Rozdział 17 Pożegnanie

112 7 3
                                    

24 Marca 2022.

Perspektywa Alexa
Minęło parę dni od całego tego przejścia z łowcami, które spowodowały dwie straty, ale to ta jedna było najboleśniejsza Kevin mój przyjaciel, który był zawsze przy mnie, gdy byłem w potrzebie nawet przy rujach mi pomagał, a teraz go nie ma i czuje, że to moja wina, gdybym nie zgodził się na przerwanie więzi łowcy, by nas nie porwali, a oni, by nie musieli nas ratować jeszcze zabiłem tyle ludzi zostałem prawdziwym zabójcą, ale jakby nie patrzeć stałem się nim, gdy zabiłem ojca Omega zabójca tego jeszcze nie grali, a może i grali, patrząc na Rebekę i sprawa z codym mnie dobija, wiedząc, że mój przeznaczony mnie nie chce Kev, by umiał wybrnąć z tej sytuacji i mnie pocieszyć umiał sprawiać, że przestało się myśleć o głupotach

– Wiedziałam, że cię tu spotkam zawsze z Kevinem przychodziliśmy pod kanion, żeby sobie posiedzieć – odwróciłem się i zauważyłem Wiktorię stojąca nade mną – Mogę usiąść?

– Siadaj tylko ty mi zostałaś – beta usiadła koło mnie

– Tak jak ty mi – objęła mnie – czemu nie przyszedłeś na pogrzeb?

– Dwa pogrzeby w jeden dzień to już za dużo – spojrzałem się na nią

– Powiedz mi prawdę – skąd oni wiedza, zawsze kiedy ściemniam

– Nie dałbym rady spojrzeć tacie Kevina w oczy – czułem jak łzy mi się zbierają

– Wiem, co myślisz, ale pamiętaj to nie twoja wina, że nie żyje znał konsekwencje – zobaczyłem, jak i wiktorii lecą łzy – Kocham cię Alex

– Kocham cię tez Wika – przytuliłem jak najmocniej, jak umiałem, a po chwili poczułem zapach, którego się nie spodziewałem

– To ja was zostawię – Wika wstała i zaczęła się kierować w stronę domu, a cody wyszedł za drzewa

– Co tutaj robisz? – wstałem do niego

– Przyszedłem się pożegnać – Moja mina była nie do opisania

– pożegnać? – podszedłem do niego bliżej

– wyjeżdżam – Patrzyłem się na niego i czułem jak moje serce do końca pęka

– Dlaczego? Tylko ty? – już nie miałem sił płakać

– Tylko ja – złapał mnie za rękę – Nie mogę być blisko ciebie, bo wariuje nie chce cię skrzywdzić chce, żebyś był szczęśliwy jesteś wspaniałym chłopakiem, który zasługuje na lepszą osobę – poleciła mu łza

– Ale jesteśmy sobie pisani tylko z tobą będę szczęśliwy, czego ty nie rozumiesz kretynie? – byłem pewny, że oczy mi się już świecą na niebiesko smutek zmienił się w gniew

– mój wilk cię kocha nie ja – nie wiedziałem, co mam zrobić wiec zaryzykowałem położyłem dłonie na jego policzkach i go pocałowałem, ale po chwili mnie odepchnął – Nie kocham cię i nigdy nie pokocham przepraszam – odwrócił się i sobie poszedł po prostu mnie zostawił miałem dość co ze mną jest nie tak odwróciłem się w stronę kanionu i zacząłem się do niego zbliżać, gdybym skoczył coś by się stało? Zero cierpienia dla wszystkich byłoby lepiej jeden krok i mnie nie będzie.

Gdy stałem nad urwiskiem poczułem energię siłę, której nigdy nie czułem, ale coś było nie tak

– teraz moja kolej.

PÓŁTORA ROKU PÓŹNIEJ

– Alex zejdź do kuchni! – usłyszałem mamę wiec wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni

– Co tam? – podszedłem do mamy

– List do ciebie – dała mi go do ręki i w tym samym czasie zadzwonił telefon była to Wiktoria

– Halo – odebrałem

– że ta zdzira nic nie powiedziała – nie wiedziałem, o co jej chodzi

– Ale o chuj ci chodzi?

– otworzyłeś list?

– właśnie miałem to zrobić

– To dawaj włącz mnie na głośnik – i tak zrobiłem zacząłem otwierać list w środku było zaproszenie

– O kurwa! – ucieszyłem – że ta zdzira nic nie powiedziała

– No mówię przecież

– Później dostaniesz kazania na temat języka, a teraz powiesz mi co tam jest napisane? – mama spojrzała się na mnie

– Dostaliśmy zaproszenie na ślub Rebeki i Harry'ego

– Biorą ślub? – mama zaczęła skakać ucieszona

– Biorą ślub? – Laura zbiegła po schodach

– Trzeba zrobić wieczór panieński to ja się rozłączam i planuje – I się rozłączyła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

620

Odmienny A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz