Nightmares

784 30 9
                                    

W oddali dało się dojrzeć konające ciało. Ciało dziesięcioletniego chłopca, zewsząd wypływała ciemna szkarłatna ciecz, która zdawała się nie kończyć, tym samym potęgując cierpienie istotki.

Gdy mężczyzna do niej podszedł, ujrzał twarz dziecka. Lico to było niezwykle znajome, jak też przerażające. Usta pozostawały nieustannie wykrzywione w uśmiechu, z którego to kącików, ciekła krew. Spojrzenie puste, trwałe utkwione w oczach starszego. Kiedy żyjący przybliżył się jeszcze bardziej do konającego, ujrzał to czego najbardziej się bał, twarz swojego małego synka. Nie miał sił uwierzyć w to co działo się przed jego oczyma.

Leżący Peter, który cieszy się z tego, iż historia jego egzystencji dobiega końca. Wtem wargi brunecika otworzyły się, a z pomiędzy nich uleciało zdanie, jakiego się nie spodziewał usłyszeć:

- To wszystko twoja wina tatusiu. To przez ciebie umieram tatusiu. Radosna nowina, nieprawdaż? Umieram. - przez dobór słów, kwestia dzieciątka była jeszcze bardziej przerażająca.

- J-jak t-to? - nie dowierzał, jak mógł się przyczynić do zakończenia podróży, jaką jest życie, jego własnego syna?

- Wyparłeś to już z pamięci? - mówiąc to podniósł się. Jego ciało było czarno-białe, a jedną noga zdawała się być złamana, co stało się powodem kulenia, przez co obraz Istoty stawał się jeszcze bardziej przyprawiający o gęsią skórę. Rozpoczął zbliżać się do Anthonego. - Przecież sam to zrobiłeś, tym. - uniósł jedną dłoń do kącika swych ust, a drugą wyciągnął zza pleców nóż.

- Nie...To nie możliwe...

- A jednak, ojczulku...Teraz poczuj ten cudny ból, tak jak ja. - mówiąc to chłopiec zerwał się z miejsca i kiedy miał już dotknąć ostrzem jego szyi...mężczyzna przebudził się zlany potem, z tego niewątpliwie najgorszego koszmaru.

Podniósł się do siadu, po czym w jak najszybszym tempie pobiegł do pokoju swego synka, by upewnić się, iż temu nic się nie stało.

Gdy dotarł do pomieszczenia delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. Jego wzrok spoczął na śpiącym dziesięcioletnim dzieciątku. Nie mogąc oprzeć się tej pokusie, podszedł po cichutku do łóżka i delikatnie ułożył swe ciało obok tego drobniutkiego.

By następnie odpłynąć w ramiona Morfeusza. Tym razem grecki bóg zabrał go w przyjemne miejsce.





332 słów.

Wiem, że te shoty są krótkie lecz taki był zamysł przy ich powstawaniu.

I jak? Shot wam siedzi, czy nie?

I jak? Shot wam siedzi, czy nie?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

bingo od: dark_dragon_rider 

Oneshoty irondad BINGOWhere stories live. Discover now