ROZDZIAŁ 10

932 52 39
                                    


ROZDZIAŁ 10

„Ciągle to jutro, jutro i znów jutro
Wije się w ciasnym kółku od dnia do dnia,
Aż do ostatniej głoski czasokresu;"
[William Shakespeare – Makbet]


Otworzyła oczy z ogromnym trudem. Resztki snu wisiały jej na rzęsach. W pierwszej chwili nie zrozumiała, dlaczego tak ciężko jej się dobudzić. Potem przypomniała sobie, jak Malfoy zatrzasnął jej drzwi przed nosem i jak zmuszona była skontaktować się z Zabinim i Nottem. Czekała na księgi do północy, aż wreszcie ledwo żywa sowa dotarła do jej mieszkania, niemal padając ze zmęczenia. Do trzeciej czytała wszystkie rozdziały na temat etykiety, notując zawzięcie wszystko, co będzie musiała stosować. Wszystko, co będzie musiała udawać, że zna i że to jej druga skóra. 

Czy czuła się jak idiotka? Niewątpliwie. Czy było jej przykro, że Malfoy bez pardonu ją odprawił? Trochę. Czy miała ochotę odgryźć mu głowę? Nieskończenie tak.

Szybki prysznic, dwa łyczki kawy i aportację później, wędrowała zakamarkami ministerstwa. Jej torba skrywała wszystko, czego mogłaby potrzebować w dziewiętnastowiecznym Londynie, nie wyłączając szczoteczki do zębów i bielizny. Odgarnęła włosy z czoła i zapukała, a profesor Croaker od razu otworzył drzwi. Nie zdziwiła się specjalnie, widząc Malfoya wygodnie rozpartego na krześle. Ostentacyjnie spojrzał na zegarek, jakby usiłował uzmysłowić jej, że ta minuta spóźnienia była niedopuszczalna. I jakby chciał udać, że wcale wczoraj jej nie wyrzucił. Nie potraktował jak natrętnego i niechcianego włóczęgi.

Uniosła podbródek i zasztyletowała go wzrokiem. Cholerny pawian. Niech ma się za lepszego od wszystkich, niech emanuje tą swoją posępną arogancją i wrogim nastawieniem. Nic jej to nie obchodziło. Będzie musiała go jakoś znieść, gdy będą szukać zielonego kamienia, ale to można było zrobić. Małżeństwa w dziewiętnastym wieku, szczególnie te aranżowane, były sobie niemalże obce. Nie trzeba było tańczyć, przytulać się publicznie ani nawet rozmawiać. Osobne sypialnie, osobne rozkłady dnia. Mogą się tam nawet nie spotkać, nie wejść sobie w drogę ani razu. To byłoby bardzo wygodne i pożądane. Na pewno, kiedy omówi z nim tę kwestię, on zgodzi się z nią i będą mogli z powodzeniem się ignorować. I nadal uchodzić za przykładne arystokratyczne małżeństwo.

Nie była pewna, co ją opętało, żeby do niego pójść. Harry podał jej adres bez mrugnięcia okiem, jakby naruszanie czyjejś prywatności było w Auroracie na porządku dziennym. Niepokoiło ją to teraz, że nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Malfoy był po prostu najmądrzejszą osobą, którą znała i z którą w ostatnim okresie miała choć minimalny kontakt. I był spośród tych ludzi jedynym praktykującym członkiem rodu czystej krwi, a przecież maniery i konwenanse, których go uczono, nie odbiegały zanadto od tych, panujących w mugolskim świecie.

Boże, a jeśli... Jeśli on nie był sam? Powiedział, że był zajęty. Może gościł u siebie jakąś kobietę, a ona przeszkodziła im w kolacji, drinku i późniejszym kotłowaniu się w pościeli? Poczuła rumieniec na twarzy, przypomniawszy sobie, co Malfoy sugerował podczas wizyty u profesora Croakera. To wyjaśniałoby jego zachowanie. Naturalnie, nie powinna była go nachodzić i zakładać, że spędzał czas samotnie, gotowy na poświęcenie jej godziny. Miał z pewnością jakieś prywatne życie, kobietę, gorący romans, cokolwiek, co nie powinno jej w ogóle interesować. Może nadal spotyka się z Pansy lub Astorią, albo z jakąś inną dawną koleżanką ze szkoły. Dafne? Dawno nie widziała Dafne, może to akurat z nią Malfoy miał wczoraj wieczorem spotkanie?

- Proszę, to wasze stroje. – Saul podał im dwa bliźniacze worki. – Dla pani mam jeszcze ten pergamin z przydatnymi zaklęciami odnośnie fryzury i makijażu – rzekł i skrzywił się lekko, jak człowiek, który nigdy nie musiał zajmować się damskimi sposobami dbałości o wygląd. – Mam nadzieję, że poradzi sobie pani z inkantacjami. Oczywiście do czasu, aż zaangażujecie służbę do pomocy, jeśli nie zostanie przyjęta na czas. Macie też zapas pieniędzy, który wiele wam ułatwi.

Wiatr Północy - część I - DramioneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora