mike Singer- Deja Vu

Tłumaczenie:

Zawsze oddawałem wszystko, moje marzenie stało się rzeczywistością

Så la meg bare si unnskyld, okei?| D.A.TandeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang