~🧸•9•❤️~

110 8 2
                                    

To był chyba najbardziej niekomfortowy posiłek w ich życiu. Nie rozmawiali ze sobą, czując jakąś tajemną duszność nad nimi, jakby musieli się kontrolować, choć żaden z nich nie czuł potrzeby usunięcia tamtej sceny z ich życia. Co więcej Namjoon chętnie by ją powtórzył, a Seokjin byłby skłonny rozwalić dłonie jeszcze raz byle znów opatuliło je to miłe uczucie styku ciepłych ust młodszego z jego skórą. Zastanawiał się czy nie wariuje. Momentami nie poznawał sam siebie, jakby został podmieniony, bo nigdy w życiu przy nikim nie zachowywał się w ten sposób i nikt nie potrafił zrobić czegokolwiek, co mogłoby go zawstydzać. Przecież na litość boską widział oboje bliźniąt prawie nago i nie czuł żadnego dyskomfortu, a teraz? A teraz pojawił się Kim cholerny Namjoon, którego półnagie ciało widziane o poranku potrafiło zmienić kolor skóry jego twarzy w pół sekundy. Starał się dużo o tym nie myśleć, ale jak miał to zrobić, skoro dosłownie mieszkali razem i jakby tego było mało, to mieli razem dziecko? No cudownie się wkopał, szczególnie że nawet nie ma kogo spytać o radę. Przecież bliźniaki by padły na zawał jakby się dowiedziały, że coś nie gra. Jakby wystarczająco ich nie shipowali:

- Wdech - usłyszał, przez co wybudził się z tego nieświadomego transu,

- Słucham? - dopytał, mrugając kilkukrotnie,

- Zapomniałeś oddychać na jakieś kilka minut, na pewno wszystko gra? - westchnął, idąc odłożyć pustą już miskę - Jeśli chodzi o...wiesz...to naprawdę przepraszam, nie powinien-,

- Nie przepraszaj, to było miłe. - wtrącił się, przez co oboje poczuli dziwne dreszcze - I w ogóle dziękuje za pomoc z dłońmi,

- Nie ma problemu - zapewnił wesoło,

- Tato! - niemal płaczliwy krzyk dobiegł ich oboje. Szybko przekalkulowali o kogo chodzi i Namjoon niemal natychmiastowo pobiegł w stronę schodów, od razu odbijając w stronę góry i pokoju malucha, gdzie zobaczył swoje małe szczęście siedzące na łóżku, pocierając piąstką jedno oko,

- Hey, wszystko gra kwiatuszku? - spytał, jednak Taeryu nawet nie odpowiedział, a po prostu się rozpłakał, biegnąc do niego. Szatyn nie kazał mu na nic czekać, od razu biorąc go na ręce - Co się stało?,

- Nic takiego - wymamrotał, mocno tuląc szyję swojego taty,

- Jak nic, skoro mój duży chłopiec płacze. Prawie się wywróciłem na schodach biegnąc do ciebie maluchu - zażartował (choć może to nie były tylko żarty), dzięki czemu blondynek zachichotał,

- Tęskniłem. - szepnął, wzmacniając uścisk, jakby bał się, że ten zaraz mu ucieknie - Tato?,

- Słucham cię kwiatuszku - odparł, cmokając czule czubek jego głowy,

- Kocham cię. - powiedział, a serce szatyna stanęło w miejscu. Nawet nie starał się kontrolować łez, które momentalnie wypłynęły z jego oczu. Jasne, mógł udawać twardego przy wielu sytuacjach, ale nie kiedy jego syn pierwszy raz powiedział, że go kocha - Tata teraz też płacze. - zauważył - Dlaczego?,

- Bo jest bardzo szczęśliwy i też cię kocha. - wydusił, wycierając ukradkiem oczy - Chodź, papa też za tobą tęskni,

- Papę też kocham - zapewnił, jakby poczuł się nieuczciwym wobec swoich rodziców,

- Chyba musisz mu to sam powiedzieć - zaproponował, po czym wyszedł wraz z nim na korytarz, schodząc na dół,

- Namjoon? Ale numer, ty płaczesz? - przyłapał go przy końcu schodów, lekko podśmiechując się z jego stanu,

- Się nie śmiej, bo ty zaraz też będziesz. - prychnął, przekazując chłopczyka w jego ręce i tylko przyglądał się z dumą, jak ten nachyla się nad uchem swojego papy, a już po chwili duże, turmalinowe oczy starszego Kima opuściły pierwsze łzy, które ten bezskutecznie starał się pohamować - Ostrzegałem - roześmiał się, przenosząc do kuchni, aby zacząć sprzątać.

It's just an adoption | NamJinWhere stories live. Discover now