Rozdział 3 - Kochanek w różnych postaciach

130 11 48
                                    

Pierwszy dzień zdawał się być dla Touyi wyblakły, tak jak on sam. Cieniem samego siebie był już od dawien dawna, a teraz już po tym cieniu nawet nie zostało nikłe pasemko. Popadł w apatię i marazm, a cały świat zdawał się być dla niego tak samo bezbarwny.

Tamtej nocy doszło do wybuchu. Ustalali dopiero co dokładnie było jego przyczyną i jak wielu rannych jest. Interwencja oraz pomoc przebiegły szybko, a mimo to ofiar było dużo. W tym Rei. Obecnie nieprzytomna na łóżku szpitalnym, mimo że jej stan nie był zagrażający życiu. Touya jednak nie potrafił się pogodzić z tym, że ona znów cierpiała i znów była w szpitalu. Zamknięta w jednym z nich przeżyła tyle lat, by teraz nie móc się od tego uwolnić. A Touya przez wyrzuty sumienia co do niej, czuł się gorzej, niż ktokolwiek inny. Ten piękny i kruchy kwiat znowu został zdeptany i przesadzony. Ile jeszcze ma wycierpieć? Ile bólu szykuje życie na każde z nich?

Endeavor tak samo oberwał, jednak dla niego, jako bohatera taka sytuacja była typowa. Nie zrobiło to na nim wielkiego wrażenia, a przez umiejętności obrony nic poważnego mu się nie stało. Wtedy. Razem z innymi od razu brał następnie udział w ratowaniu gości. Nie tylko z powinności bohatera, ale również i gospodarza, przez którego Ci ludzie znaleźli się w tym miejscu o tamtej porze. Również został ranny, ale nie w takim stopniu, by również zagrażało to życiu.

Rei miała dość dużą ilość poparzeń jak i obrażeń wynikających z pędu rzeczy, które leciały na nią przez wybuch. Medycyna wspomagana darami potrafiła się tym szybko zająć. Mówili, że jeszcze tego dnia się obudzi, tak samo jak Endeavor, którego sytuacja była zgoła inna. Dla niego duża temperatura problemem nie była, za to nawdychanie się dwutlenku węgla już tak. On miał zostać tu na kilka dni, choć Touya przeklinał w środku, że Enji nie zginął tamtego dnia, a dał mu jedynie kilka dni, by móc spróbować żyć normalnie. Kilka dni w których po raz pierwszy będzie bez widma porażki ufundowanej przez widok swojego oprawcy.

– Muszę pójść po jakąś dodatkową szklankę. – powiedziała radośnie Fuyumi, gdy tego dnia zjawili się następni bohaterzy znani Endeavorowi z pracy, a przy okazji również i Rei. Odebrała od nich kwiaty, które salę ich matki zdobiły tak licznie, jakby chciały tworzyć obraz łąki. Wszyscy ją uwielbiali, to też i odwiedziny jej były wręcz obowiązkiem dla każdego, kto ją znał. Mimo że sala była prawie pusta, nie licząc najpotrzebniejszych dla jej zdrowie rzeczy, to kwiaty dodały urokliwego widoku na tyle, że przyjemnie mijał tu czas.

Touya siedział na jednym z krzeseł w kącie sali. Nie rozmawiał z nikim przybyłym. Ani teraz, ani wcześniej. Nie rozumiał nigdy konceptu odwiedzin w szpitalu. Przez rodzinę owszem, ale nie przez osoby, które emocjonalnie nie były z rannymi związane. Przychodzą tylko żeby co? Głupio nie było? Żeby wesprzeć rodzinę poszkodowanego? Dla niego jest to tym bardziej irytujące, że zakłóca spokój tych, którzy cierpią, bo ich najbliższa osoba jest w takim stanie. Nie potrzebują pustych słów teoretycznego współczucia. Przynajmniej on nie.

Nie podzielała jednak tego ani Fuyumi, ani Renjiro, dla którego Rei również była bliska, bo znał ją już od ponad dekady, a dom Todoroki był tak właściwie i jego drugim domem. Dla nich odwiedziny były wsparciem. Nie tylko dla samej Rei jak się obudzi i zobaczy ile osób na nią czeka, ale również i dla rodziny, bo wiedzieli, że w razie czego nie są sami i ktoś jeszcze czuwa. Potrafiło to oderwać od tej tragedii, a Fuyumi jako wieczna optymistka była zdania, że mama za chwile i tak z tego wyjdzie, więc nie ma co się zamartwiać.

– Dabi. – zaczął inspektor. Jako, że Fuyumi wyszła z pomieszczenia, został w nim jedynie on i Renjiro, który po nocy czuwania zasnął w krześle. Touya nie mógł spać, nie potrafił. Nie przy tym do czego doszło i nie przy tym co miało nadejść. Był niespokojny i żył jedynie obawami. Renjiro nadal pozostał sobą, a w tym wszystkim dodatkowym celem Touyi było to, by tak już zostało.

The doll that caught fire - Hero Dabi x OcOù les histoires vivent. Découvrez maintenant