Kontrola

2.3K 86 84
                                    

— Spakowana?

— Jeszcze chwila... — mruknęła Hermiona, dopychając ubrania do swojej walizki. Mimo rzucenia zaklęcia powiększającego nie była w stanie pomieścić wszystkich rzeczy. Wydała z siebie zirytowane warknięcie.

Nie chciała w najbliższym czasie opuszczać Londynu, jednak Draco nadal był wściekły za jej podstęp z Veritaserum. A Hermiona chciała uniknąć cichych dni, do których skłonność przejawiał jej chłopak. Zatem gdy Draco dostał list od Narcyzy z zaproszeniem na weekend, cedząc zgodę przez zęby, poddała się. Wiedziała, że może zdoła go tym ugłaskać. Gdyby teraz mu odmówiła, na pewno nie omieszkałby jej tego wypomnieć przy najbliższej okazji. Zawsze musi być tak, jak ty chcesz, co? – słyszała w swojej głowie jego cyniczny ton i wzdrygnęła się na samą myśl. Owszem, wiedziała, że postąpiła źle, ale finalnie wszyscy byli zadowoleni, prawda?

Wyjazdy do Wiltshire były jej największą zmorą. Kiedy Draco zachęcał ją do wyjazdu, kusząc wizją aktywnego odpoczynku na wsi, na luzie i w dresie, Hermiona doskonale wiedziała, że jego matka ma zgoła inne plany.

Narcyza zawsze miała inne plany. Dziwnym trafem za każdym razem, gdy przyjeżdżali do jego rodziców, akurat właśnie wtedy odbywały się huczne i wystawne bale, których Hermiona szczerze nienawidziła. Cała śmietanka towarzyska magicznej Anglii. Tak jakby państwo Malfoy próbowali się pochwalić posiadaniem Złotej Dziewczyny po swojej stronie.

Oczywiście to były tylko domysły Hermiony i nie mogła tego zarzucić ani Lucjuszowi, ani Narcyzie. Dziewczyna doskonale wiedziała, że jej przyszła teściowa nie ma złych zamiarów, a już z całą stanowczością nie zamierza wykorzystywać jej nazwiska do wybielenia rodu Malfoyów.

Draco spojrzał na Hermionę znudzonym wzrokiem, gdy kolejna balowa suknia wylądowała w walizce. Pokręcił głową z niesmakiem, spostrzegając niezadowolenie na twarzy swojej dziewczyny.

— Mówiłem, żebyś tego nie pakowała. Mama naprawdę niczego nie planuje, a nawet jeśli, to zaszyjemy się w sypialni.

— O nie, już raz cię posłuchałam — sapnęła wściekle Hermiona. — I wtedy siedziałam w dżinsach i trampkach obok rodziców Notta, czując się jak kretynka. Nie ma opcji. Nawet nie chcę wiedzieć, co sobie o mnie pomyśleli!

— To ludzie, którzy wychowali Teodora, nie mogli pomyśleć o tobie źle.

— Nie wiesz, o czym myślał jego ojciec, gdy posyłał mi zgorszone spojrzenia. Nie, Draco. Muszę mieć opcję awaryjną.

Draco przewrócił oczami, słysząc jej wyrzuty. Wiedział, że Hermiona ma trochę racji, ale mimo to uważał, że zdecydowanie przesadzała i niepotrzebnie histeryzowała. W końcu, gdyby on sam przejmował się wszystkimi szalonymi pomysłami własnej matki, prawdopodobnie osiwiałby przed skończeniem osiemnastki, mimo swoich platynowych włosów.

— Mam dla ciebie propozycję — odparł, skupiając na sobie uwagę Hermiony. Wyciągnął zza pleców mały kartonik. Hermiona uniosła pytająco brew, spoglądając na pakunek. — Wspominałaś ostatnio, że chciałabyś być na mojej łasce. Powiedziałem, że to przemyślę. Więc to jest to, co chciałbym ci zaproponować.

— Tak? Co takiego?

— Dwadzieścia cztery godziny pod moją kontrolą. — Draco podał jej kartonik, który Hermiona otworzyła z ciekawością.

— Wibrator? — zapytała zaskoczona, widząc małe urządzenie. Wyciągnęła je z opakowania i obróciła między palcami.

Oui, sterowany pilotem. Chciałbym, żebyś go ze mną przetestowała.

VeritaserumOù les histoires vivent. Découvrez maintenant