Ps. Teraz zauważyłam że nie poprawiłam 2 rozdziału więc zaraz to zrobię.

Przez następny tydzień Potter zostawił Severusa samego. Tak samo Lucjusz, jeśli chodzi o sprawę. Po pieprzeniu w krzakach w połowie drogi między Hogsmeade a Hogwartem wydawał się na tyle zaspokojony, że nie miał ochoty ciągnąć Seva do brudnych szaf… na razie. Seks w tamtym czasie był gorszy niż zwykle - brutalny, szorstki i całkowicie pozbawiony emocji. Sev poczuł się potem jak kawałek mięsa, jak seks-zabawka, która ma tylko jeden cel. Zwymiotował, kiedy Lucjusz wyszedł i zastanawiał się, czy to był gwałt. Zgodził się, prawda? Przynajmniej kilka pierwszych razy… to nie ma znaczenia, pomyślał Severus, gdy wracał do Hogwartu w gryzącym listopadowym wietrze, nie mogę nikomu powiedzieć. To nie tak, że kogoś by to obchodziło.

Mógł sobie wyobrazić Pottera i jego przyjaciół, którzy szydziliby, gdyby się kiedykolwiek dowiedzieli. Pewnie powiedzieliby, że Severus na to zasłużył. I może tak było. Może to była jego kara za wszystkie złe rzeczy, które zrobił w życiu. Severus wyszorował się do czysta tej nocy, kiedy wrócił do zamku, i każdej późniejszej nocy, ale obrzydliwe palce Lucjusza pozostały na nim w postaci brzydkich fioletowych siniaków na jego biodrach.

Dlatego był tu dziś wieczorem - w łazience prefekta, późnymi godzinami. Severusa nie wpuszczano do tej pięknej łazienki z basenem zamiast normalnej wanny. Nie był prefektem. A jednak jakoś pachnąca, musująca, różnokolorowa woda, w której teraz siedział, łagodziła jego bóle lepiej niż pospieszne prysznice w łazience w akademiku, gdzie bał się, że ktoś wpadnie do środka i zawstydzi go przed wszystkimi innymi Ślizgonami. Tutaj Severus miał spokój i ciszę.

Przesunął bladymi palcami po bąbelkach zebranych na cudownie gorącej wodzie, a gdy to zrobił, bąbelki oderwały się i wzbiły w powietrze, migocząc, gdy płynęły do ​​sufitu, tylko po to, by się odbić i opaść z powrotem w dół. Severus uśmiechnął się. To było miłe. Westchnął z zadowoleniem i zanurzył się głębiej w wodę, tak że delikatnie otarła się o jego podbródek. Zamknął oczy i pozwolił sobie, choćby na krótką chwilę, zapomnieć o wszystkich kłopotach swojego życia. Nie myślał o Lily, Potterze, Lucjuszu, ani o tym, że wszyscy go nienawidzili, ani o tym, że znowu zamierzał zostać sam na Boże Narodzenie w Hogwarcie, ani o Tym, Którego Imienia Nie Wymienia, i po prostu był zrelaksowany.

Niestety ten relaks nie trwał długo, bo nagle przerwał go odgłos otwieranych drzwi. Oczy Severusa otwarły się i ze strachem spojrzał na tego, kto miał wpędzić go w kłopoty. To był James Potter. Oczywiście, że tak. Ten kutas był wszędzie. Sev wstrzymał oddech, gdy Gryfon wszedł, nucąc coś pod nosem. Wydawało się, że nie zauważył Ślizgona, gdy odwiesił swoją szatę i odłożył ręcznik, ale potem odwrócił się i jego oczy rozszerzyły się, jego oczy wylądowały na Severusie, który bezskutecznie próbował ukryć się w bąbelkach.

— Nie jesteś prefektem — powiedział Potter, rozbawienie zakwitło na jego twarzy, gdy przechylił głowę na bok. Sev spojrzał na niego.

— Wynoś się, byłem tu pierwszy — warknął. Nagle skrępowany skrzyżował ręce na piersi, chociaż Potter i tak nie mógł tego zobaczyć pod wodą. Ślizgon miał nadzieję, że jego wróg pomyśli, że rumieniec na jego policzkach był spowodowany upałem w łazience.

— To nie tak działa, wężowy chłopcze. — powiedział zadowolony z siebie Potter — Nawet nie wolno ci tu wchodzić.

— Dlaczego w ogóle jesteś tutaj tak późno? — Sev warknął, ponieważ był w pełni świadomy, że Potter miał rację. Gryfon wzruszył ramionami i naciągnął sweter przez głowę, zostawiając go w czarnej koszulce. Rzucił sweter na ławkę pod ścianami łazienki i ostrożnie położył lekko zaparowane okulary na ubraniu. Bez nich wyglądał inaczej, jakoś starzej.

Her best friend / JeverusWhere stories live. Discover now