|03| Give me just one wish

133 6 0
                                    

- Tatusiu - słyszy Louis. Jego siedmioletni syn potrząsa jego ramieniem, próbując wybudzić go ze snu, więc leniwie otwiera oczy, od razu napotykając zdezorientowaną i nieco wystraszoną twarzyczkę Tommy'ego. Mężczyzna dzisiejszą noc spędził na kanapie. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wczorajszą wymianą zdań zranił swoją dziewczynę, a próbą rozmowy wszystko by tylko pogorszył. Oboje musieli ochłonąć, by później porozmawiać na spokojnie. Jednak widząc w jakim stanie jest teraz jego dziecko od razu odrzuca na bok wszystkie inne myśli i podnosi się do pozycji siedzącej, całkowicie rozbudzony.

- Co się stało, Skarbie? - pyta z troską. Przyciąga chłopca do siebie, po czym sadza go na swoich kolanach.

Mały nie patrzy na swojego ojca, zielone tęczówki wbija w swoje malutkie rączki, bawiąc się paluszkami. Louis uważnie obserwuje go przez chwilę, nie mając pojęcia, o co chodzi.

- Przeze mnie pokłóciłeś się wczoraj z Lilian? - pyta cichutko, brzmiąc tak bardzo smutno, że Louis czuje nieprzyjemny uścisk w żołądku i ma ochotę się uderzyć. Nigdy nie chciał, aby Tommy czuł się winny za cokolwiek. Boże, przecież to jego dziecko, nic co się stało nie było jego winą.

- Nie, to nie twoja wina, synku. Po prostu dorośli czasem się kłócą, ale to nie wina dzieci - zapewnia, odsuwając z czoła jego kasztanowe włoski, po czym składa na nim czuły pocałunek i wzdycha cicho. - Nie myśl tak więcej - dodaje.

- Mama i wujek też się kłócą - odzywa się siedmiolatek, nadal nie patrząc na Louisa. Mężczyzna ponownie wzdycha cicho, po czym sadza sobie małego szatyna na swoich kolanach przodem do siebie, chcąc, by na niego spojrzał.

- Thomas, spójrz na mnie, Kochanie - Louis delikatnie unosi główkę chłopca i dopiero teraz dostrzega, jak jego duże, zielone oczka błyszczą od łez. Od razu czuje się gorzej. Jest na siebie zły za wczorajszą kłótnię ze swoją dziewczyną, a mając świadomość, że jego syn to wszystko słyszał, był jeszcze bardziej wściekły. - Oh, Boże... - mamrocze pod nosem i przyciąga drobne ciałko swojego dziecka do uścisku, chowając go w swoich silnych ramionach. Niemal od razu czuje małe ramionka, które ciasno oplatają jego szyję, więc delikatnie głaska plecki chłopca, chcąc go trochę uspokoić.

- Nie chcę, aby Nate był moim tatą. Chcę, abyś ty nadal był moim tatusiem - mówi rozpaczliwie, chowając główkę w szyi ojca. A Louis jest tak zaskoczony tym, co mówi jego syn, że sam nie potrafi wypowiedzieć żadnego słowa.Przecież on zawsze będzie tatą Tommy'ego, to nigdy się nie zmieni. Nie jest już z Katherine, ale kocha swojego syna i nigdy nie pozwoli, aby Tommy zwracał się "tato" do kogokolwiek innego poza nim.

- Ale wujek powiedział, że jak już weźmie ślub z mamą, to będzie moim tatą i...

- Mama i Nate biorą ślub? - przerywa siedmiolatkowi, zaskoczony tą informacją, a chłopiec jedynie krótko kiwa główką.To nie tak, że jest zazdrosny. Ma dziewczynę, którą kocha i nie powinien być zazdrosny. Przecież doskonale wiedział, że kiedyś to się stanie. Kath jest atrakcyjną kobietą, zawsze podobała się mężczyzną. Jednak nic nie mógł poradzić na nienawiść do narzeczonego swojej byłej dziewczyny.

- Nie martw się tym, Skarbie - prosi, składając delikatny pocałunek na czółku małego szatyna, po czym układa go na kanapie, okrywając kocem. Chłopiec zwija się w małą kulkę, przy boku swojego ojca i wtula się w niego, na co Louis obejmuje go, przytulając bardziej do siebie. - Zawsze będę twoim tatą, Tommy. To nigdy się nie zmieni - dodaje ciszej, ale już do końca dnia nie może powstrzymać się od myślenia o tym, co powiedział jego syn.

~ * ~

Jest południe, gdy Louis wraz ze swoim synem przebywają w kuchni. Tommy siedzi na blacie z rączkami wyciągniętymi przed siebie, obok niego stoi apteczka, a jego tata pochyla się nad nim, ostrożnie opatrując jego dłonie

Siedmiolatek podczas zabawy przewrócił się na kamykach, którymi wyłożony jest podjazd, w efekcie czego zdarł sobie skórkę na dłoniach i nabił okropnego siniaka na kolanku.

- Czy będziesz musiał obciąć mi rączki? - Thomas pyta autentycznie przerażony. Na jego zaróżowionych policzkach można dostrzec zaschnięte łzy. Louis śmieje się wesoło kręcąc głową, po czym wyrzuca zużyte gaziki nasączone środkiem dezynfekującym i spogląda na swojego syna. Najpierw ociera łzy z jego policzków, a następnie całuje w czoło.

- Nie bądź niemądry, Kochanie. Tylko się przewróciłeś, za kilka dni się zagoi - zapewnia. Sięga do jednej z szuflad, wyciągając z niej paczkę ulubionych żelków swojego synka i uśmiecha się lekko w jego kierunku. - Chodź, obejrzymy Auta i zjemy żelki, co? - proponuje, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że Tommy nie powinien opychać się słodyczami przed obiadem.Louis ostrożnie zdejmuje siedmiolatka z blatu. W tym samym momencie trzaskają drzwi wejściowe, a chwilę później w kuchni pojawia się Lilian. Ubrana jest w ciemne spodnie, błękitną koszulę i wysokie buty na obcasie, a dużą czarną torebkę trzyma w dłoni, jednak natychmiast ją odkłada, widząc scenkę przed sobą.

- Co się stało? - pyta, podchodząc bliżej i staje naprzeciw swojego chłopaka, ale nie patrzy na niego, całą uwagę skupiając na dziecku, które trzyma na rękach. - O jejku, Tommy... - ostrożnie chwyta jedną z dłoni siedmiolatka i tylko przez krótką chwilę patrzy z wyrzutem na swojego chłopaka. - Bardzo boli, Myszko? - pyta z troską, delikatnie głaskając policzek chłopca. - Wiesz, gdy byłam mała i też się zraniłam, moja mama zawsze całowała to miejsce i już tak nie bolało - dodaje, uśmiechając się delikatnie.- Ale mojej mamy tu nie ma - odpowiada smutny siedmiolatek, po czym przez chwilę patrzy na kobietę. - Możesz ty pocałować za mamusię? - pyta, wyciągając swoje rączki do przodu, na co Lilian kiwa głową, następnie składa delikatny pocałunek najpierw na jednej, a później na drugiej rączce Tommy'ego.

I patrząc na nią Louis myśli, że naprawdę byłaby dobrą matką.

I Need Your Love to Goin' Me Back Home | L. Tomlinson |Donde viven las historias. Descúbrelo ahora