9. Co by było gdyby...

52 7 8
                                    

Evan

Życie w mieście Bosk, wydaje się być snem na jawie. Dni biegną jeden za drugim lecz tak na prawdę nikt ich już nie liczy, a przynajmniej nie ja. Codzienna walka z samym sobą, aby zachować resztki tego, co nazywa się rozumem. Czasami mam wrażenie, że za wiele już z niego nie zostało. Gdy dni dobiegają końca, a ja kładę się na moim prowizorycznym łóżku myślę sobie, że nie chce się już obudzić. Myślę, że to przez co tu przechodzimy nie jest warte, tego cierpienia. Jednak codziennie wstaje, w pełni sił o ile można to tak określić. I próbuje zrobić "coś". Tylko czym jest to "coś"? Ucieczką? Walką o kolejny dzień, walką o zapasy jedzenia? I tak w kółko i w kółko... Kiedy w końcu obudzę się z myślą, że dokonałem tego czegoś?

Myślałem, że nigdy lecz zmieniło się to kilka dni temu, a w momencie, gdy rzuciłem się do wody, aby wyciągnąć tonącą w niej postać. Myślałem, że była nią Cristina. Mało mnie interesowało, jak dostała się na środek jeziora. Wreszcie zrozumiałem, że nadszedł ten dzień w którym do końca zwariowała. Wiedziałem też, że mam u Lucasa dług, który właśnie przyszło mi spłacić.

Ale jakie było moje zdziwienie, gdy wyciągnąłem z wody kogoś zupełnie innego? Kogoś kto wydawał się całkowitym przeciwieństwem Cristiny. Mój wzrok automatycznie wędruje na drugą stronę pokoju w miejsce, gdzie siedzi ona. Klara. Wydaje się być o wiele bardziej spokojniejsza, niż jeszcze dzień temu lub po prostu lepiej udaje. W pośpiechu pochłania porcje ryżu, którą przygotowała Miranda.

Nigdy wcześniej nie widziałem tej dziewczyny, nawet wśród ludzi z osady po drugiej stronie jeziora, co świadczy o tym, że jest tutaj nowa lub długo żyła poza strefą bezpieczną czyli miejscami, gdzie są większe zbiorowiska ludzi. Jedną z nich jest nasz bunkier, kolejną osada po drugiej stronie jeziora, która znajduje się w pensjonat "Pod sosnami". Rzadko kiedy ścieramy się z ludźmi stamtąd, nie wiem czy którakolwiek z osób, które tam poznałem jeszcze żyje.

Następnym takim miejscem jest opuszczony hotel, znajdujący się koło apteki. Jednak ludzie, którzy się tam pojawiają nie są ani trochę ugodowi. Żyją zasadą zabij, albo zostań zabity. I stosują ją bez wzglądu na to czy mają styczność z człowiekiem, czy z Żniwiarzem. Wiele czasu już minęło odkąd interesowałem się tym ilu nas jest tutaj zamkniętych. Na tamtą chwilę spotkałem dwudziestu pięciu osób. Dwadzieścia pięć osób zamkniętych tu jak w więzieniu. Szybko jednak zorientowałem się, że to nie więzienie lecz klatka w której przebywają zwierzęta wystawione na rzeź.

Gdy patrzę na Klarę, widzę w jej zachowaniu wiele cech, które miała Cristina. Łatwo popada w panikę, jest lękliwa oraz wszystko poddaje w zwątpienie. Ale ma też w sobie te ciekawość, która każdego dnia pchała Cristinę do działania. To dobra cecha, możliwe że dzięki niej dojrzy coś czego my będąc tutaj już od dłuższego czasu, po prostu nie widzimy. Ta cecha jest też bardzo niebezpieczna, co sprawdziło się w przypadku Cristiny. Ciekawość wypełniała ją tak mocno, a brak odpowiedzi doprowadzał do szaleństwa... Obie są typem osób, które muszą coś zrobić i nie zamierzają czekać. Obie wyglądają też na osoby z zaburzeniami lękowymi. Pierwsza z nich się im poddała, co będzie z tą drugą?

Takie różne, a jednak łudząco podobne.

- Co? - pyta dziewczyna, widząc że na nią patrzę. 

Skończyła już pochłaniać swoją porcje i teraz zerka to na mnie, to na stół oddalony ode mnie o metr i na porcje jedzenia, którego jeszcze nie ruszyłem. Orientuje się też że długopis, którym jakiś czas temu pisałem w zeszycie, zawisł bezwładnie w powietrzu.

- Co, co? - pytam, po czym wracam do pisania.

Klara

Miejsce przebudzenia: łódka na jeziorze,

Ciche MiejsceWhere stories live. Discover now