13. Zmorzyca.

74 12 22
                                    

Lambert, analizując później swe nocne spotkanie z tym dziwnym, czerwonookim stworzeniem, nie potrafił stwierdzić czy wystrzelił bełt przypadkiem, czy też zadziałała u niego pamięć mięśni, wyrobiona podczas nauki w Szkole Rycerskiej.

Co jeszcze dziwniejsze, wybiegając z ogarniętego płomieniami pokoju z plikiem pergaminów pod pachą przypomniał mu się człowiek, o którym niemalże zdążył całkowicie zapomnieć od czasów ukończenia Szkoły. Mimowolnie przed jego oczami ukazał się pamiętny obraz karła z kuszą, wrzeszczącego na niego w deszczu, że znowu zaspał na poranne zajęcia.

Tyrion, obcokrajowiec służący w anselmskim wojsku, niesamowicie inteligentny nauczyciel kusznictwa, a przy tym jeden z ulubionych instruktorów Lamberta, częstokroć powtarzał, że jeśli nie jesteś pewien co do zamiarów swojego przeciwnika, to najlepiej uznać go za przeszkodę i profilaktycznie odstrzelić. Dlatego też maglował swoich kursantów w strzelaniu z kuszy, aż w końcu każdy z nich reagował na niebezpieczeństwo odruchowo, celując w czule punkty przeciwnika i naciskając spust, jeszcze zanim sami rycerze i żołnierze zdawali sobie sprawę w co celują.

Bełt z kuszy trafił potworka z karczmy prosto w obojczyk, a więc był to całkiem dobry strzał. Lambert, chcąc sobie dodać animuszu, raczej stawiał w tej sytuacji na pamięć mięśniową a nie zwykły przypadek, bowiem karzeł ze Szkoły Rycerskiej szczególnie jego ze wszystkich kadetów męczył na swoich zajęciach z kusznictwa.

„Chuderlawy jesteś i w dodatku tchórz. Jeśli chcesz się jeszcze na coś przydać swoim kompanom w armii, to chociaż strzelać się naucz. Wtedy nie będziesz całkiem bezbronny, może nawet dłużej pożyjesz.", powiadał często Tyrion.

Lambert szkolił się więc w szczególności w kusznictwie, bowiem jego rodzice, wykorzystując znajomość z Olsenami, sprytnie zwolnili go z obowiązku ćwiczeń z mieczem na placu. W ten sposób sierżant skończył Szkołę Rycerską z miernym poziomem walki wręcz, za to potrafił całkiem nieźle strzelać i doskonale jeździć konno. Opanował też podstawy strategi, nauczył się bardzo dobrze czytać mapy i wypełniać raporty oraz inne dokumenty, dzięki czemu pułkownik Olsen przyjął go jako swojego sekretarza.

O'Hale pamiętał doskonale uśmieszek sir Tyriona, gdy opuszczał mury szkoły wraz z resztą absolwentów. Dopiero wtedy dowiedział się, że jego instruktor był pogardzany przez niemal wszystkich w armii Anselm z powodu wzrostu, zabroniono mu też nosić żołnierski munduru poza terytorium Szkoły.

Wśród absolwentów krążyły nawet plotki jakoby karzeł w swej ojczyźnie zastrzelił z kuszy własnego ojca, w dodatku w wychodku. Co prawda plotkom zwykle nie powinno się ufać, ale sierżant wolał dmuchać na zimne. O'Hale od tego momentu nie przyznawał się nikomu, że strzelania uczył go wyklęty karzeł.

– Jakbyś nadal mieszkał w Aldersbergu to pewnie byś się ze mnie śmiał, gdybym ci opowiedział po przyjeździe o tym małym potworze. - wydyszał Lambert pod nosem, wspinając się po schodach.

Sam nie wiedział, czemu wbiegając na poddasze karczmy pomyślał akurat o nim. Może chodziło o czystą rywalizację? W końcu teraz O'Hale, jako jeden z uczniów Tyriona, mógł się pochwalić jeszcze większym i dziwniejszy wyczynem niż jego nauczyciel - oto najpewniej postrzelił przedstawiciela jakiegoś rzadkiego gatunku potwora, którego wizerunku najpewniej powinien szukać w bestiariuszu! Na dodatek dokonał tego w obskurnej karczmie i to w obronie nieswojego kundla, przy okazji wzniecając pożar. To chyba było bardziej szokujące niż zastrzelenie własnego ojca w wychodku. O ile oczywiście te plotki o Tyrionie były prawdziwe.

Zwiadowcy: Sól w oku [WSTRZYMANE]Where stories live. Discover now