|04| Wasted?

100 7 0
                                    

Dzisiaj Tommy zażyczył sobie, aby to Lilian przeczytała mu bajkę na dobranoc, a Louis po prostu nie mógł się nie zgodzić. Zresztą, będzie miał czas, aby spokojnie pomyśleć. Więc zanim brunetka zabiera jego syna na górę, on z czułością całuje czoło chłopca, życząc mu kolorowych snów i obiecując, że zajrzy do niego później.

Louis zdaje sobie sprawę, że kłótnia z Lilian jest jego winą i choć kocha swoją dziewczynę nie zmienił zdania - nadal nie chce mieć dziecka. Ma trzydzieści lat, jest za stary i zbyt zmęczony na kolejne dziecko. Mężczyzna ma pewne obawy przed posiadaniem dziecka z Lilian, którymi nie podzielił się jeszcze z nikim. Po prostu boi się, że im nie wyjdzie, rozstaną się, a on po raz kolejny będzie tatusiem tylko na weekendy. Z drugiej strony był jeszcze Tommy - najważniejszy człowiek w jego życiu. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby jego syn pomyślał, że już go nie kocha, bo ma nową rodzinę.

Jest mu dobrze z obecnym stanem rzeczy, nie chce niczego zmieniać.

Szatyn unosi wzrok i patrzy wprost na swoją dziewczynę. Brunetka mija go bez słowa, nie zaszczycając nawet spojrzeniem. Jednak Louis chwyta jej nadgarstek, delikatnie zaciskając na nim swoje smukłe palce, przez co zmusza ją, by na niego spojrzała. W jej oczach dostrzega ogromny żal, a duże, brązowe tęczówki zostały pozbawione tych wesołych ogników, które urzekły go kilka lat temu.

I czuje się jak dupek ze świadomością, że to on doprowadził swoją ukochaną do takiego stanu.

- Lilian - szepcze cicho, chcąc zwrócić jej uwagę. Unosi wolną dłoń, z czułością przejeżdżając nią po policzku brunetki, po czym zakłada zbłąkany kosmyk włosów za jej ucho. - Przepraszam, Skarbie. Tak cholernie mi przykro, nie chciałem. Po prostu... To poważna decyzja...

Podbródek Lilian drga niebezpiecznie, gdy jej oczy powoli napełniają się łzami.

- Żadna kobieta nie chce usłyszeć, że mężczyzna jej życia nie chce mieć z nią dziecka. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie zraniłeś, Louis - wypowiada cicho, pociągając nosem, na co szatyn wzdycha cicho i przyciąga swoją ukochaną do uścisku. Delikatnie, powoli głaska jej plecy, a ona - mimo skierowanej złości na swojego chłopaka - wtula się w jego ciało, naprawdę potrzebując bliskości od niego.

- Kocham cię, Lil, naprawdę. Ale dziecko totalnie zmieni nasze życie. Jesteś na to gotowa? - pyta poważnie, bo szczerze - on nie jest. Nie wyobraża sobie, aby w jego życiu pojawiło się kolejne dziecko.

Kobieta nie odpowiada, wzdychając cicho. Jest gotowa na dziecko i Louis doskonale o tym wie, ale nie potrafi sobie wyobrazić, że w ich domu pojawia się niemowlak.

- Porozmawiamy o tym jutro, dobrze? - pyta, muskając ustami skroń brunetki, po czym odsuwa się od niej, by chwycić jej dłoń. - A teraz chodź, położymy się do łóżka - proponuje i nadal trzymając dłoń ukochanej kierują się na górę.

~ * ~

- Zabrałeś wszystko, Tommy? - pyta Louis, stojąc w korytarzu i czekając, aż jego syn pozbiera wszystkie swoje rzeczy.

Jest niedzielne popołudnie, więc szatyn odwozi go do jego mamy, tak jak zawsze się umawiają. Oboje już na początku ustalili, że nie będą robić sobie problemów, bo ich syn tak samo bardzo potrzebuje obojga rodziców.

- Jestem gotowy - siedmiolatek po chwili staje naprzeciw mężczyzny, w dłoniach trzymając swój plecaczek, który Louis odbiera od niego.

Obaj wychodzą z domu, gdzie na podjeździe stoi już zaparkowane czarne Audi Tomlinsona. Mężczyzna pomaga wsiąść chłopcu do środka i upewnia się, że jest bezpiecznie zapięty w swoim foteliku. Sam zasiada za kierownicą. Powoli kierują się w stronę miejsca, gdzie Tommy mieszka wraz ze swoją mamą i Nathanem.

- Co będziemy robić za tydzień? - Tommy pyta ze swojego miejsca z tyłu samochodu. Louis zerka we wsteczne lusterko, patrząc na niego i uśmiecha się lekko. Właściwie, w przyszły weekend chciał odwiedzić swoich rodziców, którzy mieszkają w niewielkim miasteczku oddalonym od Londynu o jakieś trzydzieści kilometrów i oczywiście chciał zabrać ze sobą swojego syna, ale najpierw chciał porozmawiać o tym z jego matką; takie rzeczy już zawsze będą ze sobą ustalać.

