VI. Little Human

925 60 160
                                    

Felix zaraz po zobaczeniu smutku chłopaka nie wstrzymał i wyszedł z parku. Nie wiedział dlaczego, miał wtedy ochotę podejść i go przytulić, ale dowiadując się kim jest kwestionował, czy to dobry pomysł. Teoretycznie, z tego co usłyszał Hyunjin nie zamierzał się go pozbyć. Nawet Hongjoong to potwierdził.

Szedł tak powoli z zamiarem udania się spowrotem do domu, by przemyśleć kilka spraw. Podniósł głowę do góry i spojrzał przed siebie. Nie znał tej drogi. Biegł tak szybko za chłopakiem, że nawet nie pomyślał, którędy ma wrócić. Nie chcąc panikować, pomimo znajdowania się przy jakim opuszczonym budynku wziął do ręki telefon, by znaleźć miejsce, w którym byli wcześniej. Stamtąd potrafiłby dotrzeć samemu do akademika.

Było całkiem ciemno. Ulicze lampy, nieużyteczne od wielu lat, nie dawały żadnego światła. W tamtej chwili pożałował, że nie poczekał na Hwanga, podsłuchując dalej ich rozmowę. Może dowiedziałby się czegoś więcej i chłopak sam przyznałby się do wszystkiego.

Nie dane mu było jednak pomyśleć, czy zawrócić, bo poczuł jak ktoś wytrąca mu urządzenie z dłoni i zakrywa usta, jednocześnie oplatając ciasno jego ciało.
Przed sobą ujrzał drugą postać. Łudząco przypominała tą, którą widział kiedyś. Teraz nie oświetlało ich już nic, poza deliktanym światłem księżyca.

- Nie krzycz. W końcu jesteś sam i nikt ci nie pomoże ludzka paskudo - odezwał się głos za nim. - Ciekawe co zrobi Hwang, kiedy podrzucimy mu twoje ciało do pokoju?

- Chciałbym zobaczyć jego minę - zaśmiał się drugi, a Lee pod wpływem impulsu kopnął napastnika, starając się wyrwać. Nic mu to jednak nie dało.

- Waleczne to to. Zabierzmy go stąd. Jeszcze ktoś nas zauważy - ścisnął mocniej jego klatkę piersiową, że Felix miał wrażenie, jakby tamten miażdżył mu żebra.

Nie potrafił się postawić, kiedy prowadzili go do starego bloku, na jedno z wyższych pięter. Zastanawiał się, czy będą chcieli go zrzucić z wysokości, czy jedynie go postraszyć. Dzwudziestolatek czuł, że tym razem będzie musiał jakoś poradzić sobie sam. Niby jak Hyunjin miałby go odnaleźć?

Po chwili weszli do jednego z mieszkań, gdzie w zniszczonym pokoju posadzili go na krześle, wiążąc ręce za oparciem oraz przywiązując mu do niego plecy. Zapalili liche światło, dzięki któremu doskonale mógł zobaczyć kto się przed nim znajduje.

- Piśnij choćby słówko bez naszego pozwolenia, a ten nóż, który trzymam wyląduje na twoim gardle - powiedział zbliżając się. - Pokiwaj głową jeśli zrozumiałeś - blondyn chciał być twardy i pokazać, że się nie boi, ale spojrzenie jakie chłopak mu zaprezentował zmusiło go do potwierdzenia.

- Nie zamierzamy go zabić? - odezwał się drugi, mający niebieskie końcówki włosów.

- Oczywiście, że zamierzamy, ale skoro przez tak długi czas unikał śmierci, to nie można mu jej dać tak od razu - uśmiechnął się podnosząc podbródek Felixa, tak by dobrze widzieć jego twarz. - Jaki obrzydliwy. Co ta czerwonowłosa pizdeczka w nim widzi?

- Nie nazywaj go tak! - krzyknął Lee, sam nie wiedząc czemu. Słysząc takie określenie Hyunjina z ust kogoś takiego, nie mógł tego tak zostawić. Otrzymał za to mocne uderzenie w twarz. Przez moment miał mroczki przed oczami, przez siłę wyższego.

- To było dobre - pochwalił go chłopak, który wcześniej groził mu ostrzem. - Niezłe z ciebie ziółko. Szkoda, że musisz umrzeć, mógłbyś się kiedyś nam na co przydać.

- On? Taki mizerny? Gdzie ty go widzisz? - zakpił przypatrując się swojemu działu. Na policzku blondyna widniał czerwonosiny ślad.

- Co racja to racja. Ale jedną rzecz trzeba ci przyznać mały. Bronisz Hyunjina jakbyście byli co najmniej parą. To się ceni - poklepał go po ramianiu, jednak użył przy tym takiego nacisku, że kość Felixa prawie pękła na co jęknął boleśnie. - Co? Takie gesty sprawiają, że jęczysz? Może o czymś nie wiemy Jeno i ten dzieciak spał z tym śmieciem - zaśmiał się głośno, a Lee ponownie nie wiedząc czemu kopnął go, że białowłosy oddalił się na kilka centymetrów.

𝓕𝓪𝓵𝓵𝓮𝓷  ~Hyunlix~Where stories live. Discover now