Rozdział 27

6.4K 250 13
                                    



Siedział tam. Siedział i praktycznie się nie ruszał, patrząc przed siebie spod zmarszczonych brwi. Przysięgam, że ta zmarszczka na czole mu zostanie. Jeśli rzeczywiście tak będzie, będę mu to wypominać przy każdej okazji.

Jego jedynym ruchem było sięganie po nowego papierosa, odpalanie go i zaciąganie się. a tak to nie robił przez te parę godzin nic innego.

– Co miałeś w głowie przyprowadzając brata bliźniaka do drugiego brata bliźniaka? – syczałam, zerkając na balkon Maksa, na którym siedział i palił trzecią paczkę fajek.

Umrze na raka płuc jak nic. Lekarz od siedmiu boleści, myślałam zirytowana.

Ja chyba przyciągam takie pogmatwane akcje, bo jak to inaczej wytłumaczyć? Ze wszystkich ludzi na świecie, Karol musiał się sparować akurat z Aleksem! Znienawidzonym bratem bliźniakiem Maksa!

Ja to mam pieprzone szczęście.

– Skąd miałem wiedzieć, że się nienawidzą, co? – odwarknął mi. To było typowe, nie potrafiłam przyjąć krytyki. – Powinnaś mi powiedzieć.

Parsknęłam niemiło, wracając do swojego salon.

– To prywatne – odpowiedziałam, nie wyobrażając sobie mówienia mu prywatnych rzeczy Maksa.

Mówiłam mu wiele, ale nie przesadzajmy. Takie rzeczy mogłam przecież przemilczeć, wypadało, to był mój obowiązek.

Tym razem to on prychnął.

– To teraz mamy.

Przewróciłam oczami na jego pretensjonalny ton.

Nie spodobał mi się jego ton. Usiadłam na kanapie i zakryłam się kocem. Nadal miałam otwarty balkon, dla kontroli i zachęty Maksa. Chciałam by w końcu wstał z tych zimnych kafelek i do mnie przyszedł.

Już lepsze było by siedział naburmuszony na mojej kanapie, a nie w tym zimnie.

– mogłeś wspomnieć, że przyprowadzasz klona Maksa – wytknęłam mu.

Ja bym na pewno wcześniej powiedziała taka informację. Ale nie. Karol uwielbia niespodzianki.

– Pomyślałem, że to będzie fajny pliot twis.

Oczywiście.

– A tak w ogóle – zagadnęłam, nie chcąc wchodzić z nim w dyskusję na temat plot twistów. – Od kiedy jesteś gejem, co?

Milczał chwilę, a ja już myślałam, że mi nie odpowie, że to go jakimś cudem peszy i się wstydzi.

– Średnio? – mruknął w końcu swobodnie. – Dwa miesiące? Koło pięćdziesięciu dni jesteśmy razem.

Bydlak przez ten czas milczenia liczył dni swojego związku.

– Dlaczego ja nie wiem? – obruszyłam się, bo do diabła, wiedziała jaki ma rozmiar bokserek i skarpetek! A nie wiem takiej ważnej rzeczy!

– Specjalnie ci nie powiedziałem, bo byś ześwirowała.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze.

– Wcale nie – powiedziałam piskliwie.

– Wcale tak – przedrzeźniał mnie złośliwie.

– Ile się znacie? – zmieniłam temat, podciągając kolana do piersi.

Musiałem wiedzieć przynajmniej to.

– Nie wiem... Jakoś chwilę jak ty z Maksem zaczęłaś być razem. Poznałem go w pracy. Miał ważne informacje do sprawy. Wiesz obdukcja i te sprawy.

Tylko mój sąsiadWhere stories live. Discover now