~ Layla ~
Minęły dwa dni odkąd zostałam odbita z rąk tego psychopaty. Spędziłam je oczywiście w szpitalu. Laura nie chciała mnie wypuścić wcześniej do domu, bo doszła do wniosku, że mój stan psychiczny jest kiepski. No, a jaki niby ma być po tym wszystkim? Wstydzę się spojrzeć w oczy wszystkim. Moja mama siedziała ze mną przez cały ten czas w szpitalu i zamieniłam z nią raptem dwa zdania. Już nie wspomnę, że jest mi źle spojrzeć w oczy Sofii. Miałam do niej uraz za ukrycie prawdy o Enzo, ale teraz okropnie się czuję z poczuciem winy, że przeze mnie Caterina nie żyje. Mama opowiadała, że jak przylecieli to wszyscy byli w bardzo złym stanie po stracie Riny. Tak bardzo chciałabym móc cofnąć czas i nie pozwolić jej ze sobą jechać. To, co się zdarzyło mi musi być karą za to, że sprowadziłam śmierć na Rinę. Boli mnie cholernie, że przez to mały Enzo nie pozna swojej mamy. Jutro odbędzie się pogrzeb Riny, ale cały czas nie wiem czy powinnam tam pójść. Z jednej strony ona była mi jak siostra i nie wyobrażam sobie jej nie pożegnać, ale z drugiej nie wiem czy jestem w stanie znieść wzrok tych wszystkich osób, które tam będą. Pewnie będą się na mnie patrzeć z pogardą za to, co się stało. Ja natomiast boję się iść ze względu na to, co się mi stało. Najchętniej zamknęłabym się w jakimś ciemnym pokoju i nigdy już z niego nie wyszła. Jedyny pocieszający fakt mojego dzisiejszego wypisu ze szpitala to to, że zobaczę moje dzieci. Mama mówiła mi (tak może się nie odzywałam, ale słuchałam co mówi), że Enzo powiedział im, że musieliśmy pilnie gdzieś wyjechać i dlatego były z Liamem i Danielle. Alessia i tak nic nie rozumiała, z tego co się działo. Tony natomiast jak zawsze był podejrzliwy, ale wczoraj odważyłam się z nim porozmawiać i zapewniłam go, że nic mi nie jest. Trochę go tym uspokoiłam.
- Layla, kochanie pora się zbierać do domu - powiedziała spokojnie do mnie moja mama - przed szpitalem czeka już na nas samochód z Alexem.
Skinęłam tylko głową i wstałam z łóżka. Ubrana byłam w luźne dresy i założyłam czapeczkę z daszkiem oraz ciemne okulary. Nie chcę żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie. Poza tym w okularach przeciwsłonecznych nikt nie widzi moich cholernie podkrążonych oczu. Nie mogę w nocy spać, ponieważ mam koszmary. Jak już uda mi się zasnąć to zaraz budzę się z krzykiem. Nie chcę faszerować się tabletkami więc wyglądam jak wyglądam.
Całą drogę do domu wyglądałam przez szybę w samochodzie. Przejeżdżaliśmy przez miejsce, gdzie ten cały koszmar się zaczął. Poczułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Muszę tu stanąć, nie wiem po co, ale muszę.
- Zatrzymaj się Alex! - krzyknęłam.
- Ale...
-Zatrzymaj do cholery ten pierdolony samochód!!! - podniosłam głos jeszcze bardziej.
Poskutkowało i w końcu stanął. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do drzewa, które było spalone. Samochód musiał się zapalić. Biedny Thomas... Pamiętam, że ten drugi, chyba Rosjanin zastrzeli go, a później wyciągnął z samochodu Rinę. Podeszłam do miejsca, gdzie wydaje mi się, że Vito ją zastrzelił. Wydaje mi się tak, ponieważ pomimo, że minął tydzień to widać jeszcze niewielkie plamy krwi. Deszcz nie padał to i do końca się nie wypłukały pomimo, że pewnie zalali ją wodą. W końcu wypłynęła z niej cała krew. Przykucnęłam i zaczęłam mocniej płakać.
- Rina tak bardzo mi przykro. Nie chciałam żebyś przeze mnie umarła.
Moja mama podeszła do mnie z tyłu i przytuliła mnie do siebie. Pocałowała mnie w czoło i głaskała po włosach. Tkwiłyśmy w tej pozycji przez kilka minut.
- Layla powinnyśmy już ruszać dalej - wyszeptała do mnie - jesteś jeszcze słaba. Powinnaś teraz odpoczywać.
Wstałyśmy i wróciłyśmy do samochodu. Alex ruszył w dalszą drogę. Przez całą drogę od tego miejsca, aż do domu oglądałam się i spoglądałam w tylną szybę, czy nikt nie strzela do naszego drugiego samochodu z ochroną. O Boże właśnie sobie uświadomiłam, że wtedy nie zginęli tylko Thomas i Caterina. Przecież z nami jechało jeszcze siedmiu ochroniarzy.

YOU ARE READING
Mafia Queen (Ferreri Empire vol. 2) (18+) ✔️
Mystery / ThrillerJedna chwila wywróciła całe moje idealne życie do góry nogami. To miał być najszczęśliwszy dzień naszego życia - nasz ślub. Zmienił się on jednak w mój najgorszy koszmar. Minęły 2 lata, a ja dalej tkwię w tej skorupie. Na zewnątrz twarda, szukająca...