JC się szmaci. Odcinek 2

157 4 8
                                    

Obudziłam się z niezłym bólem głowy. Niemrawo wyszłam ze swojego pokoju, który ten dziwkarz zdążył przerobić na zatęchły burdel i weszłam do salonu. Niestety nie przewidziałam tego, co tam zobaczę...

Off spał na kanapie, przykryty tylko kocem i gdyby ten koc zsunął się bardziej, ujrzałabym coś czego nie powinnam...

Nie mogę udawać. Offender jest gorącym, umięśnionym skurwielem i chętnie bym go przeleciała, ale nie mogę dać się sprowokować. Nie mogę dać mu do zrozumienia, że na niego lecę, chociaż nie tak dawno, przespałam się z nim i nie mogę zaprzeczać, że nie jest doskonałym kochankiem, bo to kurwa nie prawda... Brakuje tylko tego, żebym się od niego uzależniła. I sama wskakiwała mu pod koc... Nie nie nie! Nie zrobię tego!

Ominęłam śpiącego gwałciciela i weszłam do kuchni. W lodówce nie było nic ciekawego. Upośledzony Scott nie dbał o to żeby było w niej jedzenie! Bo po co!

Zamknęłam lodówkę z hukiem i niestety obudziłam tym samym łysego zboka. Dlaczego moje życie jest takie ciężkie.

— Co JC, wstałaś już, rybeńko? — Offender gwałtownie wstał z kanapy, kompletnie nie przejmując się brakiem gaci... Co za szczęście, że oparcie sofy zakrywało w dużej mierze jego klejnoty...

— Nie, to tylko mój duch krąży po mieszkaniu – warknęłam w jego stronę – Ubrałbyś się, debilu! — odwróciłam się w stronę szafki kuchennej, poszukując jakiś płatków śniadaniowych. Zawsze chowałam tutaj swoje ulubione Cookie Crisp. Zakładając, że ten zasraniec nie zeżarł ich razem ze swoją wątpliwej urody suczą, mogłam się spokojnie nażreć ulubionym żarełkiem!

— Najlepszym śniadaniem jest seks, kotku – zaśmiał się chamsko Off, komentując moje daremne próby poszukiwania jedzenia.

— Czy ja ci bronię ruchać kogoś na dzień dobry? — nawet się nie odwróciłam w jego stronę. I tak żarcia nie starczy na dwie osoby, więc możesz spadać i nie wracać – warknęłam, przetrząsając szafki i półki. Gdzie są moje płatki?!

— No, skoro nie bronisz – mruknął znacząco. Nim zdążyłam zareagować, było już za późno...

— Nawet się nie waż – wysyczałam, ale jego macki już owinęły się wokół moich nóg. W dodatku mój wzrok, chcąc nie chcąc, spadł wprost na obnażone klejnoty Offendera... Jego armata pięła się w górę... Kurwa, czemu ja zwracam na to uwagę?!

— Przecież nie bronisz – na jego półtwarzy pojawił się lennyface. Czemu...? — Dobre rżnięcie syci bardziej niż nie jedna miska tych twoich płatków – zaśmiał się.

— Czy ja myślę na głos? — warknęłam zła. Dupek świetnie bawił się tym, że mnie irytował. Stał z założonymi rękoma, a jego macki próbowały wśliznąć się tam gdzie nie powinny.

— Tak, kotku – tym razem złapał mnie za podbródek. Wysunął ten swój czarny, oślizgły język, z zamiarem zgwałcenia moich ust – A jak kotek tak bardzo chce mleczka, to kotek dostanie. Prosto do pyszczka – rozwarł na siłę moje nogi. Chwalmy Pana, że miałam długie spodnie... Czy ten nienasycony niedojeb w metaforyczny sposób powiedział, że strzeli we mnie... — Ale najpierw, pouczymy się anatomii – zaśmiał się grubiańsko.

— Pouczmy się lepiej filozofii – mruknęłam – Czy jesteś w stanie przewidzieć lecącą w twoją stronę patelnię? — dodałam z uśmieszkiem.

— Co? — palnął.

— Sajens, bicz! — wydarłam się i przywaliłam mu patelnią prosto w krzywą mordę. Tak się cieszę, że Tefal była pod ręką! Przecież chciałam sobie zrobić omleta i miałam ją na wierzchu. Jak dobrze...

Współlokatorka Offendera ( ͡° ͜ʖ ͡°)Where stories live. Discover now