~🧸•16•❤️~

108 7 0
                                    

   Za całą tę utratę i uszkodzenia nerwów szatyna w końcu spłynęła na niego swoista odpłata. Jasne, musiał znowu wstać i przemykać się koło fioletowowłosego, ale to było praktycznie niczym w obliczu tego, że spotkał go poranek jego marzeń - a raczej pobudka:

- Tato, wstawaj! - wysoki krzyk wypełnił pomieszczenie i choć Kim chciał jeszcze trochę pospać, to i tak szeroko się uśmiechnął, prostując obolałe kości, starając się przy tym nie zrzucić siedzącego na jego brzuchu malucha - Wstawaj!,

- Pięć minut kwiatuszku, leć się ubrać - mruknął, czując jakby spadał znów w czeluść krainy snu,

- Ja jestem ubrany - rzucił z urażoną dumą. No jak on mógł pomyśleć, że wstał i jeszcze siedział w piżamie?,

- To cudownie kochanie - ziewnął,

- Tato no~ - jęknął, podskakując kilkukrotnie - Jest już trochę po ósmej,

- I ciekawe skąd to wiesz, skoro jeszcze nie umiesz korzystać z zegara - zauważył, uchylając delikatnie swoje powieki. Uwielbiał widzieć swoje małe szczęście,

- Na telefonie są zwykłe liczby. - przechylił głowę w bok, jakby Namjoon właśnie palnął największą głupotę świata i aż musiał obejrzeć twarz tego głupka pod innym kątem - Wybrałem ci ubrania! - rzucił rozradowany, skacząc kolejny raz,

- Uważasz, że jestem aż tak stary, żebyś musiał mnie już ubierać? - roześmiał się, po omacku czochrając jego włosy,

- To chyba niebezpieczne pytanie. - zauważył, za co otrzymał wkurzone spojrzenie, przez które zachichotał - Wstawaj już!,

- Wstaję, wstaję, ale musisz ze mnie zejść - wyjaśnił, licząc na to, że nie będzie chciało mu się wstać, ale ten już po paru sekundach stał na równych nogach obok drzwi,

- Dziś też się spieszysz do pracy? - spytał, ściskając mocno brzeg swojej bluzki w dłoniach, czekając na rozrośniecie, albo zmiażdżenie jego nadziei,

- Tak kwiatuszku, ale nie zamierzam wyjść bez pożegnania - wyjaśnił, chowając się za drzwiami szafy, aby móc się przebrać w wyłożone mu ubrania z dala od wzroku malucha,

- Z papą też? - dopytał ściszonym tonem,

- Wiesz...z papą mamy troszkę utrudnioną relację. Chwilowo - wyjaśnił wymijająco, nie chcąc wplątywać Taeryu w ich konflikt,

- Pokłóciliście się? - westchnął, doskonale wiedząc, że to o to chodzi,

- Troszkę, ale jesteśmy duzi i damy radę. Słowo. - zapewnił wychodząc zza drzwi, aby przytulić swojego maluszka - A teraz tatuś naprawdę musi lecieć do pracy, ale obiecuję wrócić dziś wcześniej, stoi?,

- Stoi. - pokiwał twierdząco głową, mocno wtulając się w ciało szatyna - Tato?,

- Ja ciebie też - roześmiał się, wzmacniając uścisk, po czym cmoknął jego czółko i oboje zeszli na dół.

   Taeryu pobiegł od razu do papy na śniadanie, a Kim chciał znów uniknąć spotkania z Seokjinem, dlatego od razu upewnił się, że ma przy sobie dokumenty, klucze i telefon, po czym ruszył prosto do drzwi, jednak kiedy tylko chwycił klamkę zatrzymał go wyraźnie pokrzywdzony głos. Nienawidził tego tonu u starszego...wzmagał w nim poczucie winy:

- Namjoon? - rzucił, przez co ten zatrzymał się w półkroku,

- Ta? - westchnął, nie chcą zabrzmieć bardzo niemiło,

- Nie idziesz dzisiaj do pracy - oświadczył, a młodszy aż musiał odwrócić się w jego stronę,

- Że co słucham? Właśnie, że idę, coś ty wymyślił? - zmarszczył brwi, skanując uważnie jego ciało,

It's just an adoption | NamJinWhere stories live. Discover now