3. Przeszkodziłam Pani burmistrz...

101 10 5
                                    


(Wrzucam gifa tu bo na telefonie nie działa dodawanie gifow w tle, btw pasuje on do tego rozdziału hehe) - już poprawione, gif w mediach

(Bohaterka przez cała książkę przeciska się między ludźmi XDDD)

ej właśnie: bruce czy batman?

szczerze: podobał wam się film? bo jakoś niby większości się podobał, ale też niektórym nie. to chyba kwestia albo kochasz albo nienawidzisz.





Biegłam najszybciej jak tylko mogłam. Na klatce nie było tak dużo ludzi jak na dole czy na piętrach, ale czasem musiałam się przeciskać między siedzącymi na schodach obywatelami. Oczywiście musiałam dostać na chwilę zadyszki przez te schody, więc odrazu po wejściu na kolejne piętro przystanęłam na kilka sekund, aby wziąć oddech.

Kiedy już miałam kontynuować poszukiwania Pani Burmistrz, złapałam kontakt wzrokowy z mężczyzną o smukłej sylwetce, który z delikatnym uśmiechem stał obok innych ludzi opierając się o ścianę. Wyglądał dość tajemniczo, ze względu na jego ubiór i wygląd - miał na sobie gustowny garnitur z kamizelką, a jego włosy były przerzucone na prawo, sprawiając że wygląda jak elegancki emo.

-A co to za zadyszka Pani Komisarz? Oszukiwało się na testach sprawnościowych? - powiedział uśmiechając się szyderczo.

-Oj, chyba przegapiłam moment kiedy trzeba było się zaśmiać - odpowiedziałam mu przeszywając go moim sukowatym wzrokiem. Następnie dopowiedziałam - spierdalaj stąd panie ciekawski, marnujesz mój cenny czas.

-W porządku, tylko się nie zadysz haha - ze śmiechem zaczął odchodzić w stronę pozostałych, po chwili odwrócił się na kilka sekund spoglądając w moją stronę. Ta sytuacja mnie zdezorientowała, ale musiałam biec dalej przeszukując kolejne piętra, myśląc o sytuacji sprzed chwili.

-Zaraz zaraz kurwa skąd ten gość wiedział kim jestem? - zapytałam sama siebie. Byłam zbyt rozkojarzona w tamtym momencie, żeby zauważyć ten szczegół. Ale jebać to, później o tym pomyślę bo widzę gabinet Pani Burmistrz.

Wchodzę do pomieszczenia, a tam brak żywej duszy. No i chuj mi w dupe - powiedziałam do siebie. Zaczęłam biegać po innych pokojach z nadzieją że znajdę zagubioną księżniczkę. Wszędzie był jeden wielki śmietnik - rozrzucone dokumenty, przewrócone krzesła. Jakby ich kurwa mieli zbombardować (co nie mijało się z prawdą... niestety).

Obeszłam każde pomieszczenie, a po Pani Burmistrz - ślad zaginął. Uznałam, że to pierdole, może już jest na dole, a może nie żyje - chuj wie. Postanowiłam się przejść do łazienki. Te brodzenie w wodzie, i generalnie ta ilość wody spowodowała, że tak mi się sikać zachciało. Otwieram kabinę, ale o mało nie dostałam zawału, zgadnijcie kto tam siedział - szanowna Pani Burmistrz! Siedziała na kiblu i czytała gazetę podczas gdy ja latałam po całym biurze w poszukiwaniu księżniczki.

- Przepraszam, co tu się odpierdala? - spytałam donośnym głosem - słyszałam ze jest Pani postrzelona, a siedzi sobie tak o na ubikacji? - zapytałam nadal przytrzymując drzwi.

- Czy może Pani przestać się na mnie patrzyć? Rozprasza mnie Pani - zadarła nos zakrywając się gazetą.

Zamknęłam kabinę podchodząc do umywalki. Umyłam ręce i spojrzałam w lustro.

Jednocześnie wyglądałam jak codzień, jedynie cienie pod oczami były bardziej widoczne. To zrozumiałe, przecież nie malowałam się. Słyszałam o wodzie, a mój korektor zdecydowanie nie jest wodoodporny. No nic, to lepsze niż smugi tuszu na policzkach.

Spięte włosy trzymały się razem, chociaż te pierdolone baby hair wydostawały się z każdej strony czyniąc ze mnie jedną z postaci z Alicji w krainie czarów. Nie, nie chodzi o Alicję. Bardziej wyglądałam jak Kapelusznik... to prawda jest nadal nieziemsko przystojny, ale...

Kuzwa o czym ja myśle. Lepiej skupie się na tym co rzeczywiście się dzieje. Podwinęłam rękawy żakietu który miałam na sobie. Buty to już raczej były dawno zatopione, a skarpetki to już chyba narty wodne... japierdole - mruknęłam pod nosem.

Psiknęłam. No kurwa, tak szybko? Już będę chora? Nie mam kondycji i zdrowia?

A propos...

Skąd ten gościu wiedział że jestem komisarzem? Od lat mnie nie było w mieście, a on nie wyglądał raczej na turystę. Zdecydowanie był miastowy. Nie ma chuja, żeby słyszał o mnie w gazecie. Mój przełożony zbiera wszystkie laury za moje osiągnięcia. Czekaj chwila, czy to...

- Czy może mi Pani wyjaśnić kim jest oraz dlaczego weszła mi do kabiny? - rozmyślenia przerwała mi Pani burmistrz. Z wiadomości pamietam że na imię ma Bella*.

- Komisarz Eden Morton w gotowości Pani burmistrz - ledwo powstrzymałam się od zasalutowania.

- Interesujące... - skomentowała - co was sprowadza do miasta komisarzu - zapytała wiedząc że nie jestem stąd.

- Głównie powody rodzinne. Mama i babcia mieszkają tu niedaleko portu morskiego. A raczej mieszkały. Slyszałam że z portu ledwo co zostało - westchnęłam. Na prawdę miałam nadzieję że moje dziewczyny są całe i zdrowe.

- Możesz podać ich rysopisy? Widziałam od wczoraj bardzo wiele obywateli, jest szansa ze ktoś zapadł mi w pamięć - wyprostowała się.

- Oczywiście, dziękuje za pomoc - stwierdziłam ze warto być miłą. Najważniejsze że znajdę rodzinę.

- Jeszcze ci nie pomogłam. Chodź za mną.





*uuuu bella😏




Kuzwa dziękuje Dominikowi który dosłownie napisał ten rozdział bo ja miałam tyle weny ile dziurek w nosie No prosze was...

Rodzina ponad wszystko | "The Batman" 2022 Robert Pattinson fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz