Pokerowa Twarz

2.1K 89 77
                                    

Draco wpadł do mieszkania niczym huragan. Ciche przekleństwa wypływały z jego ust i Hermiona już wiedziała, że jej chłopak miał zły dzień. Gdy usłyszała swoje imię, odpowiedziała tylko, że jest w sypialni, a po chwili Draco stanął w drzwiach.

— Masz pięć sekund na przygotowanie tulasków. I mają to być najlepsze tulaski w moim życiu.

Hermiona, leżąc, posłała mu pytające spojrzenie znad książki, którą właśnie czytała. Na twarzy Draco malowały się dwie emocje – rozczarowanie i smutek. Odłożyła książkę na szafkę nocną i rozpostarła ramiona w zapraszającym geście.

Wydawało się, że tylko na to czekał. Wdrapał się na łóżko, a po chwili wtulił się w Hermionę, układając głowę na jej klatce piersiowej. Hermiona przytuliła go mocno, wplatając palce w jego jasne włosy.

— Co się stało, hm? — zapytała ciepło.

Draco nic nie odpowiedział, wtulając nos w jej miękkie piersi.

— Kochasz mnie, prawda? — zapytał cicho. Hermiona uniosła brew w zaskoczeniu.

— Oczywiście, że tak — odparła zdziwiona i zaniepokojona jednocześnie. Draco nigdy nie oczekiwał takich deklaracji. — Co się stało?

— Ale bardzo? Tak bardzo, bardzo?

— Draco — rzuciła ostrzegawczym tonem. Draco westchnął ciężko, wycierając o nią nos. — Co się dzieje?

— Miziaj, proszę — wymruczał cicho i wtulił się jeszcze mocniej w jej drobne ciało.

Draco załkał teatralnie, gdy nie poczuł żądanej pieszczoty, a Hermiona przewróciła oczami. Ucałowała czubek jego głowy i potarła jego plecy. Gdyby powiedziała swoim znajomym, jak bardzo potrzebujący uwagi potrafi być Draco, nigdy by jej nie uwierzyli.

Przecież delikatne czułości nie były w jego stylu, prawda? Ale Hermiona znała go lepiej, niż on sam siebie. Draco był łasy na pieszczoty i czułe gesty, chociaż nie lubił się do tego przyznawać. Czasem jednak do szczęścia wystarczało mu trzymanie jej za mały palec, a nie raz odrywał się od wszystkich zajęć tylko po to, by skraść jej pocałunek i wrócić do pracy.

— Higgs przyjeżdża na weekend do Londynu. Wraz z Flintem — wyznał w końcu, a Hermiona skinęła głową. — Teodor zaprosił ich na naszą pokerową partyjkę. Nie uzgadniając tego ze mną. I jest mi przykro, że nawet mnie nie zapytał. Nie przepadam za Higgsem. Nie chcę go tutaj.

— To o to ten dramat? — zaśmiała się cicho. — Przecież to nic takiego.

— Możesz traktować mnie poważnie? — sapnął zrezygnowany.

— Oczywiście, skarbie.

— Nie podoba mi się to, jak Higgs cię traktuje. Nie chcę, by przychodził tu przesiąknięty swoimi obrzydliwymi poglądami.

— Przecież Higgs nigdy mnie nie uraził. Jest dupkiem, ale nieszkodliwym. Przesadzasz, kochanie.

— Nie przesadzam. Głaszcz — mruknął zniecierpliwiony, kręcąc ramionami. Hermiona posłusznie zaczęła gładzić jego włosy i plecy. Kiedy potrzebował takiej atencji, stawał się nieznośny i złośliwy. A tego wolała uniknąć.

— A co moja miłość ma do przyjazdu Higgsa?

— Nie wiem — jęknął zrezygnowany, wtulając się mocniej. — Chciałem usłyszeć, że mnie kochasz — wymruczał, moszcząc się w ramionach Hermiony. — Kochanie... Po prostu... spraw by ten wieczór nie był zły.

— Masz na to jakiś pomysł?

— Żadnego — przyznał się niechętnie.

Świetnie. Więc zamierzał zrzucić na nią całą brudną robotę. Hermiona ucałowała jego czoło, ściskając go czule w ramionach.

VeritaserumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz