28. Tak bardzo.

11 1 3
                                    

Evan

Kilka dni później...

- Jesteście tego pewni? - pyta Klara, stająca tuż przy mym boku.

- Za cholerę nie - odpowiadam, ściskając broń w dłoni.

Wbrew pozorom i temu, że każdy z nas pragnął to zrobić, w rzeczywistości widzę teraz lęk i strach w twarzach moich towarzyszy. Każdy boi się śmierci, nawet będąc w takim miejscu jak to.

Godziny szlifowania planu, w obliczu ostatecznej decyzji, były na nic warte. Wszystko mogło się posypać, ktoś mógł popełnić błąd, ale też zachowanie naszego przeciwnika jest nieprzewidywalne. Możemy gdybać czy to wszystko się uda, jednak Żniwiarz, nie jest ani trochę przewidywalny, a to może pokrzyżować, którąkolwiek część naszego planu, a właściwie nawet i każdą.

I mimo, że przygotowania do tej akcji trwały długo i omówiliśmy każdy możliwy aspekt bezpieczeństwa, to mam wrażenie jakbyśmy tak naprawdę, nie mieli nic.

***

- Czuję się cholernie dziwnie - mówi Klara, idąca tuż przy moim boku.

Las dookoła wydaje się cichy i spokojny, jednak żywy. Wiatr porusza gałęziami drzew, które wytwarzają melodyjny szum wokół nas. Sądząc po promieniach słońca, jest wczesne popołudnie, jednak powietrze już jest gorące, duszne i takie...  Ociężałe. Jakby całe miasteczko, wiedziało co ma się wydarzyć, dokąd podąża nasza dwójka i z wrażenia po prostu wstrzymało oddech.

- Wiem, ja też - mówię, mocniej ściskając broń w dłoni. - Hej - dodaję, milszym głosem, widząc kątem oka, że cała się trzęsie. - Zobacz jak tu jest pięknie, jak w jakimś filmie.

- Faktycznie - mówi, podążając wzrokiem w kierunku, w którym patrzę.

Z pomiędzy drzew na prawo od nas, prześwituje błękit jeziora.

- Idealne miejsce na piknik - mówię znów, pragnąc choć przez chwilę, odwrócić jej uwagę od tego, co ma się zaraz wydarzyć. Sam natomiast, pozostaję w stu procentach czujny.

- Wow, ktoś tu z filmu grozy, próbuję nakręcić romans - mówi sarkastycznie, śmiejąc się pod nosem. Po sekundzie uśmiech jednak znika, gdy rozgląda się dookoła i dodaje: - Szkoda tylko, że główni bohaterowie, zostali by niespodziewanie rozszarpani przez bestie z lasu.

- Nie, ponieważ główny bohater, miałby broń i by ich ocalił - odpowiadam i niemal od razu widzę, jak kręci głową, nie ciągnąc dalej tematu.

Po dłuższej chwili ciszy pomiędzy nami, w końcu wychodzimy na otwartą przestrzeń małej plaży. Na której przystajemy.

- Boję się - szepcze dziewczyna, odwracając w moją stronę. - Czuję, że jestem cała napięta jak struna.

- Ja też się boje - odpowiadam szczerze. - Zakładaliśmy, że może pojawić się od razu, a może też po jakimś czasie. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby był w pobliżu, ale wiesz że to może się zmienić w każdej sekundzie. Musimy być czujni.

Kiwa głową na znak zgody i odwraca się w stronę jeziora.

- I pomyśleć, że wszystko zaczęło się tutaj. Może... - mówi, a jej głos drży, gdy przerywa. Jednak, gdy znów wznawia swoją myśl, głos ma już mocny: - Może gdybym się utopiła na początku, do tego wszystkiego by nie doszło... Miranda i Lucas by żyli, mi zaoszczędziło by to bólu, a wy byli byście bezpieczni w swojej bazie i Osadzie. Ty byłbyś bezpieczny.

Na moment wstrzymuję oddech, nie wierząc w to, co słyszę. Po chwili jednak robię krok w jej stronę, odwracając ją ku sobie.

- Nigdy ci tego nie powiedziałem, ale to ja wyciągnąłem cię wtedy z jeziora. Gdy tonęłaś... Najpierw myślałem, że to Cristina, bo w dzień, w który cię znaleźliśmy, ona zniknęła. Szukaliśmy jej wtedy z Lucasem... I możesz myśleć, że łatwiej było by wtedy po prostu utonąć, ale nie masz prawa myśleć, że byli byśmy bez ciebie w jakikolwiek sposób bezpieczniejsi... To co stało się z Lucasem i Mirandą... Mogło się wydarzyć tak naprawdę każdemu z nas, z tobą czy bez ciebie, ponieważ to miejsce, nie jest bezpieczne. A ja... Ja wtedy ocaliłem ciebie, nie Cristine, nie Lucasa czy kogokolwiek innego, tylko ciebie Klara. Ani razu tego nie żałowałem - kończę swoją myśl, na jednym oddechu, patrząc jak jej oczy rozszerzają się w zaskoczeniu.

Ciche MiejsceWhere stories live. Discover now