- Coś wymyślę, okej? - odpowiada mu, nie chcąc, aby chłopiec był zawiedziony, gdyby Katherine nie zgodziła na wizytę u dziadków.

- Okej - odpowiada siedmiolatek, lekko kiwając główką.

Obaj nie odzywają się już do końca podróży. Gdy tylko Louis parkuje pod domem swojej byłej dziewczyny, jego syn czym prędzej próbuje wypiąć się z pasów bezpieczeństwa. Mężczyzna wysiada z samochodu, w tym samym momencie, w którym tylne drzwi się otwierają,. W ostatniej chwili łapie chłopca, chroniąc go przed bolesnym spotkaniem z betonowym podjazdem.

- Ile razy mam ci powtarzać, abyś uważał, gdy wysiadasz z mojego samochodu? - odzywa się, stawiając małego bruneta bezpiecznie na ziemi.

Audi Louisa jest wyższe niż Mini Cooper Katherine i Tommy nie raz wypadłby z niego podczas wysiadania. Tomlinson za każdym razem powtarza mu, aby uważał, jednak ten wydaje się wcale go nie słuchać.

Tak jak teraz.

Chłopiec biegnie do drzwi w których czeka już jego mama. Louis zabiera plecaczek Małego, zamyka drzwi i rusza powoli w ich stronę. Widzi, jak Tommy pokazuje mamie dłonie, które skaleczył sobie podczas wczorajszej zabawy, a ona delikatnie przyciska swoje usta najpierw do jednej, a później do drugiej rączki oraz całuje je z czułością. I Louis niewiele może poradzić na to, że jego serce raz, czy dwa zabiło mocniej na ten widok.

- Łobuz z niego, co? - Kath śmieje się i podnosi się, gdy Tommy biegnie w stronę małego szczeniaka, który hasa po podwórku.

- Chyba jestem za stary na zabawę, którą nam funduje - zgadza się, obserwując siedmiolatka przez krótką chwilę, ale zaraz wraca wzrokiem na rudowłosą stojącą przy jego boku. - W przyszłym tygodniu chciałbym zabrać Małego do moich rodziców...

- Wiesz, że nie musisz pytać mnie o zgodę, Louis. Tommy powinien mieć kontakt z dziadkami - przerywa mu z lekkim uśmiechem i odbiera plecaczek syna.

Szatyn kiwa głową i gryzie swoją dolną wargę, zastanawiając się, czy powinien mieszać się w sprawy swojej byłej dziewczyny i jej narzeczonego. Ale wtedy przypomina sobie twarzyczkę swojego dziecka i wie, że nie może tego tak zostawić.

- Thomas powiedział mi, że bierzesz ślub z Natem - odzywa się, na co kobieta zaskoczona unosi brew. Szybko zerka na dłonie kobiety i dostrzega go - pierścionek zaręczynowy.

- Ale to nie jest twoja sprawa, Louis - odpowiada od razu, nieco zła, że wtrąca się w jej życie. Ma prawo je sobie ułożyć, dokładnie tak samo jak on.

- Tommy go nie lubi...

- Tommy nie lubi żadnego faceta, który nie jest tobą - znów mu przerywa. Przeczesuje długie włosy do tyłu i ma zamiar wejść do środka, ale Louis chwyta jej ramię, nie pozwalając przerwać rozmowy.

- Kath, chodzi o naszego syna. Musimy myśleć przede wszystkim o nim...

Kobieta prycha, wyrywając się z uścisku trzydziestolatka.

- Myślę o nim odkąd się urodził. Nie robię tego tylko na weekendy, tak jak ty, więc nie próbuj wmówić mi, że nie myślę o swoim synu. Próbuję stworzyć mu prawdziwą rodzinę...

- Prawdziwą rodzinę? - kpi Louis. - Nie musiałabyś wychodzić za tego idiotę, a ja nie byłbym tatusiem tylko na weekendy, gdybyś wtedy nie odeszła...

- Miałam tylko osiemnaście lat, a ty zostawiłeś mnie samą z niemowlakiem! - krzyczy, a w jej zielonych oczach formują się łzy, jak zawsze gdy myśli o tamtym czasie, ale usilnie stara się, aby nie spłynęły w dół policzków.

- Nie wyjechałem się bawić, tylko na staż! Rozmawialiśmy o tym nie raz, zrezygnowałbym, gdybyś tylko tego chciała...

- I po raz kolejny miałam zmarnować ci życie? - rudowłosa pociąga nosem i bez żadnego słowa więcej wchodzi do domu, a Louis jej na to pozwala.

Jak to: po raz kolejny?

I Need Your Love to Goin' Me Back Home | L. Tomlinson |Where stories live. Discover now