13.

583 38 11
                                    

James obudził się cały obolały po spaniu w dziwnej pozycji. Bolały go plecy i zdrętwiało ramię. Kiedy spojrzał na część łóżka za nim, zobaczył, że jedyną rzeczą, która powstrzymywała Syriusza przed upadkiem, było ramię Remusa obejmujące jego talię, myśląc, że jedna z jego stóp wciąż leży na ziemi. Remus z kolei zsunął się do połowy łóżka, więc jego twarz była przyciśnięta do łopatek Syriusza, a stopy zwisały z krawędzi łóżka. Między Remusem a Jamesem znajdował się kawałek materaca, odkąd Gryfon tak mocno przycisnął się do Severusa, który został uwięziony między jego ciałem a ścianą. Wydawał się jednak zadowolony – kiedy James spojrzał na niego zamglonymi oczami, zauważył, że Ślizgon wyglądał trochę jak kot, oddychając delikatnie na klatce piersiowej Jamesa. Gryfon zorientował się, że się uśmiecha, jest taki ciepły i szczęśliwy, i pochylił się, by móc obudzić Severusa pocałunkiem.

A potem przypomniał sobie, gdzie jest, i powstrzymał się. Jego dwaj przyjaciele spali za nim, a Sev nie był jego chłopakiem i nie wiedział, jak chłopak zareaguje, jeśli spróbuje go pocałować. James tak naprawdę nie wiedział, czym dokładnie byli, i nie mógł teraz zapytać dlaczego, skoro Remus i Syriusz byli tu teraz. James musiał zadowolić się po prostu cieszeniem się ciepłem ciała Seva przy nim.

Syriusz poruszył się i coś zaszeleściło w nogach łóżka. James wzdrygnął się, kiedy chłopak usiadł nagle. — PREZENTY! – ryknął, wyglądając jak podekscytowany dzieciak w… no cóż, w Boże Narodzenie. Co było ironiczne, bo to było Boże Narodzenie. W ciągu kilku sekund donośny głos Syriusza sprawił, że pozostali chłopcy wstali i pospiesznie usadowili się na łóżku, wciągając paczki z imionami na kolana (Remus musiał podnieść swój z podłogi, ponieważ je kopnął).

— Wesołych Świąt! — powiedział z zachwytem James, rozrywając swoje paczki, a znajome motyle podniecenia wybuchły w jego żołądku. Mógł mieć siedemnaście lat, ale wciąż był dzieckiem, jeśli chodzi o prezenty. W ciągu kilku sekund łóżko było zaśmiecone papierem do pakowania.

James dostał bilety na półfinały quidditcha od swoich rodziców, miniaturę nowej miotły, Swiftstick od Asadory, która latała po pokoju Jamesa, gdy uwalniał ją z opakowania. Jeden z jego wujów – a James był pewien, że to Alistair – dał mu scyzoryk, który zamienił się w piętnaście innych przedmiotów, w tym łyżkę i mini siekierę. James dostał też od ciotek i wujków trochę więcej mugolskich przedmiotów, takich jak nowe prześcieradła, sweter, pieniądze i portfel, a także książkę o historii magii, którą James odrzucił na bok niemal natychmiast.

— Co to do diabła jest? — zapytał James, otwierając pięknie zapakowane pudełko od Remusa. W środku stwierdził, że jest bez dna i pełen czekolady. Wilkołak wzruszył ramionami.

— Dostawa czekolady — powiedział od niechcenia, zakładając absurdalny fioletowy kapelusz z piórami, który dostał dla niego Syriusz. — Na cały rok.

James uśmiechnął się. — Jesteś szalony. Oboje jesteście — dodał, wskazując na butelkę Ognistej Whisky leżącą pod jego nowym swetrem, który podarował mu Syriusz. Remus i Syriusz zaczęli się śmiać, podobnie jak James, obserwując, jak jego dwaj przyjaciele przyjaźnie przekomarzają się i popychają do siebie nad swoimi prezentami, Remus wciąż miał na sobie ten głupi kapelusz.

— Chłopcy! — Mama Jamesa zawołała z dołu. — Śniadanie!

— Huuu! — Syriusz wiwatował i wstał z łóżka, rzucając się do drzwi, z Remusem depczącym mu po piętach, mówiąc mu, żeby zwolnił. James uśmiechnął się i odwrócił do Severusa, szczerze szczęśliwy w tej chwili – to były święta Bożego Narodzenia, miał z nim swoich najlepszych przyjaciół, a chłopak, którego mógł trochę pokochać, był obok niego.

Her best friend / JeverusWhere stories live. Discover now