9. Nieśmiałość i niepokój

129 13 77
                                    

Liu podszedł do grubego, plecionego ozdobnie sznura, a potem pociągnął go trzy razy. Usłyszał słabe dzwonienie dochodzące z innego pokoju znajdującego się kilkadziesiąt metrów stamtąd.

To pewnie z pokoju służek - myślał.

Po krótkiej chwili do pokoju weszła niewiele starsza od Liu kobieta odziana w szaty o czerwono-białych refleksach.

- Witam wielkiego daozhanga. Czego sobie pan życzy? - spytała lekko zachrypniętym głosem.

- Chciałbym coś do picia, najlepiej słodkiego.

- Czy może być sok jeżynowy?

- Tak.

- Zaraz przyniosę - powiedziała, po czym wyszła, a moment później wróciła z dzbankiem i kubkiem na tacy, którą odłożyła na pobliskim stoliku w pokoju.

Liu jej podziękował, zaś ona pochyliła delikatnie głowę i odeszła.

Kultywator usiadł przy tym stoliku i wyjął z jednej ze swoich kieszeni prostokątną, wielkości dłoni, przeżółkłą kartkę, a także mały słoiczek atramentu i igłę długości kciuka.

Otworzył słoiczek.

Igłą przebił sobie skórę na palcu wskazującym, co spowodowało, że zaczęła z niego lecieć krew. Te kilka kropli wpadło do słoiczka z atramentem. Igłą pomieszał delikatnie mieszaninę.

Wziął pędzel, który znajdował się na stole, zamoczył go dwa razy w atramencie, po czym zaczął pisać coś na kartce.

Znaki te były częścią zaklęcia, które miało za zadanie przywabić kilka owadów. Te zaś miały posłużyć za podsłuchy, które mogłyby się poruszać po całej posiadłości bez cienia podejrzeń.

Pomimo iż kultywator miał niezwykle wyostrzony słuch, to niestety nie był w stanie usłyszeć wszystkich rozmów w tej całej posiadłości. Zwłaszcza tych prowadzonych szeptem, a to na nich najbardziej mu zależało.

Liu skończył pisać. Kartkę przykleił do kubka, a później wlał do niego sok. Zaczął się z niego wydzielać aromatyczny, silny zapach.

Yanshen czekał cierpliwie przez kilka chwil, ale żaden owad się nie zjawił.

Trochę go to zaniepokoiło.

- Może źle napisałem formułkę? - powiedział do siebie.

Na szczęście, niedługo po tym w pomieszczeniu pojawił się biały motyl. Przyfrunął do kubka i usiadł na jego krawędzi po to, aby móc się napić magicznego napoju. To spowodowało, że od teraz Liu mógł kontrolować jego ruchy, a także słyszał to, co on. Osobiście wolałby też widzieć, ale również na to nie pozwalała mu jego klątwa.

Mężczyzna w bieli wstał i podszedł do drzwi. Otworzył je, a potem powiedział do motyla:

- Leć.

Owad pofrunął. Mężczyźnie zakręciło się przez chwilę w głowie, bo przystosowanie się do zmysłu słuchu innego organizmu jest dość wstrząsające dla ludzkiego umysłu.

Liu podparł się ręką o ścianę.

Chciał, aby motyl poleciał w lewo, ale on, jak na złość, poleciał w prawo. Później chciał, żeby poleciał w prawo, zaś on... Zatrzymał się na suficie, aby przez chwilę odpocząć. Mniej więcej po godzinie owad ruszył się z miejsca i zaczął się zbliżać do strażników o czymś rozmawiających...

- Podobno dzisiaj na wieczornej uczcie mają się pojawić niezwykłe osobistości. - zaczął jeden.

- Jakie? - zapytał drugi.

Wybrany Przez Ślepca『BL』Where stories live. Discover now